jak to stwierdził pułkownik John „Hannibal” Smith
Za tydzień rozpoczynają się jedne z najważniejszych w ciągu całego roku targi dla branży piwowarskiej. Mianowicie Brau Beviale w halach Messe w Norymberdze. Pierwszy raz trafiłem na te targi 12 lat temu (jeszcze przez Browar.biz!) i jakoś już tak za każdym razem mnie tam ciągnie ;) Od kilku edycji natomiast zmieniłem miejsce stacjonowania z Norymbergi na Bamberg. A jak Bamberg to oczywiście słynne na cały świat piwa wędzone w każdej, tradycyjnej, postaci. Czy da się z Marcowego ze Schlenkerli zrobić ciekawy koktajl? Jeszcze jak!
Może zacznę od samej nazwy i użycia, jakże pięknego w swym znaczeniu, słowa „overkill”. Wędzonki ze Schlenkerli doskonale pasują do tego określenia. Są dość proste, można by nawet pokusić się o określenie toporne. Ale w żadnej mierze nie są prostackie! Dym, wędzoność zdecydowanie dominują w profilu aromatycznym, zwłaszcza w mocniejszych wersjach. Wędzonki ze Speziala są dużo bardziej wysublimowane, eleganckie. Ale nie zrozumcie mnie źle – i jedne i drugie zarówno szanuję jak i z przyjemnością zawsze się napiję. Jest to całkiem podobne do świata torfowych whisky – na rynku można dostać zarówno takie w których dym jest jedną ze składowych kompozycji, jak i takie w których trzeba spod niego szukać reszty aromatów.
Skoro bawimy się w przesadę to sięgamy po:
- 25ml Ardbeg Corryvreckan
- 25ml Islay Boys Flatnöse
- 20ml Tequila blanco
- 10ml Mezcal
- 10ml Valhalla
- 5ml syrop klonowy
- 2D Angostura
- top up Schlenkerla Marzen
- garnir – czips z wędzonego boczku
Można zbudować bezpośrednio w szkle (polecam Double Old Fashioned), ale tym razem sięgnąłem po szklanicę. Wlewamy po kolei wszystkie składniki poza piwem na lód, mieszamy i przelewamy przez strainer do schłodzonego szkła z lodem. Następnie dopełniamy piwem i przybieramy elegancko boczkiem, by nadać ostatecznego szlifu.
Wygląd: Bursztynowy brąz, lekko opalizujące.
Aromat: Na dzień dobry czips z mocno wędzonego, domowego boczku. Drewniana wędzonka, karmelizacja na patelni, nuty przypieczonia. Zaraz potem pojawia się cała reszta nut wędzonych – torf, mineralność, morskość, charakterystyczne nuty dymne destylatów z agawy. Całość zwieńczona lekką ziołowością i karmelową słodyczą.
Smak: Co tu się dzieje. Wędzenie pod każdą postacią – o pierwsze miejsce walczą bukowe nuty wędzenia z Marzena z torfowymi nutami szkockich destylatów. Jednak nie oznacza to, że druga strona świata zamierza się poddać – dymne aromaty meksykańskich destylatów nie zamierzają być jedynie tłem i również są doskonale wyczuwalne. Zaraz potem pojawia się karmelowa słodowość, delikatna słodycz od syropu klonowego oraz (przecież dość słodkiej) Valhalli. Angostura i wspomniana Valhalla dodają nut ziołowych, przyprawkowych.
Pod taką kompozycję tatar wszedł by jak zły. Specjalnie nie dodałem żadnego kwasu, natomiast myślę, że z 5ml porządnego octu balsamicznego z Modeny pasowałoby tutaj jak złoto.