Home Piwo Zmutowane drożdże zombie atakują

Zmutowane drożdże zombie atakują

by Michał

no może nie teraz, ale już niedługo


Jak poinformował na początku lipca swoich czytelników albioński The Telegraph naukowcy dostali grant na kombinowanie przy genomie naszych poczciwych drożdży piwowarskich w celu stworzenia nowych szczepów. Wszyscy doskonale pamiętamy z filmów 28 dni później oraz 28 tygodni później co się dzieje, kiedy naukowcy (a już w szczególności naukowcy z Wysp) grzebią przy tym przy czym nie powinni.


Streszczając artykuł – jak dobrze pokombinujemy to istnieje szansa, że uda nam się stworzyć tani szczep, który będzie mógł fermentować tanie i mocne piwa. Zaprawdę powiadam wam, idea szczytna tak bardzo, że od razu powinno się ją zgłosić do pokojowej nagrody Nobla. Myślę, że ta bańka funtów to za mało, powinno się zatrudnić człowieka szuflującego kasą w stronę dzielnych naukowców.


Zanim przejdę do mądrzejszych konkretów trochę jeszcze się życzliwie powyzłośliwiam.

The scientists then aim to redesign parts of the yeast genome so that it can perform functions that are not possible naturally.

Znaczy co, śpiewać i stepować? To akurat byłoby całkiem zacne. Fermentujesz niemieckiego Hefe-Weizena, a drożdże wesoło jodłują. No dobra, może nie najlepszy pomysł. To co aktualnie potrafią w zupełności wystarcza.

Professor Paul Freemont, from the centre for synthetic biology and innovation at Imperial College London who is helping to lead the British part of the project, said they could help make yeast more efficient so they required less energy and could tolerate more alcohol before dying, allowing beer to be made stronger.


Baldrick: I have… a plan, sir.

Blackadder: Really, Baldrick? A cunning and subtle one?

Baldrick: Yes, sir.

Blackadder: As cunning as a fox who’s just been appointed Professor of Cunning at Oxford University?

Baldrick: Yes, sir.

Drożdże spokojnie mogą odfermentować do 16% alkoholu. Co i tak jest już mocno wyśrubowaną wartością dla przyjemności spożywania piwa. Jestem niebywale spokojny o to, że nie chodzi im o fermentowanie Imperialnych Stoutów, Porterów czy Quadrupli.

He said: „The brewing industry is very interested in this project for any new opportunities it may present as they use yeast to manufacture beer.

Trochę strach. A Amerykańska armia nie jest zainteresowana?

„One of the aims of the project is to develop this yeast strain as a vehicle that you can put in new chemical pathways and directly manipulate it in a way that is not possible at the moment.

O np. drożdże dające czysty diacetyl. Kto by się nie ucieszył?

„Clearly there are strains of yeast that are highly resistant to alcohol, but they all die off as the alcohol gets higher, so making more alcohol resistant strains will be very useful for that industry in terms of cost value.

Piniundzie Panie, piniundze.

„Strains that are metabolically more optimal and don’t require as much energy will also be useful.”

No OK, to może być ciekawe przyznaję. Ale znowu – a jak zostanie wykorzystane do czynienia zua?

The synthetic yeast project, also known as Sc2.0, will draw together expertise from around the world.

Już niedługo iSc od Apple.

David Willetts, the UKs science minister, is to announce plans to develop a new £10 million centre of innovation and knowledge to find new applications for these synthetic organisms.

Typowe, sypniemy kasą raz na opracowanie czegoś. A potem sypniemy 10 razy tyle żeby opracować do czego tak w zasadzie ten pomysł nam się przyda.

Mr Willetts said: “Synthetic biology has huge potential for our economy and society in so many areas from life sciences to agriculture.”

Z wielką mocą dostaje się w gratisie wielką odpowiedzialność. Tak tylko mówię przy okazji tego potencjału dla społeczeństwa.

There are also fears that synthetic life forms could escape into the wild and spread uncontrollably.

However, the scientists insist that they are able to design in fail-safes that will prevent anything from surviving in the wild and claim that strict guidelines govern their work.

Taa… Powiedzcie to farmerom szarpanym pozwami przez Monsanto za to, że na ich pola przewiało opatentowane rośliny. Mam dziwne wrażenie, że ten pomysł nie ma szans na to by nie było mniejszego lub większego „backfire”. To jest dokładnie tam samo jak z GMO. Głównym problemem z GMO nie jest sam fakt zmodyfikowania genetycznie roślin. Problemem jest to PO CO zostały zmodyfikowane. A może to być np. wytrzymanie tak zabójczej dawki konkretnych (opatentowanych oczywiście) pestycydów, że prawie pali kamienie. Czy np. jałowość zbioru, w rozumieniu, że jasne zbierzemy sobie zboże z pola. Ale nie możemy części zachować, żeby posiać na wiosnę ponieważ i tak nic z tego nie wyrośnie. Trzeba kupić znowu od firmy.

I tutaj widzę możliwe zagrożenia. Co za problem zaprojektować drożdże, które po konkretnej liczbie szarży przestaną pączkować? Browar nie będzie mógł ich propagować sam, będzie musiał kupić od konkretnej firmy. Że drożdże teoretycznie (teoria sobie – życie sobie) dobiera się ilościowo pod daną warkę? Panie, Pan sobie głowy nie zaprząta, Pan powiesz jakie wybicie, jaki ekstrakt – będzie się zgadzało co do komóreczki. Drożdże gorzelnicze potrafią zeżreć surowego ziemniaka, może uda się stworzyć takie piwowarskie przy których nie będzie trzeba mocno wspomagać się enzymami? Albo bardzo skrócić czas fermentacji, bo będą przerabiały prekursory diacetylu i alkohole wyższe jak oszalałe? Możliwości jest wiele.

Nie chcę żeby wyszło, że odziany w przepaskę biodrową ze skóry tygrysa szablozębnego potrząsam groźnie pochodnią w stronę postępu. Tylko, że jakoś idea Nowego Wspaniałego Świata mnie nie przekonuje. Odnoszę wrażenie, że jeszcze nie znamy pełnego potencjału mnogości szczepów dostępnych aktualnie w naturze i na rynku.

Yay or nay?

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji