Ogień z ogniem może całkiem przyjemnie funkcjonować
Siedząc w domu na przymusowym postoju od większości pracy mam, siłą rzeczy, więcej czasu na kombinowanie z nowymi przepisami kulinarnymi. I tak jakoś wyszło, że właśnie eksploruję bogactwo południa USA. Pikantny kurczak z Nashville jest jedną z takich potraw.
W momencie w którym byłem już wystarczająco zadowolony z efektów eksperymentów stwierdziłem, że przydałoby się zrobić jakiś foodpairing. Nie będę ukrywał, że przez całą aktualną sytuację jakakolwiek działalność „pisarska” mająca więcej niż 3-4 zdania idzie mi jak ofensywa wojska pancernych przez rosyjskie mokradła w czasie roztopów. Żeby nie powiedzieć dosadniej. No, ale samo się nie zrobi, a też warto trochę rozruszać mózgownicę. I uwaga – w końcu pojawią się przepisy ;)
I tak się doskonale złożyło, że miałem akurat w swoim piwnym składziku piwo stworzone do tej propozycji kulinarnej.
La Debauche Big Boy
Piana: Mizerna, ale za to przynajmniej zbudowana z drobnych pęcherzyków. Brązowa. Wolno opada do cienkiej warstewki.
Barwa: Czarne jak węgiel, nieprzejrzyste. Zostawia brązową warstwę na ściankach szkła.
Aromat: Pełne bogactwo czekolady, karmelizowanych ciemnych wiśni, rodzynek w kakao, mlecznej kawy. Przyjemne nuty utlenienia wpadające w klimaty sherry. Owocowe estry na solidnym poziomie. Brak chmielu oraz chili. Nuty ciemnych i palonych słodów elegancko wplecione w profil, nie przejawiają oznak popiołu czy spalenizny. Po ogrzaniu pojawiają się nuty wanilii.
Smak: Niskie wysycenie, bardzo wysoka pełnia. W pierwszym akordzie oczywiście czekolada, kakao, wanilia i solidna podbudowa słodowa. Następnie kontynuacja ciemnych nut słodowych, czekolady, zaczyna pojawiać się pikantność i chili. Przyjemne nuty estrowe i utlenienia – rodzynki, wiśnie, praliny. Finisz czekoladowy z posmakiem kawy i kakao. Bardzo delikatnie podszyty chili, pozostawia lekką pikantność w gardle.
A jak przedstawia się kanapka?
Z dodatków mamy jedynie ogórek konserwowy oraz papryczkę. Domowa bułka maślana jak i kurczak zostały, zgodnie ze sztuką, podlane mieszanką przypraw z gorącym olejem. O tym już w osobnym wpisie co i jak ;)
Bułka elegancko maślana, pełna smaku, zwięzła, doskonale wchłania sos i się nie rozwala. Kurczak miękki, soczysty, ze świetnie chrupiącą panierką. Różne struktury i smaki. Pikantność na poziomie trochę powyżej mojego normalnego, „codziennego”, poziomu. Tutaj oczywiście można tym sterować robiąc zarówno pikantniejszą panierkę jak i olej przyprawowy.
Zarówno w piwie jak i kanapce jest mnóstwo smaków i aromatów, które doskonale się łączą i wzajemnie przenikają. Pikantność doskonale współgra i kanapka nie dominuje nad piwem tylko rozwija jego profil. Z kolei solidna słodowość piwa przyjemnie gasi ostrość sosu.
Zdecydowanie ciekawsze piwo do takiego zestawienia niż pierwsza lepsza mocno chmielowa IPA :)
Myślę, że właśnie tym konkretnym przepisem rozpocznę nową serię. Zwłaszcza, że słynne Hattie B’s to jak na razie jedyna knajpa do której chciałem stać w kolejce, żeby się dostać. Z tego co pamiętam około 2 godzin.