Podwójne New England IPA, sake, yuzu bitters
I znowu – tak jak w przypadku foodpairingu, nie mogłem przy nowym wpisie miksologicznym nie sięgnąć po Veritas z Mermaid Brewing. Tym bardziej, że koncepcja praktycznie sama mi się narzuciła.
Moje tak naprawdę pierwsze zetknięcie z fest owocowymi i cytrusowymi IPA miało miejsce podczas, nomen omen, pierwszego wyjazdu do Japonii. Wcześnie próbowałem staroszkolnych IPA na stoisku BA i amerykańskich plantatorów chmielu podczas Brau Beviale, ale to było coś zupełnie innego. Zwłaszcza, że Japonia różnymi cytrusami stoi i nie boją się stosować ich w ilościach przekraczających, zdawałoby się, zdrowy rozsądek.
Swoją drogą jak się nad tym zastanowić, na pierwszym Brau Beviale byłem bodajże 12 lat temu. Co więcej – dowiedziałem się o nim z Browar.biz. I te 12 lat temu próbowałem świeżo przywiezione przez Jankesów India Pale Ale. Zdecydowanie jest to epizod, który na stałe zostaje w głowie.
Z kolei z każdego wyjazdu do Japonii, poza różnymi zabawnymi pierdołami, przywożę dobre sake. A w zeszłym roku zupełnym przypadkiem trafiłem na bittersa z yuzu. I tutaj poszczególne elementy wskoczyły na swoje miejsce.
Jak przedstawia się receptura?
- 40 ml sake
- 10 ml syrop z imbiru
- top up Veritas
- 2 dashe Yuzu bitters
- zest z cytryny
Sposób przygotowania:
Można zbudować w szklanicy, solidnie wymieszać i przelać przez strainer. Ale ze względu na gęstość bittersa oraz syrop z imbiru wolałem wszystko tradycyjnie wrzucić do shakera. Wypełniamy go lodem, wlewamy po kolei sake, syrop z imbiru i bitters, zamykamy, wytrząsamy przez jakieś 20 sekund i strainujemy do schłodzonego szkła. Dopełniamy Veritas, wyciskamy zest z cytryny i umieszczamy na rancie. Serwowany na podkładce Mermaid Brewing ;)
O sake wypowiadałem się już wielokrotnie, czy to w Wocky-Talky czy też dla Piwowara, aczkolwiek zdecydowanie kiedyś muszę wrócić do tego tematu jeszcze tutaj, jest zwyczajnie arcyciekawy. A sake jest pyszne. Większość tego co można u nas dostać nie nadaje się absolutnie do niczego. A już niech ręka boska Was chroni przez próbowaniem wersji z dyskontów, która z jakiegoś powodu ma te 4 litery na opakowaniu. Szukajcie przede wszystkim Junmai Ginjo i Junmai Daiginjo. Dobre sake ma przepiękny aromat owocowy i kwiatowy, pochodzący z fermentacji i estrów. I dokładnie te nuty sensoryczne chciałem wpleść w cocktail.
Absolutnie nie chciałem zmieniać barwy. Dlaczego nie chciałem widać na zdjęciu powyżej. Jest zwyczajnie za piękna ;)
Aromat: Powiedzieć, że cytrusowy to nie powiedzieć nic – piżmo z yuzu, typowe cytrusowe nuty z nowofalowego chmielu, olejki eteryczne cytryny. W tle pojawia się lekka pikantność imbiru, wyraźne kwiatowe nuty sake. Ciekawie łączą się ze słodowością i estrami z fermentacji.
Smak: Kontynuuje linię wyznaczoną przez profil piwa. Znowu – mnóstwo cytrusów, potem pojawiają się kwiatowe i owocowe estry zarówno z sake jak i z piwa. Wydawałoby się, że finisz będzie głównie skomponowany z goryczki, ale ładnie i elegancko przechodzi ona w pikantność i lekkie palenie imbiru.
Powiem absolutnie szczerze – w lato bym pił jak głupi. Nie tylko kombinacja składników nie zmieniła profilu piwa, ale dodała więcej owocowości, kwiatowości i pikantności. Ekstra. Jeżeli chcecie, zamiast imbiru można spróbować z wasabi. Również da ciekawy efekt.