w Rogue lubią kombinować
Rogue należy do jednego z moich ulubionych browarów. Już chociażby z racji moich studiów pasuje mi ich idea prowadzenia biznesu. Jeżeli kiedyś będę budował własny browar, chciałbym go oprzeć na podobnych zasadach. A wszystko to przyprawione jest zdrową dawką szaleństwa.
Co widać chociażby po szacie graficznej butelek serii Voodoo. Poprzednio pite przeze mnie Voodoo Bacon Maple łączyło dwa kapitalne składniki – bekon i syrop klonowy. I było przezacne. Zresztą wspólna degustacja chyba stała się inspiracją dla jednego z naszych piw rzemieślniczych ;) Czy wersja z większą ilością szaleństwa jest równie dobra?
Rogue Voodoo Doughnut Chocolate, Peanut Butter and Banana Ale
Piana: Bujna, drobno pęcherzykowata, o idealnej konstrukcji, beżowa. Średnio trwała, opada, ale znaczy szkło.
Barwa: Porterowata, podczas nalewania brązowe, po nalaniu idealny ciemny brąz.
Zapach: Mleczna czekolada, likier orzechowy, banany zapiekane z czekoladą, moka. Przede wszystkim grają nuty czekoladowo-bananowe, masła orzechowego nie czuję. A szkoda, bo lubię. Do tego słody palone i karmelowe.
Smak: Spodziewałem się wysokiej pełni i oblepiającego piwa, natomiast jest ona co najwyżej średnia. Wysycenie z kolei jest szczypiące i kwaskowate. Pierwszy akord to czekolada, masło orzechowe, banany. Fajnie, że w smaku wyszło akurat to masło. W drugim pojawia się lekko cierpki karmel, trochę nut palonych, mleczna czekolada. Finisz niestety za mocno palony i zbyt goryczkowy.
Musiał nadejść ten moment. Pierwsze piwo z Rogue, które jest co najwyżej średnie. Zapach – kapitalny. Natomiast w smaku za goryczkowe, niezblansowane i w dodatku o zbyt małej pełni.
PS. Kolejny vlog powinien być w tym tygodniu. Chyba. Raczej tak.