nowy trend w naszym pięknym kraju?
Daj Boże. Piwo zdecydowanie wpisane jest w słowiańską tradycję i kulturę. Dlaczego więc istnieje taki opór materii przy uznaniu tego konkretnego trunku, wraz z całym ceremoniałem, za dobro tejże kultury? Whisky, koniak, wina – jasne, spoko. Szlachetne trunki. A piwo to niby co, psu spod ogona wypadło?
Od długiego czasu powtarzam, że jest to cokolwiek dziwne podejście. Dlatego cholernie cieszą mnie premiery piwne z wygarem. Oczywiście, nie każde taką premierę mieć musi. Zresztą przy nowym piwie praktycznie co tydzień byłby to niezły przesyt. Co za dużo to i świnia nie zje. Natomiast wybranie tych kilku piw wokół których można zbudować zajebistą otoczkę i imprezę nie jest nieosiągalne.
Na premierę Brown Foot w Gdańsku nie dotarłem, natomiast oprawa Golden Monk w Kufle i Kapsle była kapitalna. Światło i dźwięk. Brakowało tylko motocykli i wybuchów. Poważnie, chylę czoła. Tak to powinno wyglądać.
Piwo jest napojem radosnym, towarzyskim, do zabawy w gronie przyjaciół i znajomych. W aktualnej sytuacji na rodzimym rynku w zasadzie każde dobre piwo i tak sprzeda się na pniu. Nie trzeba robić niczego poza wrzuceniem na stan i na tabliczkę informacyjną. Dlatego tym bardziej cieszy, że niektórym „się chce”.
Siedząc w branży wygląda to trochę inaczej (wszyscy się znają), natomiast dla szeregowego konsumenta piw rzemieślniczych świetną opcją jest możliwość spotkania się z ludźmi odpowiedzialnymi za ulubione piwa. W końcu to już praktycznie celebryci ;)
W zasadzie to tylko wstęp do dyskusji na temat miejsca piwa w popkulturze. Jestem ciekaw jak dalej się to potoczy.