Home Miejsca Pompy do piwa zdobywają kolejny przyczółek

Pompy do piwa zdobywają kolejny przyczółek

by Michał

i są nim warszawskie Kufle i Kapsle


Tekst miał się pojawić w zeszłym tygodniu, ale kto nie pracuje ten nie ma za co zatankować motocykla. Poza tym w pośpiechu o wielokranach pisać niepodobna. Czy Kufle spełniają oczekiwania? Warto wybrać się ze znajomymi na jedno, dwa, ewentualnie pięć piw?


Każdy wielokran jest w czymś wyjątkowy. Czym w takim razie cechuje się ta konkretna piwiarnia?


Mają dwie pompy do piwa.

Co do samych pomp zdania są podzielone. Część jest zachwycona, część z kolei uważa, że w przypadku korzystania z kegów jest to całkowicie bez sensu. I jedna i druga strona mają rację. Pompy oraz cały proces nalewania piwa jest widowiskowy, co dla gościa lokalu jest ciekawym piwnym przeżyciem. Dla piwiarni jest to o tyle ważne, że może decydować o wyborze konkretnego miejsca przez piwosza. Samo piwo będzie zresztą się różniło od normalnie serwowanego z typowego kranu. Tylko, że może się różnić zarówno na korzyść jak i wprost przeciwnie. Belhaven Black lany z pompy był idealny. Ale już piw z Artezana nigdy z pompy nie spróbujemy i myślę, że chłopaki mają w tej materii rację. Czy warto się przejść spróbować i wyrobić swoje własne zdanie – zdecydowanie tak.


Za barem można spotkać prezesa Mazowieckiego Oddziału Terenowego PSPD Pawła Leszczyńskiego.

Paweł jest społecznikiem, udzielającym się w wielu różnych inicjatywach, nie tylko piwnych. I oczywiście zna się na piwie. Można więc mieć gwarancję, że doskonale doradzi w kwestii wyboru konkretnego trunku.


Klimat przedwojennej kamienicy.

W zasadzie tyle powinno wystarczyć, jeżeli chodzi o ten punkt. Cegły swoje przeżyły.


Przechodząc do swobodnego strumienia świadomości. Cieszy mnie niezmiernie, że warszawska scena knajpiana rośnie jak na, nomen omen, drożdżach. Żeby założyć wielokran trzeba jednak w pewnym stopniu być piwnym pasjonatem, jest to wręcz punkt wymagany w CV. Co już samo w sobie jest gwarancją, że będzie ciekawie. Nie miałem okazji poznać wszystkich współwłaścicieli, ale za to Ela i Piotr są kapitalnymi ludźmi, ostro zarażonymi piwnym bakcylem. To właśnie dzięki Eli w KiK można napić się St Bernardus Abt 12. Nie wiecie co to za piwo? A kojarzycie Westvleteren XII? To zamiast wydawać co najmniej stówkę na butelkę możecie napić się właśnie St Bernardusa za znacznie bardziej rozsądne pieniądze. Przy czym sami Belgowie twierdzą, że jest to nawet lepsze piwo. Tylko nie został nakręcony taki hype jak na W XII.


12 kranów to bardzo zacna liczba. Z czego jak już wspomniałem dwa w postaci pomp. Na razie jeszcze nie trafiłem na sytuację w której nie byłoby piwa, które albo chciałbym spróbować albo lubię i z przyjemnością zrobię dawkę utrwalającą. Dodatkowo mamy jeszcze deskę piw, czyli 4 próbki. To powinien być obowiązek we wszystkich knajpach z dużą ilością kranów. Można co prawda przyczepić się, że desek jest za mało i zdarza się, że chwilę trzeba poczekać, ale obsługa stara się je sprawnie zorganizować. Jestem w stanie się założyć, że liczba desek się zwiększy skoro jest na nie takie zapotrzebowanie.


Skoro o zapotrzebowaniu mowa. Doszły mnie pojękiwania niektórych na temat obsługi w KiK. Serio? Ja rozumiem, że niektórzy oczekują od piwiarni czerwonego dywanu i obsługi poza oficjalną kolejką. Ale to może na takie okazje warto wdziać szarfę Zasłużonego Dla Ruchu Spółdzielczego? Ani razu nie zauważyłem, by obsługa była słaba, powolna czy niechętna do współpracy na linii barman-gość. Być może dla niektórych kilka minut stania w kolejce bez alkoholowego strzału w tętnicę jest problemem, ale dla większości ludzi jednak nie. Przy takiej ilości ludzi i przelanego piwa uważam, że system działa bardzo sprawnie i płynnie.


Czy brak zaplecza gastronomicznego jest problemem? Jakieś przekąski i tarty są, ponoć dobre. Nie próbowałem, więc na ten temat ciężko mi się wypowiedzieć. Natomiast lokalizacja sprawia, że w odległości trzech rzutów średnią cegłą mamy całkiem szeroki wybór lokali gastronomicznych: od popularnych sieciówek, po nowe podejście do tradycyjnych zapiekanek i burgerów. A już szczególnie Barn Burger na Złotej, do którego ostatnio należy moje serce. Będę musiał w końcu coś o nich napisać, to tak przy okazji.


Warto odnotować jeszcze jeden fakt – w Kuflach zlikwidowano rezerwacje. O obłożenie i tak nie muszą się martwić, a przy aktualnej aurze ogródek letni jest dobrym wyborem.


W każdym razie – 5 gwiazdek, dwa kciuki w górę, przyjaciołom polecam. Jedna z moim ulubionych warszawskich piwiarni. A jak spotkacie mnie w Kuflach to zawsze można pogadać o piwie.

PS. Dla czepliwych – piwo z ikony nie jest niedolane. Zresztą w KiK nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby piwo nie było wręcz przelane ponad cechę na szkle.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji