dla wielbicieli pleśniaków
Wreszcie udało mi się wygospodarować trochę czasu na powrót do cyklu piwno-serowego. Tak to wygląda jak człowiek jest tradycjonalistą i woli robić notatki odręcznie w kajecie niż od razu siadać do komputera. Dwa razy więcej roboty. Papier jest cierpliwy, ale trzeba przenieść wiedzę w formę elektroniczną.
Cieszę się kiedy z różnych źródeł docierają do mnie informacje, że taki cykl jest potrzebny i de facto jest kroplą w morzu potrzeb. Szczęśliwie będzie się to zmieniało, nowe piwne lokale już zaczynają dostrzegać możliwości łączenia piwa z potrawami – żeby wspomnieć tylko Kufle i Kapsle i Chmielarnię. Jeszcze dojdziemy do momentu w którym w kartach dań będą polecane odpowiednie gatunki czy marki piwa pod konkretny szamunek.
Dzisiaj na deskę zawita zacny pleśniak. W zasadzie sery z niebieską pleśnią należą do moich ulubionych, a im bardziej ser wygląda jakby umarł i odrodził się jako serowe zombie tym lepiej. Może nie dla reszty domowników, a i robienie hermetycznej grodzi w lodówce przysparza trochę trudności, ale co tam. Niektóre rzeczy są warte odrobiny niewygody czy cierpienia.
Wygląd: 100% rasowy pleśniak. O konsystencji sprężysto-maziastej.
Zapach: Jest intensywnie, jest i ostro – krowa, roquefort, piwnica, ziemia – geosmina, wilgotny bór, dojrzewająca szynka.
Smak: Od razu na zęby rzucają się wyczuwalne grudki/kryształki, ser jest w teksturze lekko piaszczysty. Bardzo słony, ta słoność jest wręcz główną nutą, ewidentne są także posmaki maślane, ziemisto-piwniczne. Bardzo żywotny na palecie, mocno sycący. Jest to ser, którym trzeba się cieszyć w ilościach degustacyjnych. Ostry, ale bez przesady.
Trzeba w takim razie wybrać piwa, które złamią słoność Jerseya. Piwa orzeźwiające, rześkie, lekkie w smaku, najlepiej o co najmniej średnim nagazowaniu.
Jasna pszenica – niemiecki Hefeweizen będzie tutaj idealnym pierwszym wyborem. Owocowo-przyprawkowy aromat, spore wysycenie, kwaskowaty smak idealnie skontrastują smak Jerseya, jednocześnie przemywając język i przygotowując nas na kolejny kęs. Ta kompozycja sprawi, że nie będziemy w stanie przesycić się ani piwem ani serem.
Przykłady komercyjne: Tucher Hefeweizen, Ciechan Pszeniczne, Konstancin Pszeniczne, Erdinger Hefeweizen, Paulaner Hefeweizen, Franziskaner Hefeweizen.
Witbier – i znowu piwo pszeniczne, pszenica wyjątkowo lubi się z tym serem. Tak jak kwaskowata przeciwwaga. Aromat cytrusów, skórki pomarańczy, kolendry, owocowych estrów i korzennych fenoli kapitalnie rozszerza bukiet doznań płynących z degustacji. Spore wysycenie znowu, jak w przypadku Hefeweizena, idealnie odświeża nam paletę.
Przykłady komercyjne: Hoegaarden, Artezan Wit.
Gueuze – wybitnie często pojawia nam się ten styl w zestawieniach z serami. Zanim zacząłem robić je robić nie wpadłoby mi do głowy, że ten dosyć „ekscentryczny” styl jest aż tak uniwersalny. Zajdzie już lekka interferencja w aromatach: stajnia, zagroda, cytrusy czy rabarbar wraz z kwaśnym smakiem tego piwa sprawi, że degustacja wejdzie na kolejny poziom przyjemności. Warto zaryzykować.
Przykłady: Boon Oude Geuze, Lindemans Geuze.