Home Piwa Jeże kontra ikona stylu

Jeże kontra ikona stylu

by Michał

czy Rodenbach ma się czego bać?


Tak się złożyło, że równo w Dzień św. Patryka magicy z Artezana rozlali chyba najciekawsze jak do tej pory piwo w tym roku. Flanders Red Ale leżakowane w beczce po Bordeaux? Opisywałem już piwo leżakowane w beczce po whiskey, ale czegoś takiego jeszcze na naszym rynku nie było. Rozlali zresztą w ilości mocno limitowanej – 240 butelek i 3 kegów. Dlatego radość moja była wręcz niewymierna, kiedy udało mi się zdobyć jedną butelkę do testów. Jeszcze trochę i zostanę oficjalnym „endorserem” Piwonii ;)


Wiedziałem, że zakopana gdzieś w folderach recenzja Rodenbacha kiedyś mi się przyda. Zacznijmy więc od „piwa kalibracyjnego”.


Rodenbach Flemish Red-Brown Ale


Piana: Bardzo nikła, praktycznie od razu opada.

Barwa: Nieklarowne, bardziej brązowe niż czerwone.

Zapach: Dzieje się. Z ciekawszych aromatów mamy tutaj ocet, kurnik i mleczno-ziemniaczaną autolizę. Do tego karmel, lekka słodycz oraz owoce, w szczególności zielone jabłka. Plus razowiec na zakwasie.

Smak: Ciekawe piwo, kwaskowate na początku, na finiszu zaczyna grać bardzo mocna słodycz pochodząca ze słodów karmelowych. Cierpkie z owocowymi posmakami. Wrażenia podobne towarzyszących jedzeniu mocno kwaśnych jabłek. Profil dosyć ciekawy i zaawansowany, rozwija się w trakcie picia. Bardzo niskie nasycenie.

Bardzo fajne, smaczne piwo. Jest to jednak smak z gatunku tych do których się dorasta, smaków nabytych. Nie sądzę, żeby w ilości 0,5l było pijalne, ale w 0,25 jak najbardziej.


Artezan Chateau

Piana: Drobnopęcherzykowata, lekko przybrudzona, początkowo średniobujna opada do 0,5cm warstwy.

Barwa: Opalizujące, piękny rubin.

Zapach: Bardzo wysoka owocowość: śliwki, morele, czerwona porzeczka, lekka kwaskowatość. Cierpka żurawina podbudowana karmelową słodowością. Lekkie drewno, delikatny acz wyczuwalny aromat czerwonego wytrawnego wina. Tak jak w przypadku Rodenbacha profil jest skomplikowany i rozwija się w trakcie wąchania i ogrzewania. Jest to piwo nad którym trzeba się zastanowić, żeby móc docenić kunszt piwowarów.

Smak: Nisko wysycone o dosyć niskiej pełni. Zaczyna się od orzeźwiających, cierpko-kwaskowatych nut. Następnie przechodzi w czerwone owoce (żurawina, niedojrzałe śliwki, czerwoną porzeczkę, winogrona). Finisz z karmelowych słodów, lekko rodzynkowy. Delikatnie rozgrzewa. Bardzo delikatne smaki winne.

Piwo niesamowicie pijalne, bardzo zbalansowane i przemyślane. Zachwyca skomplikowaniem aromatów. W przeciwieństwie do Rodenbacha jak najbardziej można się nim raczyć w ilości 0,5l, a nawet i większej.


Co tu mogę więcej napisać, zdecydowanie wolę polski produkt. Ikony ikonami, ale smak smakiem. Wersja od Jeży jest znacznie bardziej pijalna, przyjemniejsza i po prostu lepsza.

Jest jeszcze jedna kwestia nad którą warto się pochylić przy tym piwie. Wyprodukowana ilość była wręcz symboliczna. I mimo tego piwo z numerowanymi etykietami, w normalnej półlitrowej butelce kosztowało w sklepie 10pln. Za produkt unikalny, prezentujący kunszt piwowarów – cena wręcz okazyjna.

Oczywiście jest to kamyczek rzucony w stronę piw Kopyra&Widawa, które często wadliwe kosztują po 8-9pln za małą butelkę. Jest to o tyle zabawne, że nie zdziwię się jeżeli najnowszy wynalazek – PIPA Miś, będzie kosztował 10pln za 0,33l. W końcu wyszło mniej piwa niż powinno, więc trzeba na konsumentach odbić. Piszę to na zasadzie „food for thought”. Portfelami też można głosować. A ten rok będzie obfitował w nowe przedsięwzięcia, nowe piwa i nowe nazwiska na scenie piwnej.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji