i dwa różne podejścia do tematu
W końcu porter może być porterem angielskim albo porterem bałtyckim. Przy czym w tym drugim przypadku niekoniecznie użyto tej konkretnej nazwy. Z czym mamy dzisiaj przyjemność?
Pierwszy w kolejce jest Beavertown z Londynu. Szybko się rozwinęli – od 650 litrów wybicia w grudniu 2011 do 50hl instalacji aktualnie. Przy czym zrobili wybitnie sensowną rzecz i zachowali pierwszą instalację na eksperymenty. Czy takie podejście procentuje?
Beavertown Smog Rocket Smoked Porter
Piana: Dosyć niska i stosunkowo szybko opada. Beżowo-brązowa. Zostawia ślady na szkle.
Barwa: Portera bałtyckiego, przebija na brązowo.
Zapach: Bardzo delikatny. Lekka wędzonka, czekolada, kawa, trochę słodowości i karmelu. Zbalansowany.
Smak: Zaskakująco wysokie wysycenie. Średnia słodowość. W pierwszym akordzie gra przede wszystkim słodowość, ale jest też lekka kwaskowatość. W drugim całe tony czekolady we wszystkich odmianach, wanilia i espresso. Pojawia się drewniana wędzonka. Finisz wędzony, aksamitny, z bardzo niską (głównie paloną) goryczką.
Bardzo przyzwoite sesyjne piwo. Niczego nie urywa, ale i też nie ma. Spokojnie można przy nim spędzić wieczór.
Drugim piwem jest wspólnie dziecko szkockiego BrewDoga i jankeskiego Victory Brewing Co. Imperialny wędzony porter na drożdżach dolnej fermentacji? Piwo o tyle mnie zainteresowało, że pite z beczki w jednej z knajp było bardzo ciekawe i zdecydowanie zbyt pijalne jak na swoją moc.
BrewDog&Victory Brewing Co. U-Boat Smoked Porter
Piana: Niska, brązowawa, bardzo szybko opada.
Barwa: Bardziej stout niż porter.
Zapach: Bardzo dużo estrów owocowych, w tle czai się lekkie zielone jabłko, wędzonka jest dyskretna. Lekka słodowość, kawa, wanilia, czekolada. Beczka oferowała więcej.
Smak: Średnie wysycenie, wysoka pełnia. Znacznie lepiej niż w zapachu, znacznie bardziej przypomina beczkową wersję. Pierwszy akord o solnej pełni, aksamitności, czuć uderzenie mocy. W drugim grają czekolada, kawa, delikatne nuty wędzone, nuty drewniane. Finisz palony, czekoladowy, o niskiej goryczce i zmyślnie ukrytym alkoholu.
Wersja lana wydała mi się znacznie lepsza, ale jest to nadal dobre piwo. Jeżeli spodziewacie się jebnięcia wędzonki to się zawiedziecie. Natomiast jak na BrewDog bardzo przemyślane piwo, powinni więcej robić z kimś ;)