Home Przepisy Michelada na dwa sposoby

Michelada na dwa sposoby

by Michał

Eksperymenty potrafią prowadzić ciekawymi ścieżkami

Zacznijmy od tego czym w zasadzie jest, pochodząca z Meksyku, Michelada jako że z tego co zdążyłem się zorientować podejście do tematu potrafi wyglądać u nas różnie. Samo słowo wzięło się z połączenia słów „mi” (moje), „chela” (piwo) i „helada” (zimne).

Przy czym muszę w ramach kronikarskiego obowiązku wytłumaczyć różnicę między „cerveza” a „chela” (czyt. „czela” albo „szela” w zależności od tego czy Mexico City czy region Chihuahua), w końcu oba słowa znaczą niby to samo. „Cerveza” jest poważniejsze, godniejsze, odnosi się do droższego produktu. „Chela” to z kolei określenie na piwo segmentu ekonomicznego, takie co nie zasłużyło na pełnoprawne określenie. Przykładowo Indio czy Carta Blanca, zwłaszcza w studenckiej pojemności.

I od razu druga kwestia – w polskich przepisach na Micheladę bardzo często pojawia się sok pomidorowy. Zostawmy go jednak terytorium Bloody Mary. Podstawowe Michelady nie mają w swoim składzie soku pomidorowego, może natomiast pojawić się jego wariacja czyli Clamato. Które jest sokiem pomidorowym z przyprawami, bulionem z małży oraz solidną dawką MSG i mój stosunek do niego jest dość ambiwalentny.

To napisawszy warto zauważyć, że Michelada to tak naprawdę dość luźna koncepcja i widziałem już różne pomysły łącznie z litrowymi Micheladami z krewetkami czy wołowiną wciepanymi do środka na drewnianych szaszłykach jako garnisz. Ostatnio podobno pojawiają się też wersje pastry, co już zasadniczo jest kompletną abominacją przeczącą ogólnym założeniom tego napoju. Który ma być orzeźwiający, rześki, w sam raz na gorący słoneczny dzień. A w połączeniu z pozole idealnym „corpse reviver” dnia następnego.

Dzisiaj zatem będziemy mieli dwa podejścia do tematu. Klasyczne oraz świętujące piwo Grodziskie ;) Zacznijmy od klasyki.

Niezbędne minimum do przygotowania Michelady, jeżeli chodzi o sosiwa i przyprawy. Do tego oczywiście świeżo wyciśnięty sok z limonki. Tajín (koniecznie) to połączenie papryczek chili, soli oraz sproszkowanego soku z limonki. Valentina jest ostrym (ale bardzo delikatnie) sosem z papryczek Arbol. Z kolei Tabasco to najpowszechniej występujący ostry sos. Co nie oznacza, że nie możemy się pobawić. Na przykład tak:

Każdemu wg potrzeb i do smaku ;) W ramach ciekawostki są też Michelady z dodatkiem Maggi, niestety po latach 90-tych oraz stołówkowym jedzeniu (zwłaszcza kolonijnym) mam PTSD i odmawiam spożywania Maggi. Które jestem w stanie wyczuć w najmniejszym stężeniu i wtedy dzień jest podobnie zrujnowany jak po zobaczeniu Fiata Multipli.

Michelada klasyczna

Skład:
– Corona 330 ml
– Sok z limonki (generalnie jednej, ale wg uznania)
– Valentina (wg uznania)
– Tajín (wg uznania)
– Tabasco (generalnie 2-3 chlusty, ale wg uznania)
– garnisz z soli oraz Tajín (sok z limonki jako spoiwo)

Jak widzicie jest to bardziej koncepcja niż przepis per se. I to właśnie sprawia, że Michelada jest bardzo uniwersalna. Ja dodaję bardzo dużo Valentiny, dzięki czemu całość jest praktycznie karminowa. Cyzelujecie dokładnie pod swoje własne wymagania i preferencje.

Wygląd: Trochę jak sok marchewkowy połączony z sokiem z buraka, mętne. Widać jak nagazowanie porusza cząstkami papryczek, które tworzą też skorupkę na górze. Dlatego często korzysta się ze słomek.

Aromat: Połączenie nut jasnego lagera z Valentiną i Tajín. Wyraźna limonka, mineralność oraz lekkie nuty octowe z Tabasco.

Smak: Najpierw crusta – wyraźnie limonkowa, kwaśna, lekka pikantność i ostrość papryczek. Nie jest aż tak słona jak może się wydawać. Sama Michelada – coś fantastycznego. Połączenie nut piwa z orzeźwiającymi nutami limonki, wyraźną pikantnością papryczek z trzech różnych źródeł, mineralnością i lekką słonością podbijającą pełnię z Tajín, subtelna octowość Tabasco.

W gorący dzień coś takiego trzeba albo od razu zamówić w pojemności jednego litra (jak w Meksyku) albo po dostaniu pierwszego od razu zamawiać drugie.

Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie stworzył bardziej lokalnego twistu.

Przedstawiam Wam Grodziskadę

Skład:
– Piwo z Grodziska 500 ml
– Sok z limonki (jedna średniej wielkości)
– Valentina (wg uznania)
– Tajín (wg uznania)
– Tabasco Chipotle (3 chlusty)
– Sól wędzona Maldom (crusta razem z Tajín)

Wygląd: trochę jaśniejsze. Nawet sprytnie wyszło, podzielenie crusty pół na pół sól z Tajín dało efekt polskich barw. Elegancko biało-czerwone.

Aromat: Jest wędzonka! I to potrójna. Nuty wędzenia Grodziskiego, wędzona sól i wyraźne nuty Chipotle. Limonka, mineralność, akcenty chili. Subtelna słodowość.

Smak: Zdecydowanie warto spróbować w połączeniu z wędzoną solą. Spójne i kompletne. Wyraźnie grają wszystkie wędzonki, jest mocniej nagazowane w porównaniu do standardowej Michelady, nuty Grodziskiego nie zostały w żadnej mierze utracone. Mamy zatem słodowość, wędzoność, limonkę, papryczki, pikantność i lekką octowość.

Nie uległem pokusie wykorzystania szkła do Grodziskiego. Aczkolwiek by było piknie.

Eksperyment zdecydowanie się powiódł i nie mogę się doczekać jego powtórki z tegoroczną wersją Piwobraniową. Ananas i rozmaryn będą kapitalnym łącznikiem z wieloma smakami i aromatami.

Knajpy meksykańskie są u nas dość popularne, dajcie znać jeżeli zdarzyło się Wam pić Micheladę i jakie były Wasze pierwsze wrażenia ;)

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji