imperialne, owsiane i wędzone z kraju i ze świata
Zebrało mi się trochę opisów różnych piw smolistych. W zasadzie mógłbym cykać pojedynczo, ale po co. Wrzucam więc w jednym wpisie, razem z najnowszym Nr13C z browaru kontraktowego Ninkasi. Czy warto je spróbować?
Thornbridge Hall & St. Eriks Bryggeri Imperial Raspberry Stout
Piana: Idealna, piękna, drobno pęcherzykowata, brązowa, trwała, oblepia szkło.
Barwa: Czarne, nieprzejrzyste.
Zapach: Aromat typowy dla stoutów: czekolada, wanilia, estry owocowe i kwiatowe, palone słody, slodowość, likier kawowy. Do tego jest pewna żywa, kwaskowata nuta. Kojarzy mi się z domową nalewką malinową.
Smak: Rzeczywiście nie kłamali. Smakuje jak zacny stout imperialny zmieszany z równie zacną nalewką malinową. Wysoka pełnia skontrowana jest obecną od początku przyjemnym kwaskiem. Pierwszy akord to pełnia, słodowość, słodycz, ale i właśnie wspomniana już malinowa kwaskowatość. Drugim jest czekolada, kawa, wanilia. Na finiszu palona goryczka, paloność, cierpkość ciemnych aromatów oraz kwaskowatość malin. Po przełknięciu pozostaje wspaniała aksamitność, zmieszana z posmakiem malin.
Świetne piwo, jedne z lepszych jakie piłem. Cwany pomysł zresztą. Praliny malinowe, deser czekoladowo-malinowy z likierem kawowym. Te rejony. Brać w ciemno.
Tiny Rebel Dirty Stop out
Piana: Średnia, drobno pęcherzykowata, wolno opada i słabo znaczy szkło.
Barwa: Stout.
Zapach: Pachnie płynem do zmywania naczyń, mocno specyficzne zestawienie aromatów palonych i wędzonych. Słodowość, palone aromaty, lekka wędzonka, estry owocowe. Takie sobie, nic szczególnego.
Smak: Nisko wysycone, średnia pełnia. Jest w tym piwie coś co mi po prostu nie pasuje. Słodowość szybko przechodzi w wędzonkę, czekoladę i estry owocowe. Finisz palony, wędzony, praktycznie bez goryczki.
Słabe. Wodniste, nieprzyjemne, niezbalansowane.
Samuel Smith’s Imperial Stout
Piana: Średnia, brązowa, o zróżnicowanej strukturze, wolno opada i znaczy szkło.
Barwa: Jak na stout przystało.
Zapach: Czekolada, likier kawowy, kawa, lukrecja, estry kwiatowe, słodowość. Co ciekawe pachnie brzoskwinią i gruszką z syropu.
Smak: Wysoka pełnia, niskie wysycenie. Co jest dziwne, bo solidnie syknęło. Pierwszy akord jest mocno słodowy, biszkoptowy. Drugi to czekolada, likier, paloność, owoce z syropu. Finisz palony, dosyć cierpki, alkoholowy i rozpuszczalnikowy. Goryczka palona.
Nic ciekawego. Można wypić, ale do porządnego Imperial Stouta jeszcze mu sporo brakuje.
I w ten oto sposób przechodzimy do jednej z nowszych polskich premier.
Ninkasi Nr13C Oatmeal Stout
Piana: Średnio bujna, o ładnej konstrukcji, brązowa. Niestety szybko opada i ledwo znaczy szkło.
Barwa: Czarna, przebija na ciemno bury.
Zapach: Mało intensywny. Trochę czekolady, trochę likieru kawowego, średni diacetyl. W tle kwaskowata nuta. W zasadzie nic się tutaj nie dzieje. Brak owsianości.
Smak: Niskie wysycenie, średnia pełnia. Dzieje się równie mało co w zapachu. Początkowa lekka słodowość przechodzi szybko w delikatne nuty czekoladowe i kończy się cierpko-kwaśnym finiszem. Goryczki brak, diacetyl średni. Dodatkowo lekki popiół.
Wbrew doniesieniom diacetyl nie jest aż tak mocny i dominujący. Główną wadą tego piwa jest fakt, że niewiele się dzieje co przy tej cenie (ok 10pln) jednak nie zachęca do kupna. Aromat jeszcze zgadza się z BJCP, piana i smak już niekoniecznie. Przy czym do BJCP odniosłem się tylko przez wzgląd na nazwę tego piwa bezpośrednio odwołującą się do klasyfikacji. Do poziomu owsianego stouta z Anderson Valley jeszcze wiele brakuje niestety.