Dzisiaj browar warzący od drugiej połowy XVII wieku połączy się w sensorycznym tańcu z tradycyjnymi norymberskimi kiełbaskami. Tradycyjne w tym konkretnym przypadku znaczy – idziemy jeszcze kilka wieków wstecz i cofamy się do początków XIV stulecia.
Nürnberger Rostbratwurst są każdorazowo obowiązkowym punktem mojej wizyty w Norymberdze przy okazji targów Brau Beviale. Zarówno w postaci złapanego na szybko Drei im Weckla (trzech kiełbasek z musztardą w bule) jak i już bardziej knajpianych klimatów. Tutaj zdecydowanie polecam Bratwursthäusle w sercu norymberskiego starego miasta. Miejsce o historii tak długiej jak wspomniane danie.
Mając do kulinarnej zabawy piwa frankońskie wiedziałem, że jednym z pairingów musi być właśnie ten. Po prostu nie było innej możliwości, inaczej zaburzyłbym balans wszechświata. Ale przejdźmy najpierw do piwa.
Materiał powstał we współpracy z FAM.
Brauerei Lieberth Pilsner – i po raz kolejny witamy uczciwe poniżej 5%. Tym razem 4,8%.
Wygląd: Piana dość szybka, śnieżnobiała, zbudowana z drobnych pęcherzyków, opada do trwałej koronki. Barwa piwa – głębokie złoto, bardzo delikatnie opalizujące.
Aromat: Tradycyjnie (słowo dość często zaczyna się przewijać) idziemy od razu w nuty słodowe. Piwo gra aromatami zbożowymi, świeżego ziarna, lekkiego biszkoptu. Zaraz za słodowością klasyka niemieckiego chmielu – piękne nuty ziołowe. Czyste, rześkie, bez wad.
Smak: Średnio-wysokie wysycenie, średnia pełnia. Pierwszy akord silnie słodowy – nuty mocno zbożowe, ziarniste, lekko biszkoptowe i chlebowe. W drugim akordzie kontynuujemy słodowość, ale już zaczyna zaznaczać się wpływ chmielu. Finisz zbalansowany z ziołowo-przyprawkową chmielowością i goryczką o średnio-niskiej intensywności.
Piwo pięknie zbalansowane, czyste, rześkie i niesamowicie pijalne. Czyli dokładnie to czego potrzebowałem do kulinarnego połączenia.
Najpierw musiałem jednak przygotować smażoną kapustę kiszoną. W garnku wylądowało zatem masło, boczek pocięty w kostkę i słodka cebula. Gdy boczek był już wystarczająco przysmażony a cebula zeszklona nadeszła pora na dodanie odsączonej kapusty kiszonej, pociętego w drobną kostkę jabłka, bulionu wołowego i przypraw. A przede wszystkim kminku w ilości zacnej. Godzinę później byłem usatysfakcjonowany rezultatem i mogłem podsmażyć na patelni kiełbaski. I podać je razem ze wspomnianą kapustą i cymes musztardą miodową pod Pilsnera.
Kiełbaski w takiej formie spotkacie w wersji po 6, 8, 10 i 12. I to już jest naprawdę solidna porcja.
Jeżeli nie mieliście okazji spróbować to zdecydowanie trzeba nadrobić to zaniedbanie. Soczyste i tłuściutkie kiełbaski wieprzowe naładowane są przyprawami na bogato (pamiętajmy, że Norymberga była bogatym miastem kupieckim, więc mieli dostęp), do tego kontrujemy kwaśno-słodką kapustą z dominującym kminkiem, a całość spajamy wystarczająco ostrą, ale i jednocześnie słodkawą musztardą.
Jak przedstawia się taka kompozycja?
Kiełbaski uwypuklają słodowość i ziołowe nuty chmielowe, jednocześnie piwo spłukuje tłuszcz i oczyszcza nam paletę. Sól gra z pełnią, a kapusta w połączeniu z musztardą współpracują z goryczką i podbijają wytrawność. Całość znika błyskawicznie. Chciałbym napisać, że bardziej klasycznie się już nie da, ale jest jeszcze kilka frankońskich potraw będących takim samym dziedzictwem kultury kulinarnej ;)
Zatem wpadajcie na stoisko FAM. na Warszawskim Festiwalu Piwa i mam nadzieję, że uda się zbić piątkę przy okazji :)