co tam ciekawego u Jeży słychać?
Praktycznie przed wyjazdem do Krakowa dostałem od Artezanów przesyłkę z premierowymi piwami. Dopiero jednak wczoraj miałem możliwość ocenić wersje butelkowe, natomiast dzięki wizycie w Viva La Pinta wiedziałem już czego się mogę spodziewać.
Od razu kwestia technologiczna dotycząca Albretcika (nota bene zacne słowotwórstwo – połączenie Alberta z Brettami): Bretty Brettom nie równe. Artezan elegancko napisał, które konkretne z rodzaju Brettanomyces zostały użyte – claussenii. Co to dla nas oznacza? Przede wszystkim, że za cholerę nie powinniśmy spodziewać się nut typowych dla B. bruxellensis czy B. lambicus. A więc ani w stronę Orvala ani w stronę lambików czy Red Flanders.
Biorąc pod uwagę jak modny jest to temat wypadałoby mi wrócić do tekstów typowo piwowarskich i coś na ten temat skrobnąć. Jak nie uda się w tym tygodniu to będzie w następnym ;)
Wszystkie wersje butelkowe są de facto piwnymi bootlegami dla przyjaciół, więc wzmianki o pianie i wysyceniu są ze zwykłej przyzwoitości. Wersje lane oczywiście mają wszystko w jak najlepszym porządku.
Artezan Albrecik
Piana: Średnio bujna, drobno pęcherzykowata, brązowawa, średnio szybko opada do cienkiej warstewki.
Barwa: Czarne, nieprzejrzyste.
Zapach: Czekolada, nuty słodowe, delikatna paloność, jeżeli ktoś spodziewa się walnięcia kwasem po nozdrzach to nie ma zielonego pojęcia co oferują B. clausenii. Aromat jest brettów jest w tym przypadku subtelniejszy, kojarzy się bardziej z zielonymi i czarnymi oliwkami niż pełnym kwachem, derką i końmi. Bardzo ciekawie gra z nutami słodowymi, szczególnie z czekoladą. W tle bardzo delikatny kwasek.
Smak: Pierwszy akord słodowy, ale z wytrawnym sznytem. W drugim pojawia się gorzka czekolada, kawa, bardzo delikatne estry owocowe i nuty oliwek. Finisz wytrawny, palony, w tle przewija się kwasek. Goryczka głównie palona.
Cholernie pijalne piwo, bardzo zbalansowane i przemyślane. Nie jest przesadzone w żadną stronę. Spokojnie można przy nim spędzić cały wieczór.
Wiewiór
Piana: Praktycznie brak (bootleg, przypominam).
Barwa: Ciemny mahoń, nieklarowne.
Zapach: Nuty orzechowe, mocna herbata, toffee, lekka cierpkość karmelu, w tle bardzo delikatne nuty nuty chmielowe – trochę żywic i cytrusów.
Smak: Bardzo pełne, słodowe. Pierwszy akord pełny, słodowy, z lekką karmelową cierpkością. W drugim kontynuacja nut karmelowych, toffee, pojawiają się nuty orzechowe i herbaciane. Finisz pełny, okrągły, z niską żywiczną goryczką.
Tak jak w przypadku Albretcika – przemyślane i mocno pijalne.
Belgian IPA
Piana: Śnieżnobiała, drobno pęcherzykowata, oblepia szkło i wolno opada.
Barwa: Miodowa, mocno opalizujące.
Zapach: Cytrusy, żywice, owoce tropikalne, brzoskwinie, mango, mocno słodki. W tle belgijskie, pieprzne fenole i słodowość. Przyjemny, ciekawy.
Smak: Pierwszy akord słodowy, pełny. W drugim zaczynają grać estry owocowe, lekki karmel, pieprzne fenole i herbacianość. Finisz pieprzny o cytrusowo-żywicznej goryczce.
Ciekawe połączenie typowo belgijskich nut z chmielową charakterystyką AIPA.
Można było zaobserwować ciekawe reakcje na ostatnie piwa Artezana, zwłaszcza Albretcika. Mamy taką zabawną sytuację na rynku piw rzemieślniczych, że nie wiadomo czemu każde powinno „urywać” czy wręcz „szokować”. Jak nie urywa to jest „rozczarowanie”, mimo że piwo jest zajebiście poprawne i pijalne. W dupach się poprzestawiało, dobrze że jeszcze niektórym chce się kombinować piwa po prostu dobre.