Imperium vs Nowy Świat
Tym razem z prywatnego składu wyciągnąłem dwa różne Pale Ale z dwóch cenionych browarów – angielskiego Meantime oraz jankeskiego Flying Dog. Cenionych także przeze mnie – London Chocolate Porter z Meantime czy Kujo Coffee Stout z Flying Dog są jednymi z moich ulubionych ciemnych piw. Czy podobnie będzie z jasną stroną mocy?
Pale Ale to gatunek mocno życiowy, piwo sesyjne, w sam raz na wypad do knajpy. Zresztą widać to również i u nas – Pacific od Artezana to jedno z najszybciej wchłanianych w multitapach piw. King of Hop zresztą również całkiem konkretnie dawał radę. Na porządne, przepisowe lato przydałoby się jednak więcej przedstawicieli.
Meantime London Pale Ale
Piana: Śnieżnobiała, drobnopęcherzykowata, szybko opada.
Barwa: Bursztynowa, lekko przymglone.
Zapach: Estry owocowe w postaci dojrzałych moreli i brzoskwiń, nuta drożdży, estry kwiatowe, lekki chmiel (cytrusy od Cascade) i karmel od użytych słodów.
Smak: Średnio wysycone. Zapach zapowiadał lepsze piwo, w smaku od razu wychodzi lekka mydlaność. Profil nie reprezentuje sobą nic szczególnego, są jasne słody i lekka słodycz, kwaskowata kontra, lekko pozostająca i oblepiająca tył gardła goryczka. Aczkolwiek ze względu na umiarkowany jej kaliber nie jest jakoś szczególnie męcząca.
Ogólnie nic szczególnego. Może kiedyś powtórzę na zasadzie upewnienia się w wyroku, ale jeżeli macie coś ciekawego na półce obok to lepiej ominąć to konkretne piwo.
Flying Dog Doggie Style Classic Pale Ale
Piana: Podobnie jak u Anglików, tyle że nawet szybciej opada.
Barwa: Mahoń, opalizujące.
Zapach: Lekki papier, miód, lukrecja, karmel i słody karmelowe, estry, bardzo delikatny chmiel. Mocno ukierunkowane na słodkie nuty.
Smak: średnio wysycone. Tutaj również jesteśmy po słodszej stronie piwnego świata – wyraźne nuty słodowe, karmelowe, rodzynki. Termin piwo słodowe idealnie by tutaj pasował. Goryczka początkowo wyraźnie i dobitnie zaznaczona, jednak przyjemnie odpuszcza i nie męczy.
Dużo bardziej zbalansowane i pijalne. Nie jest jakimś szczególnym odkryciem, zresztą ciężko u nas kupić amerykańskie piwa w szczytowej formie. Te tysiące kilometrów, które muszą pokonać jednak mają wpływ na bukiet. Reasumując – można spróbować, gdyby trafiło się lane w knajpie też bym nie narzekał.