Nie będę ukrywał – korciło mnie żeby zrobić takie porównanie od dłuższego czasu. Zwłaszcza, że RTD od kilku lat są widocznym trendem zachodnich rynków alkoholowych, czemu trudno się dziwić. Czym są RTD? Ready-To-Drink – koktajle (bądź drinki, pamiętajmy o różnicy dwa/trzy i więcej składników) w butelkach lub puszkach, które możecie kupić w swoim lokalnym sklepie wielobranżowym posiadającym odpowiednie koncesje na sprzedaż alkoholu. W naturze istnieją też wersje bezalkoholowe, służące do zmieszania z wybranym przez siebie trunkiem, ale do tego poziomu jeszcze chyba nie doszliśmy w rozwoju rodzimego rynku.
W każdym razie zauważyłem wzmożoną obecność różnego rodzaju RTD na sklepowych półkach i postanowiłem przyjrzeć się bliżej tematowi. Na pierwszy rzut idą duże marki ze świata amerykańskiej rudej na szczurach. Jack Daniel’s oraz Jim Beam.
Jedna tylko uwaga na start – naprawdę trzeba te nowe „banderole” naklejać w najbardziej upierdliwy dla puszki sposób? Zwłaszcza, że klej to mają mocny. Tutaj potrzebuję opinii Browar Paragraf – wydawało mi się, że zmiana przepisów dotyczących znaków akcyzowych oraz ich aktualnego wzoru pozwoliła na darowanie sobie takich akcji? Chyba, że nie dotyczy to puszki, lub po prostu tak jest łatwiej niż obracać każdą z osobna w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca. W każdym razie wybitnie irytujące.
Jack Daniel’s Mixed with Coca Cola
12,5% whiskey, 87,5% Cola.
Wygląd: Koń, jaki jest, każdy widzi. Podejrzewam, że większość z tych premixów nigdy nie ujrzy światła dziennego (bądź poświaty księżyca), nie doświadczy chłodnego dotyku wnętrza szkła. Słowem będzie konsumowane prosto z puszki, z przyklejaniem górnej wargi do pozostałości banderoli na zawleczce. Opis wyglądu zatem będzie sztuką dla sztuki. W każdym razie wygląda tak jak powinno.
Aromat: Drinki i koktajle na lodzie generalnie same z siebie nie mają wyraźnego aromatu, stąd też posiłkujemy się garniszem. W naszym wypadku próbujemy tak jak większość konsumentów. Zatem majaczy nam trochę rudej na myszach oraz Cola. Zgodnie z oczekiwaniami, więc nie ma się do czego przyczepić.
Smak: Zdecydowanie za niskie wysycenie. Smakuje jak łycha z kolką, która już chwilę postała. Ponownie czujemy wyraźne posmaki zarówno whiskey jak i Coli, przy czym pod kątem alkoholu jest bardzo delikatnie. Nieśmiało wręcz.
Czy jest tym czego możemy się spodziewać? W zasadzie tak, dlatego też ciężko dyskutować z wykonaniem konceptu. Osobiście zarówno preferuję jak i robię mocniejsze wersje. Na imprezę aby kupić dwie-trzy puszki zamiast piwa i jednocześnie się nie poskładać – całkiem sensowne rozwiązanie. Natomiast czuję się oszukany brakiem kofeiny.
Jack Daniel’s Mixed with Coca Cola Zero
Ponownie 12,5% whiskey, 87,5% Cola.
Wygląd: Jak poprzednio.
Aromat: Bądźmy szczerzy – nie da się już po samym aromacie nie odróżnić zwykłej Coli od Zerówki. I tak jest i w tym przypadku – jest chemicznie słodko. Wydaje się też pełniejsze. I nie jest to zaleta tej konkretnej wersji.
Smak: Podobnie jak w wersji z cukrem za niskie wysycenie, dodatkowo odczucie wzmocnione jest przez wyraźniejszą i mocniejszą „chemiczną” słodycz i pełnię. W sumie zgadza się – whiskey zmieszana z Colą Zero. Na finiszu pojawia się słodzikowa, chemiczna goryczka. Lekka, ale wyczuwalna.
Ponownie – jest tym czego możemy się spodziewać. Z obu wersji zdecydowanie warto jednak wybrać tą ze standardową Colą.
Jack Daniel’s Lynchburg Lemonade
Gdybym sam robił Lynchburg Lemonade (a jest naprawdę przyjemną propozycją na lato) wyglądałoby to tak:
– 40 ml Jack Daniel’s,
– 20 ml Triple Sec,
– 15 ml soku z limonki,
– 15 ml soku z cytryny,
– top up z lemoniady (tak, Zbyszko 3 Cytryny też się nadadzą)
Do tego garnisz.
Wygląd: Jak na Lynchburg Lemonade przystało.
Aromat: Cytryna, limonka, trochę Tennessee whiskey. Nuty oranżada cytrynowej, kordiału limonkowego zmieszanego z wodą gazowaną.
Smak: Słodko (i to zdecydowanie w tę stronę) – kwaśne. Słodycz jest wybitnie pierwszoplanowa, będąc jedynie lekko kontrowaną przez kwaśność.
Tutaj już mam zagwozdkę. Podejrzewam, że gdyby miało nie 5% a 10% balans byłby bardziej wyrównany. Natomiast w tej wersji jest za słodkie, przynajmniej dla mnie. Aczkolwiek sądzę, że znajdą się osoby, którym będzie pasowało.
Jim Beam & Cola
Idziemy w dół, mamy już tylko 9,5% Bourbonu. Ale za to jest kofeina. Powiedzmy, że uczucia mam ambiwalentne co do tej transakcji.
Wygląd: Wydaje się ciemniejsze niż wersja konkurencji oraz zdecydowanie bardziej się pieni przy nalewaniu.
Aromat: Delikatnie słodsze w aromacie niż wersja JD z pełnocukrową Colą. Jim Beam ma wyraźnie inny profil od Jacka Daniel’sa (a lubię i znam obie) i jest to tutaj wyczuwalne. Co obiektywnie jest plusem, mamy w obu przypadkach wyczuwalny „core”, główny trunek który powinien grać a nie generyczne nuty rudego alkoholu. Wyraźnie czuć też słodycz Coli.
Smak: Zdecydowanie różni się od konkurencji. Jednocześnie jest odrobinę słodsze, ale ma wyraźnie wyczuwalną kwaskowatą, lekko cytrynową nutę, która wzbogaca i lekko ożywia profil. Bourbon jest zauważalny, stanowiąc jedną z harmonijnie współgrających warstw. No i jest delikatnie bardziej wysycone.
Trochę bardziej żywy i ciekawszy profil, dodatkowy plus za kofeinę oraz wysycenie. Jednak nadal jest to napój gazowany li tylko muśnięty alkoholem.
Mam problem z tymi RTD. Z jednej strony niczego nie ukrywają, zawartość alkoholu jest jasno i wyraźnie określona. Niestety ten wybór mocy sprawia, że stoją w rynkowym rozkroku. Z jednej strony zakres Hard Seltzerów (ale jednocześnie więcej kalorii, więc bez sensu), z drugiej mniej alkoholu niż większość szeroko dostępnych piw, nie wspominając już o drinkach czy koktajlach. Ciężko stwierdzić zatem dla kogo ten produkt.
Co biorąc pod uwagę ich cenę sprawia, że ciężko mi znaleźć uzasadnienie ich kupna inne niż spróbowanie jako ciekawostka. Przy 10% zawartości alkoholu, jak wersje na rynek niemiecki (halo, czemu tak jest?), jest już oczywiście inna rozmowa. I taka propozycja miałaby już znacznie więcej sensu.
Mieliśmy już dyskusję na fp PG po wrzuceniu zdjęcia zapowiadającego. Dajcie znać co sądzicie o mojej opinii. Aktualnie należałoby do nich dolać po 20-30 ml whiskey/bourbonu i będą lepsze. Ale to jaki jest sens wtedy kupować RTD zamiast JD/JB i Coli?