Weird Beard w formie
Najważniejsza kwestia do tej recenzji. Szukamy na jutubie Fu Manchu – Weird Beard i odpalamy. Dla podpowiedzi z albumu King of the Road. Nie wiem czy to było inspiracją dla powstania takiej a nie innej nazwy, nie zmienia to faktu, że zarówno zespół jak i konkretna płyta są przezacne i nie zaszkodzą w odbiorze.
Mimo, że jeszcze całkiem sporo piw od nich czai się u mnie w składzie, dzisiaj tylko stouty. Ale za to jakie. Poza tym jeszcze jedna warta odnotowania uwaga – mają kapitalne etykiety.
Weird Beard Brewing Black Perle
Piana: Jedna z najgorszych jakie widziałem, praktycznie brak.
Barwa: Czorne jak na stouta przystało.
Zapach: Mleczna czekolada, sycące espresso, estry owocowe, słody palone, lekka chmielowość. Przyjemny i zbalansowany. Zdecydowanie zachęca do spróbowania. W tle czai się lekka mleczność.
Smak: Absolutnie aksamitne, w dodatku bardzo niskie wysycnie tylko podbija to odczucie. Pierwszy akord brzmi słodowością, pełnią i czekoladą. W drugim pojawia się laktoza, wanilia i estry owocowe. Finisz o aromacie espresso, lekkiej cierpkości i paloności.
Przyjemne piwo, zdecydowanie warto spróbować.
Weird Beard Decadence Stout
Piana: Idealna, wybitnie bujna, piękna konstrukcja i konsystencja. Brązowawa, bardzo trwała, wolno opada i oblepia szkło.
Barwa: Stout, nic dodać nic ująć.
Zapach: Silne estry owocowe i kwiatowe, kakao, lekka wanilia, słodowość, ciemne słody. Przyjemny, zbalansowany aromat.
Smak: Średnie wysycenie, aksamitne, ale z odchyleniem w stronę kwaskowatości. Pierwszy akord składa się ze średniej pełni i zaznaczonej słodowości. W drugim pojawia się gorzka czekolada, kakao, wanilia, zaczynają grać nuty palone. Finisz lekko cierpki, o silnej paloności. Goryczka cierpko-palona.
Aż prosi się o pompę albo nitro w celu lekkiego uładzenia smaków. Nie zmienia to faktu, że nadal jest to porządne rzemiosło i można bez obaw kupić i z przyjemnością wypić.
Pierwsza i druga część cyklu stoutowego znajdują się tutaj i tutaj :)