nie mogłem sobie odmówić połączenia dwóch Veritas
Gdański The Last Port ma w swojej ofercie mnóstwo ciekawostek (mezcale Montelobos oraz likier z papryczek Ancho Reyes są po prostu genialne). I jedną z takich ciekawostek jest trafiony zupełnym przypadkiem w jednej z sieci sklepów wielkopowierzchniowych rum Veritas. Praktycznie sam wskoczył mi do ręki.
Sam rum jest blendem trzech różnych destylatów – dwóch z destylarni Foursquare na Barbadosie (2 letni alembikowy i niestarzony kolumnowy) oraz niestarzonego rumu alembikowego z jamajskiego Hampden. O samym rumie w osobnym wpisie, w końcu trzeba rozwinąć cykl destylatowy, dzisiaj natomiast skupimy się na cocktailu.
Mocno owocowe i cytrusowe Veritas z Mermaid Brewing, do tego rum w swoim założeniu doskonale sprawdzający się właśnie w cocktailach. Pierwsze i najlepsze skojarzenie – daiquiri.
Daiquiri jest jednym z sześciu podstawowych drinków wymienionych w „The Fine Art of Mixing Drinks” Dawida Emburego, książce opublikowanej po raz pierwszy w 1948 roku. W swojej podstawowej postaci składa się z rumu, soku z limonki/cytryny i syropu cukrowego/cukru. Czyli destylat, kwaśne, słodkie. Przypomina nam coś ten trop?
Grog. Jest to twórcze rozwinięcie pomysłu z końca pierwszej połowy XVIII wieku, który miał zapobiegać szkorbutowi. Dawka czyni truciznę, jak to w życiu zwykle bywa. W momencie w którym stało się technologicznie możliwym zastąpienie wody lodem, hedonizm wkroczył razem z drzwiami i futryną.
Jak przedstawia się moja receptura?
- 40 ml rum Veritas
- 80 ml Mermaid Brewing Veritas
- 10 ml sok z limonki
- zest z pomarańczy
Sposób przygotowania:
Daiquiri standardowo wytrząsamy w shakerze, tak też będzie i tym razem. Rum, piwo i sok wlewamy do shakera wypełnionego lodem, wytrząsamy około 20 sekund i przelewamy przez sitko do schłodzonego kieliszka. Przecieramy zestem rant szkła, wyciskamy na powierzchnię i wrzucamy do środka.
Nic nie stoi na przeszkodzie zrobić wersji „frozen” i wszystko zmiksować z lodem w blenderze. W sam raz na panujące temperatury.
Barwa: Delikatne ciemniejsze daiquiri. Elegancka pianka, całość jest przyjemnie zmętniona. Jak na New England przystało ;)
Aromat: Połączenie dwóch Veritas jest zwyczajnie fantastyczne, jak to razem wybrzmiewa. Pierwsza pojawia się pomarańcz, następnie mnóstwo owocowych estrów – brzoskwinie, morele, mirabelki. Następnie cytrusy – limonka, kontynuacja pomarańczy, cytryny. Owoce tropikalne – marakuja, mango. Lekka żywica. To chyba jeden z bardziej wonnych cocktaili jakie do tej pory piłem.
Smak: Od razu cytrusy: limonka, pomarańcza, cytryny. Zaraz po tym owocowe estry, dokładnie jak w aromacie. Pojawia się też delikatna goryczka, żywiczno-cytrusowa.
Powiem tak – sam pomysł pojawił się w sumie jako żart. Veritas – Veritas. Ale jak to cudownie zagrało. Trzy składniki, dziękuję, do widzenia, pozamiatane. Muszę zachomikować jakieś butelki Veritas na wakacyjny wyjazd.