Home Piwa Dwa piwa

Dwa piwa

by Michał

szybki przegląd piw z duńskiego To Øl


Przeglądając zawartość piwnego składu stwierdziłem, że zgromadziło mi się już kilka piw z To Øl (w pogańskim duńskim narzeczu – Dwa Piwa). Zamiast się rozdrabniać i cykać pojedynczo wypadałoby je wrzucić w jednym wpisie.


Browar założony przez Tobiasa Jensena i Tore Gynthera, uczniów Mikkela Bjergsø. Który z kolei założył dosyć powszechnie znany Mikkeler. Sam To Øl jest z kolei browarem kontraktowym. Wielu wielkich tak zaczynało, więc ciekawe czy zdecydują się na założenie swojego własnego siedliska.


Przyświeca im Wizja. Wizja, która składa się z 4 punktów:

  • Give beer some youth – piwo nie musi się cechować recepturą, która ma miliard lat. Ale jednocześnie nie ma być młodzieżowe w znaczeniu „ice cold z sokiem”. Dobre piwo może być trunkiem młodzieżowym.

  • Stay away from supermarkets – niby fakt bycia dostępnym w supermarkecie ma negatywnie wpływać na dobór surowców do piwa. Jakoś w polskich supermarketach zdarzają się piwa z Pinty czy AleBrowaru i nie wpływa to negatywnie na sam produkt. Przypuszczam, że może tutaj chodzić o podpisanie jakiejś konkretnej lojalki. Ale i tak na wyrost, ot marketing.

  • Have a drive and edge – prowokowanie i przesuwanie granic. Jak tam sobie chcą.

  • Let the beer carry the messagepiwo ma mówić samo za siebie.


Piwa To Øl są jednym z najlepszych przykładów, że wzrok ma znaczenie przy wyborze piwa. Dwa pierwsze przekonały mnie mocno awangardowymi etykietami i, co tu dużo mówić, niestandardowymi nazwami.


Fuck Art This is Advertising


Piana: Bujna, drobnopęcherzykowata, beżowa, dosyć szybko opada, ale znaczy szkło.

Barwa: Mahoń, mimo ostrożnego nalania nieklarowne.

Zapach: Belgijskie fenole, lekkie utlenienie (papier), chmiel, estry owocowe i kwiatowe, wanilia, karmel i przyjemna słodowość. Szkoda, że utlenienie trochę psuje efekt, ale to już kwestia konkretnego egzemplarza.

Smak: Przyjemnie rozwinięty profil. Pierwszy akord to solidna pełnia, słodowość i palony cukier. Następnie pojawiają się czerwone owoce, karmel, rodzynki, orzechy, słód, wiśnie i sherry. Finisz to lekka goryczka, lekka paloność i wyczuwalny alkohol.

Gdyby nie to nieszczęsne utlenienie byłoby naprawdę zacnie. Warto spróbować, solidny Quadrupel.


Fuck Art This is Architecture


Piana: Beznadziejna, grubopęcherzykowata, szybko opada. W zasadzie to po prostu trochę lepsza niż na coli.

Barwa: Złoto, opalizujące.

Zapach: Lekki kwasek, końska derka, solidna porcja fenoli, trochę estrów owocowych, słodowość.

Smak: Od razu wchodzi kwaskowatość, końska derka i słód. Następnie kontynuowana jest słodowość i lekka pełnia. Finisz alkoholowy ze sporą goryczką.

Nie moja bajka, nie podeszło.


Jako przerywnik ciemniak. Jak to browar stwierdził – „Black IPA? No way! Hoppy Porters is here to stay!„.


Black Ball Porter

Piana: Piękna, bujna, drobnopęcherzykowata, brązowa. Trwała. Bardzo wolno opada.

Barwa: Czerń absolutna.

Zapach: Czekolada, kawa, drewno, lukrecja, lekka wanilia, słód ciemny, lekko palone aromaty. Do tego estry kwiatowe. Ogólnie aksamitny zapach.

Smak: Dosyć mocno wysycone. Wytrawne, nuty palone są dosyć wyrwane z kontekstu i niezbalansowane. Mimo wysokiej zawartości alkoholu średnia pełnia. Przyjemne akcenty słodowe, kawy, czekolady, drewna i lukrecji. Dodatkowo wyczuwalne słody karmelowe i palony cukier. Finisz mocno palony i wytrawny z lekką goryczką.

Nie jest złe, ale też nie jest szczególnie zbalansowane. Można by je jednak bardziej przemyśleć, brakuje tego czynnika, który by sprawił że piwo „zagra”.


Yeastus Christus

Przy Golden Monk z AleBrowaru był straszliwy rejwach. To co dopiero przy czymś takim?

Piana: Średnio bujna, drobnopęcherzykowata z postrzępioną koronką. Lekko przybrudzona. Znaczy szkło i opada do 1cm warstwy.

Barwa: Jasnobursztynowa, mocno opalizujące.

Zapach: Pieprzowe fenole, brzoskwinie, żółte owoce, słód, lekko kwaskowaty aromat, estry owocowe, bardzo przyjemna nuta chmielowa. Ładnie zbalansowane i sycące. Po ogrzaniu wychodzi końska derka.

Smak: Stosunkowo mocno wysycone. Słodowość ustępuje tutaj zdecydowanie pieprznym, aromatycznym fenolom. Praktycznie wybrzmiewają przez całą długość. Skupione jest głównie na tym aspekcie oraz stosunkowo mocnej goryczce na finiszu. W końcu Farmhouse IPA. Alkohol ukryty.

Bardzo zacne piwo, fajny rzut na piwo belgijskie i połączenie go z mocniejszym chmieleniem. Warto spróbować.


Snowball Saison

Piana: Wręcz wybujała, ale średniopęcherzykowata. Jak z mydła. Śnieżnobiała.

Barwa: Jasny bursztyn, opalizujące.

Zapach: Brzoskwinie, amarillo, trochę kwasku i owocowych estrów. Mało intensywny zapach.

Smak: Równie mało intensywny. Trochę słodowości, potem praktycznie od razu wchodzi piekąca goryczka.

Poza goryczką jest to naprawdę mało intensywne piwo. Dodatkowo wspomniana goryczka jest niezbalansowana, a samo piwo jest dosyć puste. Nic specjalnego, move along.

Piliście którekolwiek z tych piw? Ciekawe czy tak „ostre” etykiety sprawdziłyby się się w Polsce.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji