wbrew pozorom nie recenzja porno dla gerontofili
Nazwy piw w Polsce są coraz dziwniejsze. Nie jestem do końca przekonany czy powinniśmy się z tego cieszyć. O ile w przypadku piw Pinty Koniec Świata był trafny w odniesieniu do sahti, tak ta nazwa jest dla mnie już wymuszona. Rozumiem, że stary gatunek piwa, rozumiem, że Ale. Ale Alt jary nigdy nie był.
Alt i Kolsch są gatunkami, które spróbowałem kiedyś i trzeba było mnie ratować bezpośrednim podaniem adrenaliny. Inaczej groziła mi nagła śmierć od zanudzenia. Są to takie mocno podstarzałe drag queen w świecie piwa: nigdy nie były popularne, przebierają się w fatałaszki nie przypisane sobie i egzaltują swoje istnienie.
Piana: Początkowo wybitna, drobno i średnio pęcherzykowata. Lekko przybrudzona, fajna. Opada do kożuszka.
Barwa: Piękny mahoń. Wyjątkowo mi się podoba.
Zapach: A cóż to kot przyniósł? Chmiele i autoliza? Aromat chmielowy bardzo fajny, mocny, ale w tradycyjnie europejskiej wersji. Natomiast ta autoliza znowu zastanawia mnie co do cholery dzieje się z drożdżami w Zawierciu? Oczywiście jest też firmowy diacetyl.
Smak: Jest znośnie, co prawda finisz to trochę przydługa goryczka i nadal wyraźna autoliza. Ale ogólnie fajny karmel, fajne ciemne słody, dosyć orzeźwiające. Jest pijalne, przy ekstrakcie 14 jeszcze ewentualnie można pokusić się o stwierdzenie sesyjności. Wysycenie jest adekwatne, nie męczy.