szybki przegląd co tam mi się nawinęło
Zarobiony jestem w tym tygodniu jak jasna cholera i nie mam czasu na nic. W związku z tym dzisiaj pojawią się cztery recenzje o pięknym parytecie – dwa piwa świetne, dwa do kitu. Tak się śmiesznie składa, że dwa są z Albionu dwa z Jankeslandu. Które wygrały?
Greene King Double Hop Monster IPA
Piana: Mizerna, początkowo niska błyskawicznie opada do wspomnienia.
Barwa: Miedziano-złota, klarowne.
Zapach: Nie różni się jakoś szczególnie od innych piw Greene King. Niby ma powalać późnym chmieleniem. Nic jednak takiego nie ma miejsca. Owoce, kwiaty, typowy przegląd angielszczyzny. Do tego landrynki, lekki geraniol, rodzynki.
Smak: Tutaj już coś z tym chmielem zaczyna się dziać. Trawa, siano, suszone zioła. Pierwszy akord o średniej pełni, od początku zaczynają też grać akcenty chmielowe. W drugim pojawiają się karmel i rodzynki. Finisz pylisty, ściągający, kwaskowaty, męczy. Wychodzi alkohol.
Trąca malizną.
Hoppin’ Frog Hopped Up Goose Juice Rye IPA
Piana: Bardzo bujna, lekko żółtawa, trwała, oblepia szkło.
Barwa: Pierwsze nalanie klarowne, głęboki bursztyn z iskrą. Dalsza część opalizująca.
Zapach: Cytrusy, owoce tropikalne, estry owocowe. Absolutna i totalna dominacja aromatów chmielowych. W tle lekkie żywice i słodowość.
Smak: Solidna pełnia, alkohol elegancko i fachowo ukryty. Pierwszy akord pełny, słodowy, od razu towarzyszą nam nuty żyta. W drugim zaczynają grać cytrusy, żywice, owoce tropikalne, lekki karmel, kontynuowane są posmaki żytnie. Finisz okrągły, o przyjemnej, zaznaczonej goryczce. Świetna kontra do słodowości.
Kapitalne piwo, wybitnie pijalne.
Great Heck Brewing Black Jesus Black IPA
Piana: Żenująca, niska, ściga się z tą na coli.
Barwa: Za jasne, ot ciemniejszy koźlak. Przebija w całości na wiśnię.
Zapach: Gdzieś tam, za górami i lasami owocowych i kwiatowych estrów, przebijają się nieśmiało oznaki jankesowatości. Płynie rzeka autolizy, szumi paloność i karmel. Wesoło prószy diacetyl. Średni to krajobraz.
Smak: Pierwszy akord o średniej pełni i lekkiej słodowości. W drugim pojawiają się delikatne żywice, ale trzeba się ich doszukiwać pod ładunkiem estrów, diacetylu i autolizy. Finisz piołunowy, lekko palony, pozostający, nieprzyjemny.
W zasadzie to mamy angielskie IPA tyle, że ciemne. I z paskudną goryczką.
Green Flash Black IPA (India Pale Ale)
Piana: Średnio bujna, o ładnej konstrukcji, opada do cienkiej, ale trwałej warstwy.
Barwa: Stoutowata, czarne, nieprzejrzyste.
Zapach: Przede wszystkim chmiel – cytrusy i żywice. W tle słodowość i lekka paloność. Całość wzbogacają owocowe estry. Profil wybitnie czysty.
Smak: Na początku grają średnia pełnia i słodowość. Zaraz potem pojawiają się żywice, cytrusy, lekka kawa. Finisz goryczkowy, ale nie męczący. Ciekawostką jest herbaciany charakter.
Sądząc z przekazów i mitów do czegoś takiego należy dążyć w przypadku Black IPA. Zdecydowanie AIPA o delikatnie tylko wyczuwalnych akcentach pochodzących z ciemnego słodu.