Jedno z dwóch zapowiadanych już jakiś czas temu na moim fp piw w przyjemnie klasycznych stylach z Beverage Brewing. Co więcej, uwarzonych przez absolwenta studiów podyplomowych Technologia Piwowarstwa na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, kierunku na którym mam przyjemność wykładać tak przydatny przedmiot jak Projektowanie Piwa.
Dlatego kiedy Artur, tworzący piwowarski duet z Eweliną, odezwał się do mnie z pytaniem czy możemy coś razem podziałać moja ciekawość była podwójna. Raz, że chciał podesłać klasycznego niemieckiego pilsa oraz pszenicę. Dwa – no hej, piwo od swojego studenta i absolwenta pierwszych piwowarskich studiów podyplomowych w Polsce? Stwierdziłem wprost – wysyłaj. Zobaczę coś tam stworzył i co możemy razem zrobić. Sprawdzone, potwierdzone, współpraca klepnięta.
Podkreślę zatem jeszcze na wszelki wypadek, że zarówno ten jak i następny wpis powstały we współpracy z Beverage Brewing :)
Przyda się na początek mały disclaimer – w tym roku wypiłem pewnie więcej lagerów niż przez ostatnie 2-3 liczone razem. Tak samo innych klasycznych „nudnych” piw – pszenic, koźlaków, piw belgijskich czy angielskich. Widocznie organizm potrzebował takiego sensoryczno-mentalnego odpoczynku od zatrzęsienia nowości na rynku.
Skoro odpoczynek to będziemy mieli typowo „comfortfoodowy” foodpairing. Ale najpierw zajmijmy się piwem.
Pierwsza rzecz na którą warto zwrócić uwagę (jeżeli przejrzeliście zdjęcia powyżej) to fakt uwarzenia dzisiejszego piwa we wrocławskiej Profesji.
Wygląd: Piana średnio-bujna, drobnopęcherzykowata, śnieżnobiała. Opada do koronki i ładnie znaczy szkło. Barwa jasnego złota, wpadająca w pomarańcz, wyraźnie opalizujące. Czyli podpada już pod kategorię Ungespundet i doskonale, bo akurat tę odmianę niemieckich dolniaków uwielbiam i jak tylko mam możliwość to wybieram.
Aromat: Pierwszoplanowo gra mocno stylowa słodowość: ziarnista, chlebowa, lekko biszkoptowa. Brak owocowych estrów, brak diacetylu. Chmielowość również w punkt, ziołowo-przyprawkowa na średnim poziomie. Początkowo pojawia się lekka fermentacyjna zapałczana siarka co znowu – jak najbardziej mieści się w wyznacznikach stylu.
Smak: Średnie wysycenie, średnio-niska pełnia. Pierwszy akord słodowy – ziarnisty, chlebowy, biszkoptowy. Ponownie możemy potwierdzić czystą fermentację – brak estrów i diacetylu. Kontynuacja do drugiego akordu w którym pojawiają się nuty chmielowe – ziołowość, przyprawkowość, lekka ziemistość. Finisz o średnio-niskiej goryczce, głównie ziołowej. Brak oznak utlenienia.
Nie wątpię, że wiele osób stwierdzi – nuda. Lekkie piwo skupione na słodowości i klasycznych odmianach europejskiego chmielu. Ja natomiast zawsze powtarzam to co i mnie lata temu uczono – prawdziwym testem dla browaru jak i piwowara są właśnie lekkie jasne piwa dolnej fermentacji. Nic się nie ukryje za dodatkami, pulpami owocowymi, różnymi rodzajami słodu czy ogromnej ilości chmielu. I tutaj mamy piwo doskonale czyste, stylowe, o świetnej pijalności. Niestety posiadane przeze mnie butelki skończyły się bardzo szybko.
Przejdźmy zatem do naszego dzisiejszego połączenia.
Jednym z bardziej klasycznych połączeń jest niemiecki pils i sznycel. W tym wypadku podrasowany – delikatny sznycel cielęcy z jajem sadzonym. Do tego obsmażone kopytka i mizeria obficie doprawiona pieprzem i skropiona Tabasco Scorpion.
Ten sznycel jest tak samo jak niemiecki pils powrotem do bardziej klasycznej kuchni, w końcu przez ostatnie lata raczej inne potrawy rządziły w social mediach. Ba, osobiście nawet nie jestem jakimś szczególnym wielbicielem cielęciny, natomiast jeżeli chodzi o sznycel to robię wyjątek. Dzięki czemu mamy wspaniale kruche mięso, idealnie rozbite, w cienkiej panierce. Do tego tak jak Pan Ramsay przykazał – świętym prawem gościa jest rozbicie żółtka na jajku, ma być płynne. I tak też było w tym przypadku. Całość pięknie podbija przede wszystkim słodowość, ale i jednocześnie ziołowe akcenty chmielowe.
Kopytka z głębokiego, idealnie przybrązowione i skrobiowe, ale jednocześnie nie przesiąknięte tłuszczem. Wyraźnie podbijają słodowość, mocniej grają nuty biszkoptowo-chlebowe.
Mizeria jaka jest każdy widzi. Zdecydowanie polecam ją w wersji z Tabasco i dużą ilością świeżo zmielonego pieprzu. Słony, słodki, kremowy, mleczny, pikantny. Od razu wzmacniają wytrawność piwa oraz chmielowość i goryczkę. Tutaj to połączenie ogórka ze śmietaną i pikantnymi przyprawami naprawdę robi robotę.
Nie ma co udawać, że jest inaczej – wypuszczenie klasycznego niemieckiego pilsa i to w dodatku w butelce jest pewnego rodzaju brawurą w dzisiejszych czasach. Tym bardziej należy docenić, jeżeli ta brawura skutkuje naprawdę znakomitym piwem. Artur deklaruje, że pochodząc razem z Eweliną ze Zbąszynia w którym znajdował się od 1872 roku browar (w 1918 roku przekształcony w Zbąszyński Browar Parowy) chcą kontynuować tradycję piwowarską swojej rodzinnej miejscowości. Cóż, mnie pozostaje jedynie pogratulować German Pilsa i życzyć Beverage Brewing osiągnięcia założonych celów, natomiast Was zapraszam na fanpage browaru. No i oczywiście jak traficie ich piwa to dajcie znać jak Wam posmakowały :)