oto jest pytanie
Kwestia dojrzewania piwa „w drewnie” była przedmiotem dyskusji pod koniec zeszłego roku, kiedy AleBrowar oraz duet Kopyra i Widawa wypuścili piwa świąteczne do których wykorzystano płatki dębowe. Wiadomo, że drewniany przemiał to nie to samo co pełna beczka, ale jakiś efekt jest. Z kolei raptem parę dni temu Artezan zapowiedział wypuszczenie mocno limitowanej serii 300 butelek piwa, które odstało swoje w beczce po Bordeaux.
Akurat w zeszłym tygodniu skusiłem się w końcu na jednoczesne otwarcie dwóch butelek bardzo zacnego imperialnego portera z browaru Flying Dog – Gonzo. Dlaczego dwóch? W jednej była standardowa wersja, natomiast druga skrywała portera leżakowanego w beczkach po whiskey. Ciemne piwo i jankeska ruda na myszach? Kapitalnie.
Zacznijmy od bogatszego krewnego.
Gonzo Imperial Porter Barrel Aged
Piana: Mimo całkiem solidnego syknięcia, piana nie była zbyt bujna. Brązowa, drobnopęcherzykowata, opada do cieniutkiej wersji.
Barwa: Wygląda na stouta.
Zapach: Jest bogato i grubo. Amerykańska whiskey, porto, mokre drewno, słodka czekolada, lekka wanilia, orzechy. Już tutaj czuć moc i pełnię. Zapach jest absolutnie niesamowity i wzbudza szacunek do kunsztu piwowara. Sam aromat whiskey kojarzy mi się z Jackiem Danielsem.
Smak: Dosyć nisko wysycone. Sam smak jest równie złożony jak zapach. Mamy piękne akcenty whiskey, beczki, melasy, cukru trzcinowego, palonych słodów i czekolady. Bardzo pełne, równie mocno zbalansowane. Na finiszu lekka kwaskowatość ciemnych słodów stanowi idealną kontrę dla pełni i alkoholu. Alkoholu, który zresztą jest sprytnie ukryty i rozgrzewa dopiero w żołądku.
Gonzo Imperial Porter
Piana: Syknięcie nie było zbyt silne, ale piana była bardzo bujna. Brązowa, drobnopęcherzykowata i dosyć trwała.
Barwa: Stoutowata, czarne i nieprzeniknione.
Zapach: Czekolada, palone słody, lekka wanilia i estry owocowe. Jest znacznie bardziej płasko niż w wersji Barrel Aged. Nie jest oczywiście zły, ale w bezpośredniej konfrontacji wypada blado.
Smak: Mniej wysycone od Barrel Aged. Tutaj z kolei akcent jest przeniesiony na słody. Jasne, karmelowe i ciemne rozwijają się w profilu. Znaczniej bardziej stonowane, mniej kwaskowate, generalnie mniej wszystkiego.
Czy obie wersje są do odróżnienia w ślepym teście? Zdecydowanie tak. Beczka dała bardzo dużo do głębi smakowej i aromatycznej piwa. Aromat whiskey jest wybitny, dodaje trochę nieokrzesania do dobrze zbalansowanego piwa. Co czyni Gonzo Barrel Aged Imperial Porter jednym z najlepszych piw jakie piłem.
Jestem ciekaw jak tam wyjdzie piwo Artezanom. Piwo z zupełnie innej parafii, zobaczymy na ile beczka będzie wyczuwalna.