Czesi pokazują, że potrafią robić inne piwa niż dolniaki
Pivovar Kocour ma całkiem niezłą prasę „w internetach”, w związku z czym jak tylko pojawiły się ich piwa w warszawskiej Piwonii od razu została utworzona gorąca linia i prośba o odstawienie paru butelek dla mnie. Trzeba w końcu sprawdzić z kronikarskiego obowiązku czy rzeczywiście jest się czym jarać.
Tym oto sposobem udało mi się wejść w posiadania trzech piw: Gypsy Porter, Kocour Saurus oraz Sub Nahradnik. Pierwsze co się rzuca w oczy, jeszcze na sklepowej półce, to całkiem fajne i przemyślane etykiety. Nie jest to może liga rzucająca na kolana, mogą się kojarzyć z etykietami piw domowych, ale co z tego. Raz, że wiele piw domowych ma etykiety, które urywają łeb komercyjnym piwom. Dwa, grafiki są spójne i widać, że to jeden browar jest za nie odpowiedzialny.
Swoją drogą nazwa Kocour Saurus jest genialna, tak samo jak etykieta. Sami spójrzcie:
Zresztą to było pierwsze piwo z serii, które wypiłem.
Kocour Saurus 20°
Autorem receptury tego piwa jest Jan Šuráň, mocno udzielający się w czeskim świecie piwnym. Teoretycznie jest to piwo wędzone.
Piana: Średniobujna, lekko przybrudzona. Drobnopęcherzykowata, opada wolno do 0,5cm warstwy.
Barwa: Ciemniejszy mahoń. Nieklarowne, pływają też większe sflokulowane fragmenty gęstwy drożdżowej.
Zapach: Przede wszystkim estry kwiatowe, owocowe i potężna słodycz. Melanoidyny ostro atakują w zapachu. Bardzo delikatny aromat chmielu. Rodzynki i potężny rozpuszczalnikowy octan etylu. Swoją drogą jak na amerykański chmiel to trzeba się ich aromatów doszukiwać. Wędzonki nie stwierdzono.
Smak: przepotężna pełnia, co nie powinno dziwić przy takim ekstrakcie. W smaku rozpuszczalnik również jest mocno wyczuwalny. Początkowa słodycz, przechodzi w żywiczno-cytrusową goryczkę. Tu już można stwierdzić pochodzenie chmielu. Finisz jest niestety przydługawy i w dodatku pestkowy. Alkohol wyczuwalny jest dopiero w żołądku. Tutaj również nie wyczułem wędzenia.
Gypsy Porter
Piana: Piękna, bujna i drobnopęcherzykowata. Beżowa, o strukturze ubitego białka.
Barwa: Czarna niczym otchłań Piekieł.
Zapach: Estry owocowe, gorzka czekolada, wanilia, ciemne i jasne słody. Szczerze? Wyjątkowo zacny zapach, zachęca do spróbowania, a i cała ta feeria aromatów tworzy spójną kompozycję.
Smak: Dosyć mocno wysycone. Pierwszy akord to jasne słody i ich pełnia, następnie wchodzą posmaki czekoladowe, by finiszować aksamitnymi, waniliowymi posmakami z lekką goryczką i cierpkością ciemnych słodów. Idealnie kontrującymi generalną słodycz tego piwa.
Kocour SUB Náhradník 11°
Piana: Średnio bujna, śnieżnobiała. Dosyć szybko opada i zostawia cieniutki dywan.
Barwa: No nie jest to Pale Ale, wbrew etykiecie. Bardziej w stronę Milda. Nieklarowne.
Zapach: Amerykańskie chmiele, landrynki, truskawka i diacetyl. Trochę czułem się jakbym wąchał lżejszego Sępa. Dużo estrów kwiatowych i owocowych oraz karmelowe słody.
Smak: Paradoksalnie mimo mizernej piany jest dosyć mocno wysycone. Wytrawne, początkowo bardzo delikatne co z kolei zgadzałoby się z ekstraktem. Słody przechodzą w lekko cierpki karmel, finisz goryczkowy. Niestety pestkowo-grejpfrutowy, ale szczęśliwie krótki i przez to nawet jest do zdzierżenia.