Home Piwa Potępienie w objętości 0,33

Potępienie w objętości 0,33

by Michał

kuszenie piwosza przez Czerwonego Szatana.

Jeżeli wybierzemy się do pierwszego lepszego marketu, o trochę większych od przeciętnych ambicji dotyczących asortymentu piwnego, to stawiam kule przeciwko orzechom, że trafimy na belgijskiego Satana. Przy odrobinie szczęścia w wersji Red i Gold. Dzisiaj trafiła na warsztat pierwsza wersja.

 

Jak w przypadku innych belgijskich piw, „mała” objętość oznacza 0,33. Czy to dobrze czy też źle, przy 8% zawartości alkoholu raczej rozsądnie. Ma to być piwo do delektowania się, a nie do szybkiego dostarczenia organizmowi dawki alkoholu.

 

Generalnie piwo zwraca na siebie uwagę na sklepowej półce. Wyjątkowo doceniam mocny przekaz i specyficzny humor etykiet belgijskich i amerykańskich, cieszy mnie, że w tej materii zaczęło też coś dziać się w Polsce. Stylistyka opakowania jest zwięzła, ba nawet postarano się o dedykowany kapsel zwiększając w ten sposób ładunek „diabelskości”. Belgijskość piwa podkreślona jest na tyle sposobów, że przyprawi o torsje każdego lewicowego przeciwnika patriotyzmu.

 

Samo piwo prezentuje się godziwie. Barwę ma zdecydowanie tematyczną, pokusić się można o porównanie do ogni piekielnych. Mniej obrazoburcze określenie – wygląda jak mocniejsze Irish Red Ale. Jest niefiltrowane, pojawia się więc przyjemna opalizacja. Piana dosyć szybko opada i składa się z większych pęcherzyków, ale nie należę do fetyszystów piany, więc to czy będzie trwała 10 sekund czy 50 w normalnej konsumpcji mnie ani ziębi ani grzeje. Pałowanie się długością trwania piany zostawiłbym już na profesjonalne konkursy.

 

W zapachu, jak można się spodziewać po belgijskim ciemnym piwie, mamy całą paletę aromatów brązowych i czerwonych, a więc ciemne słody, karmel, owocowe estry, rodzynki. Mam przekonanie graniczące z pewnością, że w zacierze był grany słód Special B. Piwowar się postarał, bardzo fajny, ciepły i przyjemny aromat.

 

Aromat był ciepły, a smak jest rozgrzewający. Znowu ten Szatan i ognie piekielne, jest to zdecydowanie jedno z niewielu piw, które możemy traktować i konsumować całościowo jako zwięzły pomysł. Oprócz oczywistych właściwości rozgrzewających wynikających ze sporej zawartości alkoholu, dominuje bogaty słodki, lekko oblepiający i słodowy posmak. Przy objętości 0,33 nie męczy, natomiast większa butelka byłaby już wyzwaniem. Słodycz przełamana jest lekką kwaskowatością, wynikającą zapewne ze słodów karmelowych. Wysycenie jest dosyć wysokie, ale odpowiednie dla danego piwa. W końcu płomienie muszą mieć w sobie trochę życia.

 

Nie przedłużając: fajne piwo na specjalne okazje, czy to specjalny wieczór, deser, czy na prezent. Nikt z poczuciem humoru nie powinien się obrazić za tak szatański pomysł, aczkolwiek podarowanie tego piwa proboszczowi z miejscowej parafii może nie być uznane za szczyt dyplomacji.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji