znana również jako Zasada U: Unikaj kupowania zbędnych rzeczy, Użyj powtórnie, Utylizuj.
W życiu bym nie przypuszczał, że ponad 6 lat po napisaniu pracy inżynierskiej o, jakże wdzięcznym, tytule „Produkcja odpadów i ścieków w browarze oraz ich zagospodarowanie” będę miał okazję wrócić, już jako bloger i piwowar, do tematu utylizacji odpadów. Co więcej – mający doświadczenie z pracy w browarach używających zarówno butelki zwrotne jak i bezzwrotne.
Wpis powstał we współpracy z firmą Rekopol oraz Kompanią Piwowarską S.A.
Kwestia ochrony środowiska w branży piwowarskiej jest bardzo ciekawa i, nie ma co ukrywać, dotyczy wszystkich producentów piwa. Czyli i rzemieślników. A wraz z rozwojem rynku będzie dotyczyć coraz bardziej. Dużo ostatnimi czasy mówi się o emisji dwutlenku węgla – wiedzieliście, że browary pod tym konkretnym kątem uznawane są za zerowego emitenta? Przyjmuje się, że cały dwutlenek węgla, który powstaje na wszystkich etapach produkcji jest równoważony przez procesy życiowe jęczmienia i chmielu. Ale to tylko jeden, bardzo malutki element całej układanki mającej w konsekwencji uraczyć nas piwem. Dzisiaj natomiast skupimy się na kwestii butelek.
Jak to jest z nimi właściwie jest? Pozwolę sobie sięgnąć do swojego wielkiego dokonania naukowego ;)
„Podczas etapu rozlewania i pakowania piwa przede wszystkim powstają odpady typu opakowaniowego oraz ścieki z mycia opakowań przeznaczonych do rozlewu i czyszczenia instalacji, jak również emitowany jest znaczny hałas. W przypadku rozlewania przez browar piwa do butelek wielorazowego użytku, są one zwracane z punktów sprzedaży detalicznej do browaru, gdzie przed powtórnym użyciem muszą zostać przejrzane oraz wymyte. Wiąże się to, między innymi, ze zmywaniem z butelek starych etykiet. Można przyjąć, że średnio daje to 1,5 tony starych etykiet na ilość butelek przeznaczonych na 10 000 hl piwa, aczkolwiek ilość ta zależy od wielkości etykiet oraz ewentualnego stosowania krawatek i kontretykiet. Dodatkowo część butelek nie nadaje się do powtórnego użytku, zostaje zniszczona na linii rozlewniczej, jak również część z butelek dostarczanych do browaru prosto z huty może ulec rozbiciu w czasie transportu. Zakłada się, że około 0,5% butelek ulega uszkodzeniu, co daje 3,5 tony stłuczki szklanej na ilość butelek przeznaczonych do rozlewu 10 000 hl piwa. W przypadku, gdy browar posiada także linię rozlewniczą do puszek należy doliczyć od 3 do 4% uszkodzonych w czasie transportu i rozlewu puszek, co daje z kolei wartość od 380 do 400 kg w przypadku puszek stalowych, oraz 190 do 200 kg w przypadku puszek aluminiowych [Kunze, 2004].„
Każdy piwowar domowy wie jaką udręką jest zmycie etykiet, jak również ile zostaje papieru po umyciu partii na jedną warkę. I tu pojawia się kolejna ciekawostka – trwają prace na tym, by zużyte etykiety wykorzystywać do wyrobu materiałów budowlanych.
Skoro jednak już jesteśmy przy temacie piwowarstwa domowego – jak się nad tym zastanowić to lata temu dawaliśmy butelkom, w tym teoretycznie jednorazowym, drugie życie. Zresztą nikt tak nie szanuje szklanej butelki jak piwowar domowy – porządne wypłukanie zaraz po jej opróżnieniu, nie narażanie na gwałtowne zmiany temperatur czy nie tłuczenie nimi o wszystko w okolicy. „Zdrowa” butelka to szczęśliwy piwowar. Czemu to jest tak ważne i ma wpływ na, szeroko pojętą, ochronę środowiska i gospodarkę odpadkami?
Pierwsza kwestia to traktowanie butelki jako podręcznego śmietnika. Gumy do żucia, patyczki po lodach czy lizakach, pety – to norma. I sprawia, że taka butelka zamiast przejść proces mycia raz, musi przejść go parokrotnie. Co jest związane ze zwiększonym zużyciem wody oraz produkcją ścieków. Ale na tym nie kończy się ludzka pomysłowość – dziwnych rzeczy włożonych do butelek było o wiele więcej. Nie będę tu o nich pisał, żeby nie dawać głupich pomysłów, ale uwierzcie mi – to już trzeba się było bardzo postarać. Tylko po co?
Z kolei rzucanie butelkami i narażanie na nagłe, punktowe skoki temperatur jest dla nich zabójcze zwłaszcza przy pasteryzacji piwa w pasteryzatorach tunelowych. Pamiętam jak bardzo było to problematyczne zwłaszcza w zimę – sporo butelek najzwyczajniej na świecie nie wytrzymywało skoku temperatur pomiędzy nalaniem zimnego piwa a podgrzaniem w tunelu i pękało. To też niepotrzebna strata, której można uniknąć.
Załóżmy natomiast, że mamy w swoim posiadaniu butelkę, która jest bezzwrotna lub w jakiś sposób uszkodzona, np. ma wyszczerbioną szyjkę. Co możemy z takim fantem zrobić? Internet jest pełen sprytnych patentów DIY:
Widziałem już zarówno lampki zrobione z butelek w różnych lokalach jak i pełne kolekcje szklanek z butelek 0,75 z nadrukiem. Zwłaszcza w połączeniu z modnymi od kilku lat żarówkami Edisona i ozdobnymi przewodami wygląda to naprawdę elegancko.
Jeżeli jesteście ciekawi co można zrobić z kolei z takiego niepozornego kapsla od piwa to polecam profil Nate’a.
To jak będzie z tym traktowaniem butelek po piwie ;)?