Artezan lepszy od rosyjskich naukowców?
Rosyjska nauka zapowiadała nam (z miesiąc temu) wybitnie srogą zimę. I kontekst był ewidentnie meteorologiczny, bez podtekstów. W każdym razie zimy jak nie było tak nie ma, natomiast Jeże uwarzyli piwo zdecydowanie na okres wiosenno-letni. Biorąc pod uwagę marzec za oknami strzał w dziesiątkę.
Jakoś nieszczególnie chce mi się ostatnimi czasy ogarniać recenzje gdzie indziej niż w domu. Wolę się skupić na aspekcie towarzyskim wyprawy. Na szczęście w tym przypadku miałem dostęp do wersji przedpremierowej. Taki piwny teaser. A piwo przedniej jest urody i walorów zacnych.
Artezan Cymbopogon
Piana: Średnio bujna, drobno pęcherzykowata, śnieżnobiała. Znaczy szkło.
Barwa: Brzoskwiniowa, nieklarowne. W zasadzie przypomina witbiera.
Zapach: Dzieje się. W bazie ziarno, jasne słody, nuty owsiane i pszeniczne. Główną rolę grają natomiast cytrusy, owoce tropikalne (głównie mango), trawa cytrynowa, zielona herbata. Jest obecna ciekawa nuta kojarząca mi się z yerba mate z trawą cytrynową właśnie.
Smak: Mimo niskiego ekstraktu jest przyjemnie pełne i słodowe. Butelka siłą rzeczy dosyć nisko wysycona, wersja lana lepiej pod tym względem wygląda. Pierwszy akord to słodowość, owsianość i ogólne wrażenie ułożenia. Zaraz potem pojawiają się mango, delikatne żywice, cytrusy, trawa cytrynowa i zielona herbata. Finisz bardzo rześki, zbalansowany, kwaskowato-goryczkowy.
Kapitalne piwo. Na lato będzie idealne, lepsze od zeszłorocznego Grodzisza. Niesamowicie pijalne, mimo mnogości smaków i aromatów wszystko jest na swoim miejscu. Idealna synergia słodyczy, kwaskowatości i goryczki. Po prostu chce się pić.
Mam nadzieję, że Artezan włączy Cymbopogon do swojej stałej oferty obok Pacifica.
PS. Na koniec jeszcze jeden teaser, już tylko zdjęciowy ;)