Home Piwo Koncernowe IPA

Koncernowe IPA

by Michał

coś czuję, że będzie szybciej niż sądziłem


Jeszcze do niedawna byłem przekonany, że sporo wody w Wiśle upłynie zanim którykolwiek z koncernów wypuści na polski rynek IPA. Szczególnie w wersji amerykańskiej. Jednak jest to smak piwa, który można eufemistycznie nazwać „nabytym”. Zresztą zmysły smaku i zapachu to atawizm służący nam do rozpoznania wrogiego nam środowiska życia tysiące lat temu. Do tej pory około 5% ludzkości nie jest w stanie znieść smaku gorzkiego, nawet na poziomie musującego toniku. A co dopiero chmielenia na wyścig potęg.


Jedno to pisanina w Internecie, natomiast zupełnie czymś innym jest wyjście do ludzi i bezpośrednia rozmowa na tematy piwne. Ciężko uznać środowisko multitapów za idealne na tego typu rozważania – goście takich przybytków piwnej rozkoszy są już ukierunkowani na poszukiwanie nowych smaków. I przez to nie reprezentują większości społeczeństwa, co sprawia że taka rozmowa nie jest możliwa do przeniesienia przez analogię na resztę piwoszy.


Mam to szczęście, że mogę krzewić kulturę piwną poprzez działania w terenie. Nie ważne czy to będą szkolenia, eventy degustacyjne czy warsztaty – większość uczestników będzie przypadkowa. Niektórzy nazywają takich piwoszy pogardliwie „Tyskopijcami” – osobiście nie uważam niczego wartego pogardy w piciu „codziennych” piw. Ale skoro niektórzy taką kaleką „kastowością” muszą sobie coś dodać to już w sumie nie mój problem.


Osoba, która po prostu pije piwo, bez zbędnego zadęcia i pozowania, jest świetnym papierkiem lakmusowym zachodzących zmian. Przygotowując degustacje staram się, żeby zawsze byli czołowi przedstawiciele polskiej sceny rzemieślniczej, jak również piwa z browarów z całego świata. Świadomość takich piwnych marek jak AleBrowar czy Pinta jest w tym momencie zdumiewająca. Nie ważne czy to będzie (wszystkie przykłady są, jak nazwa wskazuje, przykładowe i przypadkowe, ale mające odniesienie do zastanej rzeczywistości) młoda pani asystent czy też kierownik wyższego szczebla pod 50tkę – „A wie Pan, czytałem gdzieś o tych piwach. Nie spotkałem jeszcze w sklepie, ale jakby mógł Pan nalać.”.


A potem następuje seria piwnych uniesień „Ale, że piwo może tak pachnieć? Fantastyczne!”. Podczas jednego z eventów na 150 osób nie spotkałem ani jednej, której nie smakowałby Atak Chmielu czy Rowing Jack. To jest fenomenalne! W momencie w którym zarówno AleBrowar jak i Pinta zwiększą moce produkcyjne ich piwo będzie dostępne w większej ilości punktów sprzedażowych dopiero rozpocznie się piwna rekonkwista.


Co kieruje mnie do kolejnej myśli – jestem wybitnie ciekaw jaka będzie sprzedaż tegorocznego Grand Championa Cześka Dziełaka. Teoretycznie sieć sprzedaży powinna być całkiem solidna, piwny pierwowzór był kapitalny – recepta na sukces.


Jeżeli dane sprzedażowe będą rokujące, wcale się nie zdziwię, jeżeli w ciągu dwóch-trzech lat powitamy na rynku pierwsze amerykańskie IPA z któregoś z wielkich browarów.


Czego i sobie i Wam życzę.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji