O ile w przypadku pierwszego piwa musiałem się naczekać zanim trafi w wersji beczkowej do Warszawy (a butelki do tej pory nie miałem okazji tutaj nabyć, ta na dzisiejszych zdjęciach przyjechała ze mną z Niemiec) tak już zupełnym przypadkiem trafiłem na światową premierę Erle w Bambergu. Którą w zasadzie ciężko nazwać premierą.
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/P9122316-Enhanced-NR.jpg?resize=960%2C1280&ssl=1)
Głównie dlatego, że źle zostały policzone beczki w słynnej knajpie Schlenkerli i musieli jeszcze wykończyć Hansle zanim odszpuntują Erle. Co oznaczało, że można było premierowego Schwarzbiera kupić tylko w butelce i tylko poza restauracją. Serio. Kiedy następnego dnia wróciłem do knajpy coś przekąsić przed udaniem się na spoczynek, z butelkowych można było dostać tylko niskoalkoholowe. Erle mimo obecności w tym samym wewnętrznym sklepie już nie. Ot lokalny folklor, idzie się przyzwyczaić.
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005262410.jpg?resize=960%2C1280&ssl=1)
Może i nie było lane z beczki, ale za to informacji na miejscu o premierze też nie szło uświadczyć. Gdybym nie był zdeterminowany na tyle by wyczaić skrzynkę oraz zapytać czy może są też schłodzone butelki to pewnie bym nie spróbował. W każdym razie pani w sklepiku browarnianym była szczerze zdziwiona, że doskonale wiem o co chodzi i po co przyszedłem.
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005262196.jpeg?resize=875%2C1280&ssl=1)
I takim oto sposobem do życiowych osiągnięć mogę dopisać wypicie premierowej Schlenkerli w Bambergu. Należy się cieszyć z takich małych, niby nic nie znaczących, ale jednak przyjemnych motywów. Pewnie kiedyś będę to miło wspominał.
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005262597.jpg?resize=960%2C1280&ssl=1)
Dzisiaj mniej skupimy się na samym browarze oraz Bambergu (pewnie jeszcze przyjdzie na to czas), natomiast zacznijmy od piwa, które miałem okazje pić z beczki, butelki oraz tanku.
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005360885.jpg?resize=960%2C1280&ssl=1)
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/P9212691-Enhanced-NR.jpg?resize=953%2C1280&ssl=1)
Aecht Schlenkerla Weichsel – Rotbier
Wygląd: Piana écru, bujna, trwała, zbudowana z drobnych i średnich pęcherzyków. Wolno opada znacząc szkło. Barwa piwa – piękny, głęboki rubin. Doskonale klarowne. Wygląda przepysznie.
Aromat: Przepiękny aromat wiśniowego dymu. Doskonale łączy się z nutami karmelowymi, słodowymi, suszonych owoców, przypieczonej skórki chleba, orzechów. Profil czysty, bez żadnych wad. W tle bardzo delikatne ziołowe nuty chmielowe, jednak niewątpliwie całość gra słodem. Czuć charakterystyczny sznyt Schlenkerli.
Smak: Średnia pełnia, średnio-niskie wysycenie. Podobnie jak w aromacie – pięknie gra słodowością. Przypieczona skórka chleba, przypieczony biszkopt, pięknie wychodzi suszona wiśnia, suszone czerwone owoce, do tego wyraźny wytrawny karmel. Goryczka dość niska, ale wyraźnie ziołowo-przyprawkowa. Również tutaj absolutnie nie mamy do czego się przyczepić sensorycznie.
Świetne piwo, fantastyczny Rotbier podniesiony wędzonką do sześcianu, dodatkowo o raptem 4,6% zawartości alkoholu, czego zresztą nie czuć przez pełnię smaku. Mocno wzmaga apetyt. Co ciekawe, w Schlenkerli serwują je w solidnym goblecie.
A jak przedstawia się dzisiejsza (polska) premiera?
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/P9212695-Enhanced-NR.jpg?resize=941%2C1280&ssl=1)
Aecht Schlenkerla Erle – Schwarzbier
Wygląd: Piana jak w przypadku Weichsel, trochę ciemniejsza. Tak samo trwała. Barwa piwa – idealna, krucza, klarowna czerń. Pięknie ciemny Schwarzbier z mahoniowymi przebłyskami przy krawędziach szkła.
Aromat: Ponownie mamy ewidentny sznyt Schlenkerli. Wędzonka jest tutaj delikatniejsza, bardziej stonowana. Kojarzy się z dogaszającym się ogniskiem. Mniej dzieje się w warstwie słodowej – mamy zbożowość, herbatniki, graham i ciemne nuty palenia oraz gorzkiej kawy. Ponownie jest czysto, bez żadnych wad. Chmielowość trochę bardziej wyczuwalna niż w Weichsel, ponownie klasycznie szlachetna ziołowo-przyprawkowa.
Smak: Średnio-niska pełnia, średnio-niskie wysycenie. Pierwszy akord gra słodowością – wysuszone zboże, herbatniki, biszkopty, graham, ogniskowa dymność. W drugim mamy kontynuację wędzonki, o bardzo ogniskowym profilu: żar, dym, lekki popiół. Wychodzą nuty ciemnych słodów – czekolada, kawa, wytrawne kakao. Jest jednocześnie bardzo czysto. Finisz lekko cierpko-kwaskowaty od użytych ciemnych słodów z kontynuacją wędzonki, ale też z wyraźniejszą goryczką.
Tutaj równie rozsądne pod względem pijalności 4,2%. Nie chciałbym, żeby opis był mniej entuzjastyczny niż w przypadku Rotbiera, ponieważ to również jest bardzo dobre i stylowe piwo z odpowiednim bamberskim akcentem. Natomiast uważam, że jego głównym problemem jest to, że nie było pierwszym w serii. Powiedzmy sobie szczerze – Weichsel jest genialny i jestem w stanie pić go litrami. Erle? Jedno na posiedzenie w knajpie mi wystarczy. Oczywiście wypiję z przyjemnością. Ale potem zamówię co innego.
I tym oto stwierdzeniem zakończę dzisiejszy wpis. Natomiast jeżeli będziecie mieli okazję porównać oba piwa to jestem bardzo ciekaw Waszego zdania. Czy zgadzacie się ze mną w moich odczuciach, czy może jednak Erle jest dla Was ciekawsze :)
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005361704.jpg?resize=960%2C1280&ssl=1)
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005362085.jpg?resize=1170%2C878&ssl=1)
![](https://i0.wp.com/piwnygaraz.pl/wp-content/uploads/2023/09/1696005445573.jpg?resize=1170%2C878&ssl=1)