z germańskim sznytem
Jak z wielką radością donoszą krajowe media w Monachium rozpoczął się Oktoberfest. Kreowany na mityczną, najlepszą piwną imprezę na świecie. Jakoś do tej pory nie złożyło się abym zapałał nagłą i niepohamowaną potrzebą upodlenia się wśród hord Teutonów, więc niech sobie ją i w ten sposób nazywają, nic mi to w życiu nie zmienia.
Tradycyjnie 16-dniowy festiwal, w praktyce może trwać od 16 do 18 dni, w zależności od tego jak w danym roku ułoży się kalendarz. Celebracja została przedłużona specjalnie po to by zahaczyć o Dzień Zjednoczenia Niemiec. Aczkolwiek jak to raczył stwierdzić jeden autochton na pytanie czy cieszy się, że Niemcy się zjednoczyły (przy czym zaczął wyglądać jak gotujący się imbryczek i wykrzykiwać w swoim gardłowym narzeczu) „Niemcy to już od dawna są zjednoczone, a on od Prusaków nic nie chce!”. Można i tak.
Festiwal niby piwny, ale w dzisiejszych czasach są namioty także z winami czy drinkami. To tak w ramach ciekawostki kulturalnej. Jeżeli chodzi o wybór piw jest on ograniczony do Oktoberfestbier/Marcowego z browarów monachijskich, a więc całych sześciu: Augustiner, Hacker-Pschorr, Löwenbräu, Paulaner, Spaten i Hofbräu.
Samo Marcowe jest stylem nie za ciekawym, ot ma służyć posiedzeniu w knajpie. Aczkolwiek przy wyższej zawartości alkoholu ciężko nazwać je sesyjnym.
Szkło do testowania zostało czasowo zmienione. Niestety mój ukochany pokal Judasa spotkał smutny koniec, działam w celu zapewnienia dumnego następcy.
Hofbräu Oktoberfestbier
Piana: Bujna, śnieżnobiała, oblepia szkło, średnio szybko opada do cienkiej warstwy.
Barwa: Jasne złoto z iskrą.
Zapach: Ziarno, lekka siarka, aldehyd octowy, w tle lekki słód i chmiel.
Smak: Stosunkowo mocno wysycone. Nawet nie jest to poprawny do bólu lager. Główną rolę gra lekka ziarnistość i słodowość, następnie aldehyd octowy i niska pełnia, by skończyć niską goryczką i mocno alkoholową nutą.
Niezbalansowane i generalnie słabe. Nie dość, że występuje aldehyd octowy to na finiszu jest nieprzyjemnie alkoholowo-rozpuszczalnikowe. Nie ma się czym jarać, bo nawet nie jest zwykłym poprawnym lagerem.
Spaten Oktoberfestbier
Piana: Średniobujna, śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata, dosyć szybko opada. Znaczy szkło.
Barwa: Jasna słomka, klarowne z iskrą.
Zapach: Bardzo nikły. Lekka zbożowość, lekka słodowość oraz równie lekki chmiel. I to by było na tyle. Przy czym teoretycznie w zapachu nie powinno być chmielu.
Smak: Bardzo delikatnie słodowe, lekki posmak brzeczki, delikatnie goryczkowy finisz i tyle. Plus lekko gryzący alkohol.
Nie jestem w stanie wykrzesać sensowniejszego opisu tego piwa.
Löwenbräu Oktoberfestbier
Piana: Śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata, niska, szybko opada.
Barwa: Bardzo jasne złoto, klarowne z iskrą.
Zapach: To samo co w Spaten tylko, że jeszcze mniej.
Smak: Niska słodowość, średnie wysycenie. Od razu po słodowości i lekkiej ziarnistości, wchodzi lekko goryczkowy finisz.
Tu już występuje pewien poziom zbalansowania. Goryczka też jest całkiem udana. Można spróbować, jeżeli zajdzie taka konieczność.
Hacker-Pschorr Oktoberfest Märzen
Piana: Beżowa, bujna, drobnopęcherzykowata. Stosunkowo trwała, oblepia szkło.
Barwa: Ciemny bursztyn, klarowne z iskrą.
Zapach: Pierwsza nuta to bardzo wyraźne zielasto-trawiaste aromaty chmielu. Następnie wchodzi solidna słodowość i lekki aromat brzeczki.
Smak: Średnio wysycone. Pierwszy akord to słodowość zarówno jasnych jak i ciemnych słodów. Drugi to rodzynki, karmel, średnia pełnia. Finisz goryczkowo-alkoholowy, ale zbalansowany i przyjemny.
Najlepsze z piw typu Oktoberfestbier w tym zestawieniu. Oczywiście Jankesi z BJCP nie zgodziliby się ze mną, nuty chmielu i posmaki karmelowe są zbyt wyraźne. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to bardzo zacne i smaczne Marcowe. Jeżeli wybierzesz się na Oktoberfest to zdecydowanie szukaj namiotu browaru Hacker-Pschorr.
Przy okazji informacja dla wielbicieli kina żenującego, istnieje piwna komedia oparta na motywie Fight Club. Tylko, że tym razem są to nielegalne piwne zawody odbywające się podczas Oktoberfest. Nazywa się Beerfest, polecam ;)
PS. W ostatnim tygodniu więcej mnie nie było w domu niż, byłem i też podobnie było z wpisami na blogu. Warto dodać swój mejl do subskrypcji dzięki czemu zawsze z automatu nowe wpisy będą anonsowane na skrzynce ;)