zaczynamy z nową serią, od teraz w każdy poniedziałek nowe połączenie kulinarne. Na pierwszy ogień wędzonka.
Piwo czekało w lodówce od zeszłorocznego Brau Beviale. Zgarnąłem z półki razem z wszystkimi dostępnymi wędzonkami w sklepie w Bambergu. Etykietka dumnie informuje o dwóch nagrodach zdobytych podczas European Beer Star 2006 i 2009 – złotym i brązowym. Trochę wykopaliska, ale jednak dużo większym przeżyciem i podróżą w czasie jest ich strona internetowa. Polecam, przypomniały mi się czasy w których do internetu trzeba się było dodzwonić.
Może dlatego wybrałem mocno vintage kufel, akurat pasuje nawet do butelki z krachlą ;)
Co można powiedzieć o samym piwie? Poprawne i bez szału, takie w sam raz do wychylenia kilku.
Barwa: piękny klarowny mahoń.
Aromat: Na pierwszym planie oczywiście wędzonka, ale dużo delikatniejsza niż zarówno w Schlenkerli jak i Spezialu. Który to już sam z siebie jest uładzony. Sporo melanoidyn, przypieczona skórka chleba, trochę karmelu. Praktycznie brak jakikolwiek oznak chmielu. Delikatne owocowe estry w tle. Słodowość królem, ewidentnie.
Smak: Powtórka z aromatu. Tutaj również wędzonka jest dużo bardziej wstrzemięźliwa niż u konkurencji. Można się pokusić o stwierdzenie – entry level dla piw wędzonych. Natomiast nie można jej zarzucić czegokolwiek pod względem jej jakości – przyjemne nuty wędzenia drewnem, lekka „szynkowość”. Mnóstwo słodu, melanoidyn, pojawiają się nuty biszkoptowe. Goryczka niska, ledwie zarysowana. Niskie wysycenie, średnio wysoka pełnia.
Wyraźnie słodkawe piwo, o ciekawych, ale jednocześnie stonowanych aromatach dymnych. I stąd też takie a nie inne połączenie kulinarne – bresaola, gorgonzola mascarpone i jabłka kaparowe.
Bresaola jest bardzo charakterystyczna, dla mnie osobiście ma sporo cech carpaccio połączonych z nutami wynikającymi z przyprawienia, suszenia i dojrzewania mięsa. Dość ostra, o świetnej zbitej teksturze, mnóstwo umami i bardzo mało tłuszczu.
Z kolei gorgonzola mascarpone to ciekawe połączenie kremowego, słodkiego i mlecznego mascarpone ze słodką gorgonzolą. W zasadzie daje to efekt mascarpone o dwóch różnych teksturach, z lekko agresywną i dziką nutą błękitnej pleśni. Jako nośnik użyłem zwykłe białe pieczywo, żeby w niczym nie przeszkadzało.
I na sam koniec jabłka kaparowe. Lubię kapary, obowiązkowe do tatara. Jabłka są wg mnie ciekawsze, dodatkowo mamy malutkie pestki w środku. Tutaj już chodziło o przełamanie całej kompozycji, „konserwowość” i octowość odświeża kubeczki smakowe, resetuje je. Dodaje zwiewności i świeżości, zwłaszcza w przypadku piwa, które ma solidniejsza pełnię i niskie wysycenie.
Kolejność? Bresaola, chleb z mascarpone gorgonzola, łyk piwa, jabłko kaparowca. Zaczynamy od mocnych nut mięsnych, umami, dojrzewania. Jeżeli chcemy możemy dodatkowo skropić mięso dobrą oliwą z oliwek. Następnie przechodzimy do nut mlecznych, kremowych, wzbogacone o agresywność błękitnej pleśni. Piwo kontynuuje nuty ciemne, mięsne, jednocześnie słodowość lekko kontrastuje wspomniany dodatek sera pleśniowego. Cały czas poruszamy się w obrębie zdecydowanych i wyraźnych smaków i aromatów. Kaparowiec dodaje akcenty kwaśne, octowe, resetuje mocne smaki i odświeża paletę. Przystawka doskonała, szkoda tylko że całą serię mogę robić wieczorami ;)