Home Foodpairing Poniedziałkowy Foodpairing – Szpunt Wormhole #2

Poniedziałkowy Foodpairing – Szpunt Wormhole #2

by Michał


w końcu czemu nie wlać Imperial IPA do beczki po bourbonie?

O Browarze Szpunt miałem ostatnio okazję rozmawiać kilka razy, w dużej mierze ze względu na etykiety, które uważam za kapitalne. Spójne, widoczne z daleka, intrygujące. Aktualnie jedne z lepszych wśród rodzimych browarów rzemieślniczych.

A skoro tak, to czemu nie zrobić pairingu z piwem z tego browaru? Zajmijmy się zatem drugą warką Wormhole. Według mnie do beczek nie ma sensu wlewać piw poniżej 19% ekstraktu, nic na tym nie zyskają a generalnie mogą stać się wodniste i z nieułożonym alkoholem. Na szczęście imperialne IPA łapią się już w dolną granicę. I jeżeli dobrze przekalkulujemy piwo bazowe, to doborem beczki możemy dodać wiele ciekawych warstw i aspektów sensorycznych. Czy w tym konkretnym przypadku trud się opłacił?

Jak przedstawia się piwo?

Piana: Nie spodziewam się w piwach BA, ale tutaj jest naprawdę porządna, o zwartej konstrukcji, wolno opada znacząc szkło. Lekko przybrudzona.

Barwa: Jasny bursztyn, opalizujące. Podczas nalewania miałem wręcz wrażenie, że jest lekko rubinowe.

Aromat: Na pierwszym planie zdecydowanie charakter beczki – pikantne i pieprzne nuty destylatu, lekka wanilia, w tle delikatne nuty kokosowe i palone. Zaraz potem pojawiają się wyraźne nuty owocowe, zarówno to co pozostało nam z chmielu jak i estry – brzoskwinie, morele, ananas. Czyste, eleganckie. Połączenie nut kokosowych i ananasa ciekawie łączy nam się w głowie w obraz Pinacolady.

Smak: Wysycenie średnio-niskie, średnio wysoka pełnia. Pierwszy akord słodowy, dużo biszkoptów, herbatników, jasnego pieczywa. Pojawiają się też od razu nuty beczki – destylatowe, pikantne. W drugim cały przekrój owocowości – cytrusy, dojrzałe mango, brzoskwinie, morele, ananas. Finisz o stojący w kontrze do jednak dość słodkiego aromatu – goryczka jest wyraźnie zaznaczona, lekko pikantna, żywiczno-cytrusowa. Przyjemnie wieńczy profil sensoryczny.

Udane piwo. Charakter beczki jest wyraźny, ale nie zdominował profilu. Przyjemnie współgra z aromatami pochodzącymi z chmielu, z kolei wyraźna goryczka ożywia całość i nie pozwala dominować słodyczy.

Jak wyglądał mój plan?

Mamy piwo, które zawiera trzy aspekty – solidną podstawę słodową, sporo chmielu, beczkę po bourbonie. Warto zatem rozegrać to wielopłaszczyznowo i odnieść się do każdego z nich. Skrobia, ser, kontra. I dlatego wybrałem żytni chleb na zakwasie (jeżeli jesteście ciekawi – piekarnia Grzybki, uwielbiam ich pieczywo), miękki kozi ser i marmoladę z sycylijskich cytryn.

Plan był prosty – chleb smaruję oliwą z oliwek i podsmażam na patelni, następnie kruszę na tak powstałe grzanki ser owczy i dociągam je w piekarniku przez dosłownie moment. Po wyciągnięciu ser już można spokojnie rozsmarować. Delikatnie oprószyłem wędzoną solą i nałożyłem marmoladę. Jeżeli czujecie potrzebę to możecie dodać rozmaryn albo podostrzyć papryczkami.

Sugerowana kolejność i dlaczego to działa?

Już na samej grzance dzieje się bardzo dużo. Najpierw wita nas przyjemne chrupnięcie i lekko skarmelizowana struktura chleba. Żyto jeszcze nie zdąży się rozgościć na kubeczkach smakowych a już zaczyna grać kozi ser, do którego dosłownie po chwili dołączają wędzone nuty z soli podbijając słodycz. Na samym końcu pojawia się marmolada – cierpka, lekko kwaskowata, słodka, ale co najważniejsze z wyraźną cytrusową goryczką. I wtedy bierzemy łyk piwa.

Zostaje podbita słodowość, pełnia, sól wydobywa więcej słodyczy z piwa, z kolei cytrynowa marmolada idzie w parze zarówno z beczką po bourbonie jak i chmielami oraz goryczką.

Dajcie znać, jeżeli kombinowaliście kiedyś kulinarnie z imperialnymi IPA leżakowanymi w beczkach po różnych alkoholach. Jestem ciekaw Waszych połączeń smakowych.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji