żeby wywołać szok i niedowierzanie
Zastanawiam się jakim cudem polski rynek piwa wygląda tak jak wygląda. Na początku tygodnia Internet obiegła wiadomość, że Pinta Jak w dym będzie dostępne tylko w beczkach. Powodem jest praktycznie brak nagazowania wersji butelkowej. Wywołało to ekstatyczną reakcję tłumu, z pisaniem laurek, rzucaniem kwiatami i podstawianiem cycków do podpisu włącznie.
Nie wiem, może ja w innym świecie żyję, ale wydaje mi się, że wycofanie wadliwego, niepełnowartościowego produktu jest całkowicie naturalne i pożądane w przyrodzie. Pinta oczywiście zrobiła prawidłowo. Ale rzeczywiście w warunkach polskiego rynku piwnego wyłamali się z trendu opchnięcia wszystkiego za wszelką cenę. Tylko czy jest to powód do chwały?
Jest to natomiast powód, by traktować ich jak poważnego, dorosłego gracza. I uważam, że nie powinni tego piwa wypuszczać mimo namawiania, by sprzedać taniej. Kurde, to jest dopiero jazda. Takie zachowanie uczy innych, że mogą wepchnąć na rynek byle ścierwo, a i tak się sprzeda. Przykład pierwszych warek Antidotum jest tutaj znamienny. Brak daty ważności, piwa ewidentnie skwaśniałe, ale co tam. Tylko o odpowiednim pozycjonowaniu cenowym nie zapomnieli.