tak powinna wyglądać organizacja podobnych wydarzeń
Tak się złożyło, że moja pierwsza wizyta w Berlinie miała miejsce dopiero w zeszłym roku. Powód oczywiście musiał być – event kończący Berlin Beer Week 2015. Tym bardziej ciekawy, że odbywający się w miejscu budowy europejskiego oddziału Stone. Co zmieniło się w ciągu roku? Czy warto jechać kilka godzin, żeby sprawdzić berlińską scenę piwa rzemieślniczego? Wreszcie – jak to wygląda w stosunku do naszego przeświadczenia o byciu czołową siłą europejskiego rzemiosła?
Od tego czasu w Berlinie byłem wielokrotnie, zarówno prywatnie jak i zawodowo. I muszę przyznać, że coś w tym mieście jest. Zresztą – Berlin jest najmniej niemieckim miastem w Niemczech. Mieszanka ludzi z całego świata, zwłaszcza jeżeli mają zajoba na punkcie piwa rzemieślniczego, sprawia że jest co robić, zwiedzać i doświadczać. Warto się wybrać chociażby na tydzień, na pewno nie będzie to czas stracony.
Legenda głosi, że sama idea festiwalu zrodziła się kiedy Tiffany Herrington zapytała Stefana Kruegera czemu w Berlinie nie funkcjonuje coś takiego jak „beer week”. Odpowiedź pozostawiła dużo pola do manewru: „Nie mam pojęcia, a co to?”. Jak to mówią, reszta jest historią. Warto rzucić okiem na oficjalną stronę festiwalu, w tym roku przez 9 dni odbyło się ponad 50 wydarzeń (od edukacyjnych do typowo rozrywkowych) w ponad 80 browarach, barach, restauracjach, klubach i ciężko powiedzieć czym jeszcze. Poszli niesamowicie szeroko, samo wydarzenie otwierające Beer Week przyjęło postać rejsu Sprewą z ponad 20 browarami z całego świata, lejącymi ponad 30 różnych, ciekawych piw. Grubo? Z kolei przyjaciele i branża mieli okazję być dzień wcześniej na zamkniętym evencie w Stone Brewing Berlin, sprawdzić jak się browar, restauracja i piwa mają. Piłem wszystkie aktualne puszkowe wypusty i są już naprawdę dobrej jakości, nie było do czego się przyczepić. Muszę jeszcze je tylko kupić gdzieś w Polsce i zobaczyć jak transport na nie wpłynął. Warto również wspomnieć o 48-stronicowej broszurze formatu A4 dostępnej w każdym miejscu biorącym udział w Berlin Beer Week. Zostało w niej zawarte absolutnie WSZYSTKO.
Osobiście mam nadzieję, że ilość moich dni spędzonych na festiwalu będzie się sukcesywnie zwiększać, dzięki czemu w przyszłym roku powinienem być już na całym ;) W tym niestety mogłem zostać tylko 3 dni w Berlinie, a to zdecydowanie za mało.
Gdzie w tym wszystkim my? Dziwię się, że nie widziałem żadnej większej reprezentacji ludzi odpowiedzialnych za poszczególnie polskie Szlaki Piwne. Impreza zorganizowana jest na absolutnie światowym, profesjonalnym poziomie, z doskonałą współpracą pomiędzy poszczególnymi podmiotami, łatwo dostępnymi informacjami i mnogością lokali oraz wydarzeń. Każdy znajdzie coś dla siebie, w żadnym miejscu nie będzie niesamowitego tłoku, odbierającego przyjemność z zabawy. Jest to też fantastyczny sposób zaprezentowania się zarówno zagranicznych jak i niemieckich (a głównie to berlińskich) browarów. O ile rzeczywiście niemiecka scena piwa rzemieślniczego, patrząc ogólnie, jest mało rozwinięta, tak nie można tego powiedzieć o Berlinie. Nawet patrząc z perspektywy Warszawy i ilości znajdujących się tutaj multitapów czy odbywających wydarzeń Berlin robi wielkie i pozytywne wrażenie.
Jeżeli będziecie mieli czas i okazję – warto wybrać się na edycję 2017.