Pracownia Piwa i Przyjaciele
Jakoś tak wyszło, że ostatnio byłem w Krakowie częściej niż przez parę ubiegłych lat. Już abstrahując od tego, że całkiem przyjemne i cholernie atrakcyjne turystycznie miejsce – krakowska scena piwna rozwija się niesamowicie.
Pod koniec lipca przyjaciele Pracowni Piwa z Sekcji Warszawskiej dostali zaproszenie na parapetówę w Tap House. Coś piwna branża skupiona wokół Kufli i Kapsli jest strasznie mobilna, w związku z czym zebrała się silna grupa, która jednogłośnie w demokratycznych wyborach wybrała Elę (spiritus movens KiK) na przewodnika. Oprócz niżej podpisanego stawili się oczywiście Adela z Gotowenapiwo.pl, Bogusia i Kowal ze Smaki-piwa.pl oraz Ania, Mateusz i Arek. Słowem – ciągle te same twarze. Dobrze jest mieć w życiu pewien constans. Kowal zresztą popełnił wpis na temat prapremiery – warto rzucić okiem.
Tomek wymęczony pracą, ale dzielnie oprowadzał wycieczkę
Parapetówki rządzą się swoimi prawami
Z przyzwoitości kronikarza trochę danych – Tap House mieści się na krakowskim Starym Mieście (nie mylić ze Starówką), na ulicy świętego Jana 30. Po mojemu lokalizacja zacna, w zasadzie za każdym razem jak przywiało mnie do tego pięknego miasta bunkrowałem się w bezpośredniej bliskości Starego Miasta lub wręcz na nim. Doturlać się można, a co dopiero dojść. Lokal powstał we współpracy z House of Beer, czego największym świadectwem jest obecność Kuby. Fachura człowiek, barman urodzony, doskonale to rokuje na przyszłość. Świeżynki przy kranach szybko nabędą odpowiednich szlifów ;)
Skoro już jestem przy kranach – jest ich 20, z czego dwa są w istocie pompami. Co zamierza z nich płynąć? Oprócz oczywiście piw Pracowni Piwa będą lane piwa z browarów zaprzyjaźnionych oraz oczywiście przedstawicielstwo zagranicy. Zacnie. Dodatkowo został zastosowany podział na dwie strefy termalne – 12 i 6 stopni Celsjusza.
Krany jeszcze czekają na piwo
A tu już pełny ogień
Co zrobiło na mnie największe wrażenie za pierwszym podejściem? Piwnice. Po ich otwarciu Tap House będzie miał 340 metrów kwadratowych powierzchni (mniej więcej po równo na oba poziomy) i ZAJEBISTY klimat. Zresztą rzućcie okiem na zdjęcia.
Biała dama to to nie jest, musi co Kowal
Lokal ewidentnie trafiony w punkt pod Pracownię Piwa
Na razie magazyn oraz w trakcie prac, ale mówię Wam – będzie rockerka
Byłem pewien, że przychodząc punkt 18 jeszcze mało kto będzie w lokalu. Błąd. Kolejki były już przed otwarciem. Na ścianach wiszą prace Nice Doe, autorki etykiet Pracowni Piwa. W drodze do baru gustowna grafika obrazująca historię piwa, zaś sam bar schludny i nieprzekombinowany. Ustrzeżono się pułapki uwalenia ścian pierdoletami (w tym moimi ulubionymi drewnianymi skrzynkami) żeby „nie były puste” i „było modnie”. Jest dobrze.
Żarówki Edisona – uwielbiam
Obsługa bardzo sprawnie radziła sobie z napływem gości, raz po raz wydając zamówienia. Dodatkowo okazało się, że menadżerem lokalu została znana mi i lubiana Agata, co jest kolejnym plusem. Tego nam właśnie trzeba na tym rynku, ludzi z pasją i sercem do piwa. To właśnie odróżnia lokale z klimatem od maszynek do robienia pieniędzy – ludzie.
Ekipa Pracowni Piwa dzielnie pełniła funkcję gospodarzy
Tap House ma też prostą i logiczną politykę cenową – połowa objętości za połowę ceny.
Podczas premiery panowała wybitna duchota, aczkolwiek jako zmiennocieplny przybysz z planety Reptilion szybko się przystosowałem. Natomiast z tego co mi wiadomo już zostały podjęte kroki mające niwelować wpływ pięknej letniej pogody na mikroklimat lokalu.
Czy warto wpaść? Jak najbardziej. Jestem pewien, że nie raz pokonam te kilkaset kilometrów by przejechać się do Krakowa i wypić piwo w zacnym towarzystwie w fachowym i eleganckim lokalu. Start z wysokiego C, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie jeszcze lepiej.
Korzystając z okazji – wielkie dzięki dla wszystkich moich czytelników z którymi miałem okazję pogadać :) To zawsze cholernie pozytywne doznanie. Pracownia Piwa mimo totalnego kieratu w tygodniach poprzedzających otwarcie Tap House stawiła się w komplecie i kapitalnie pełniła rolę rolę gospodarzy wieczoru. A było kogo gościć, ponieważ oprócz całej masy pozytywnych piwnych wielbicieli do Krakowa zameldowali się również świetni ludzie z Zakładu Usług Piwnych, Strefy Piwa, Setki, Szał Piw czy Podgórza. Nie wymieniam z imienia i nazwiska tylko dlatego, że zajęłoby to połowę wpisu. Cholera, lubię tą branżę.
Na koniec jeszcze wpis od Jerry Brewery – klik.
Rozchodniaczek ;)