Margarita to chyba jednen z popularniejszych wyborów okresu kanikuły. I meksykańskich knajp.
A już sezon truskawkowy zdecydowanie nie może się obejść bez mrożonej Margarity z truskawkami. Oczywiście można pokombinować z różnymi owocami. I tak też dzisiaj będzie ;)
Kopyr przy okazji recenzji Sour Mango Ale wspomniał, że może się nadać do pokombinowania z cocktailami. No przecież nie mogłem tego nie zweryfikować. A skoro i sour i mango, to od razu mi przyszła na myśl biała tequila i likier pomarańczowy.
Czym tak naprawdę jest Margarita?
Bardzo prosty, ale jednocześnie przyjemny cocktail. Trzy główne składniki: tequila, likier cytrusowy (może być Cointreau, może być Triple Sec), sok z cytryny/limonki. Do tego crusta z soli i zest/ćwiartka cytrusa jeżeli chcemy. Wszystko pakujemy do shakera z lodem i odcedzamy do schłodzonego kieliszka cocktailowego bądź dedykowanego szkła do Margarity. Jego główny urok (jak wielu klasycznych cocktaili) polega na pełnej swobodzie modyfikacji receptury.
Jak przedstawia się moja receptura?
- 40 ml tequila El Jimador Blanco
- 80 ml Sour Mango Ale
- 20 ml Cointreau
- 10 ml soku z limonki
- kilka kropli Projekt Sos Mango
- lód
- wędzona sól Maldom do crusty
Sposób przygotowania:
Wszystko poza solą pakujemy do blendera kielichowego i rozbijamy na atomy. Następnie przelewamy do dedykowanego kieliszka z uprzednio przygotowaną crustą z wędzonej soli. Ot i wsio. Dużo roboty? Niekoniecznie. Wręcz wcale ;)
Wygląd: Elegancka barwa mango. Biała pianka i żółto-brązowa obwódka z soli.
Aromat: Jeden z bardziej aromatycznych cocktaili jakie ostatnio zrobiłem. Wyraźny kwaśno-słodki aromat piwa, w tle lekko dymne nuty tequili i pomarańcze Cointreau. Mocno owocowe, mocno tropikalne, mocno wakacyjne. Zarówno piwo jak i tequila wyczuwalne są na zbliżonym poziomie intensywności.
Smak: Oczywiście na samym początku od razu mamy wędzoną sól, jeżeli zdecydujemy się na spożywanie z crustą. Posmaki wędzone idealnie pasuję do tequili, dodatkowo sól podbija słodycz. Następnie przyjemnie współgrają zarówno wędzone i pikantne nuty tequili jak i tropikalne i kwaśne nuty piwa. Po chwili dołącza się słodycz likieru pomarańczowego oraz wygładzenie i ożywienie profilu sensorycznego przez kwaskowatość limonki. Na samym końcu pojawia się przyjemna, pikantna nuta sosu mango. Aczkolwiek ten efekt zależy od tego ile użyjecie tego sosu oraz czy w ogóle chcecie podostrzyć profil.
Witamy zatem klimaty tropikalne wszelkiej maści. A to piwo jest wręcz stworzone do takiego eksperymentu, jestem zdziwiony że żadna piwna knajpa się jeszcze o to nie pokusiła. Dwa kciuki w górę, pięć gwiazdek, przyjaciołom polecam.