Home Miksologia Hops Collins

Hops Collins

by Michał


Ponad 20 stopni i pełna lampa? Cocktail w sam raz na majówkę

Gin&Non alc bardzo przypadł Wam do gustu, więc moja dzisiejsza propozycja idzie dokładnie tym samym tropem – łatwo, prosto i szybko. Można zrobić w każdych warunkach, włącznie z polowymi.

Hops Collins to wariacja na temat jednego z najbardziej znanych cocktaili – Toma Collinsa. Receptura uwieczniona po raz pierwszy w formie pisemnej przez ojca amerykańskiej miksologii Jerryego Thomasa w 1876 roku – gin, sok z cytryny, cukier, woda gazowana. Czyli mamy – destylat, kwas, cukier, wypełniacz. Trzy pierwsze, w naszych rejonach geograficznych, najczęściej w proporcji 4:2:1.

Nic więc dziwnego, że możemy się tym przepisem bawić – użyć innego destylatu, soku z innego cytrusa czy wreszcie różnych rodzajów cukrów i syropów cukrowych oraz „wypełniaczy”. Mamy więc wariacji poczciwych Collinsów od groma, chociażby Juan (tequila), Joe (szkocka), John (bourbon), Brandy (wiadomo), Michael (irlandzka), Ron (rum) czy Russell (Jägermeister – pozdrawiam tutaj Pułapkę Gdańsk ;).  I Hops Collins jest wariacją na temat Johna.

Jak przedstawia się receptura?

– 40 ml Jack Daniel’s Rye
– 20 ml sok z cytryny
– 10 ml syrop z cukru Demerara
– top Nachmielona
– zest z cytryny

Sposób przygotowania:

Mamy tutaj trzy możliwości:
1 – wlewamy destylat, sok z cytryny i syrop cukrowy do szejkera z lodem, wytrząsamy i przelewamy przez strainer do schłodzonego szkła z lodem. Następnie dopełniamy Nachmieloną,
2 – wlewamy destylat, sok z cytryny i syrop cukrowy do wysokiego szkła z lodem, nakładamy połowę szejkera, wytrząsamy i odstawiamy z powrotem. Następnie dopełniamy Nachmieloną,
3 – nie chce nam się bawić i budujemy bezpośrednio w szkle.

Trzeci sposób zdecydowanie jest Drogą Kanikuły. Wlewamy bourbon, sok z cytryny i syrop cukrowy do schłodzonego szkła z lodem, porządnie mieszamy, dodajemy Nachmieloną. Wyciskamy zest z cytryny, ocieramy rant szkła i finito. Nasza praca jest tutaj skończona. Jeżeli nie chcemy robić syropu cukrowego to możemy rozgnieść w szkle kostkę cukru z sokiem z cytryny i odrobiną wody. Też będzie dobrze i też wyjdzie.

Dlaczego takie połączenie?

Ciepło, słonecznie, być może w plenerze albo chociaż w ogródku. I łatwe do zrobienia. Takie było założenie. Cytrus musi być – czy to będzie cytryna, limonka, czy cokolwiek akurat rzucą na handel, kwestia drugorzędna. Dodatkowo chciałem użyć Nachmielonej, którą kupuję dość często. Rodzina Collinsów wydała mi się idealną bazą do tego typu procederu. I teraz pozostała kwestia destylatu.

Jeżeli nie próbowaliście jeszcze Jack Daniel’s Rye to warto ten błąd naprawić. W mojej prywatnej opinii jest to najlepsza ruda na myszach pasionych żytem w tym przedziale cenowym. I właśnie o ten charakter mi chodziło. Poza tym w domu mam pod ręką jeszcze zanim pojawiła się w europejskim handlu, więc zakładam że i na wyjazdach taka okoliczność może się zdarzyć.

I jest dokładnie w punkt.

Aromat: Od razu mocno cytrusowy – zarówno ze względu na zest z cytryny jak i Nachmieloną. Przewijają się olejki i żywice chmielowe, lekki świerk. W tle bardzo delikatnie wyczuwalne lekko pikantne i pieprzne żytnie nuty Jacka Danielsa.

Smak: Rześki i cytrusowy, początkowo bez goryczki. Sporo chmielowych żywic, cytrusów, ziół i przyprawkowości. Pikantne i pieprzne nuty destylatu. Przyjemna kontra z kwasku. Dopiero po pewnym czasie pojawia się delikatna chmielowa goryczka, połączona z goryczką z cytrusów.

Cóż mogę rzec – przyjaciołom polecam.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji