Home Piwa Ile wariantów trzeba spróbować

Ile wariantów trzeba spróbować

by Michał

żeby wyrobić sobie opinię na temat danego piwa?


W ramach zasłużonego odpoczynku, jak również poczucia nieustającego obowiązku blogerskiego, wybrałem się z wierną ekipą piwopijców do Po Drugiej Stronie Lustra. Które to zresztą awansowało do rangi mojego ulubionego multitapu. 10 nalewaków to całkiem miła opcja, zawsze coś pijalnego na kranie się trafi. Ewentualnie coś absolutnie niepijalnego z czego można poszydzić bez litości. Zawsze to jakiś przerywnik.


Dzisiaj lekko pomieszany tekst. Oprócz standardowych recenzji rodem z mojej Blog Jaskini, będzie lekki strumień świadomości. Swoją drogą ostatnio to już standardowo trafiam na Docenta, z którym od razu mogę wymienić spostrzeżenia. Kooperacja na najwyższym poziomie.


Przypadkowość będzie chyba moim ulubionym tekstem do wewnętrznego linkowania. Poszczególne warki, ba nawet beczki czy szklanki piwa potrafią tak się różnić między sobą, że głowa mała. Ja rozumiem pewien artyzm, wręcz dramatyzm sytuacji i budowanie napięcia, ale to już przesada.


Wracając do piw. Co dzisiaj mamy na tapecie? Red AIPA z Hausta (2012 butelka, 2012 beczka, 2013 beczka), Orka beczka, Borsuk butelka, Artezan IPA beczka, Black Hope beczka. Trochę jest tego.


Haust Red AIPA


Po raz pierwszy spróbowałem w poznańskiej Setce podczas Piwny Blog Day 1.0. Piwo wtedy uznałem za ścisłą czołówkę ze wszystkim próbowanych danego wieczoru. Odpowiednio chmielone, nie przesadzone w żadnym z parametrów, świetnie sesyjne. Jak czas wpłynął na recepturę?


Wersja butelkowa 2012



Piana: Kremowa, o zróżnicowanej strukturze. Wolno opada do cienkiego kożucha. Jak na fakt, że piwo trochę już przeleżało w butelce to jest bardzo dobrze.

Barwa: Piękna rubinowa, klarowne.

Zapach: Amerykańskie chmiele (żywice i cytrusy) oraz karmelowa słodowość. Lekkie estry owocowe. Chmiele pewnie były wcześniej znacznie silniejsze, ale w tym momencie jest całkiem fajny, dojrzały aromat w którym wszystko razem gra.

Smak: Średnio wysycone. W smaku mimo zapowiadającego słodycz aromatu jest wytrawne. Przyjemna, nie przesadzona goryczka znajduje się na pierwszym planie, w tle słodowość i lekki karmel. Finisz jest niestety trochę zbyt ściągający i długi. Goryczka pozostaje na tyle języka.

Gdyby nie ten finisz byłoby kapitalnie.



Wersje beczkowe 2012 vs 2013


Już wizualnie jest różnica. Pianę oczywiście lepszą miało 2013, natomiast było co najmniej opalizujące. O ile można bawić się w gradację zmętnienia w warunkach piwnicznych. 2012 była ładnie klarowna. Dalej różnice są po prostu dramatyczne:

2012: organoleptycznie praktycznie to samo piwo co butelka 2012. Świetne, pijalne piwo.

2013: co tu do cholery się stało i kto zawinił? Komisja stwierdziła, że piwo wali landrynkami rozpuszczonymi na drewnianej desce. Serio, połóżcie sklejkę na kaloryferze, wysypcie jakieś cuksy i będziecie mieli taki efekt. Smak dorósł do zapachu.


Orka


Niby gwóźdź programu, w końcu tego dnia była premiera. Jak trafię w Piwonii wersję butelkową to pewnie nabędę drogą kupna ze dwie butelki. Ot tak, żeby porównać wrażenia.


Może jeszcze zdanie o samym stylu. Na razie w Polsce są dwa fronty językowe, jeden jest za Black IPA, drugi za Cascadian Dark Ale. Jak słyszę pierwszą wersję i zestawienie Black z Pale to aż chce się dać reklamowany w telewizji płyn do ciemnych tkanin żeby nie blakło. Z kolei Cascadian Dark Ale średnio do mnie przemawia. Osobiście jestem za tym, żeby stosować nazwę American Black Ale. Skoro jest American Pale Ale to wydaje mi się to sensownym rozwiązaniem.


Dobra, wracając do piwa. Wizualnie prezentuje się godnie. Fajna, zwarta beżowa czapa. Czarne jak to przystało na ABA. Niestety fakt, że użyto tylko chmielu Amarillo sprawia, że wali czarną porzeczką na kilometr. Gdzieś tam w tle ciemne słody oraz estry owocowe, co ciekawe jest truskawka. Z Docentem miałem dyskusję o diacetylu. I teraz mam zagwozdkę, bo w jednej szklance nie stwierdziłem. Natomiast w drugiej już jak najbardziej tak. I nie jest to kwestia nastawienia. Być może druga szklanka miała to nieszczęście służyć wcześniej jako naczynie do Sępa.


Jeżeli chodzi o smak to jest to chyba najbardziej pijalne piwo duetu Kopyra i Widawa ze wszystkich pitych przeze mnie do tej pory. Nie jest to poziom Black Hope, ale jest już serio dobrze i jak najbardziej piwo da się wypić i można pokusić się o stwierdzenie sesyjności. Przede wszystkim dlatego, że nie jest przesadzone w żadną stronę. Wreszcie zostały sensownie użyte ciemne słody, oraz nie zostało przechmielone.


Browar Kopyra & Browar Widawa Borsuk 2.0


Piana: Bujna, drobnopęcherzykowata o bardzo dobrej konsystencji i strukturze. Oblepia szkło. Beżowa.

Barwa: Stout, co tu dużo pisać.

Zapach: Nie jest szczególnie mocny. Na pierwszym planie lekka wędzonka, kiełbasiano-ogniskowa. Bardziej w stronę aromatów palonego drewna i ogniska niż wędzonych śliwek. Lekka słodowość i aromat ciemnych słodów. Dodatkowo aromat papierosowo-popielasty, znowu kurde.

Smak: Piwo dosyć mocno wysycone. Na początku słodowość, przechodząca w aromaty wędzone i kończące goryczką tak ze słodu jak i z chmielu. Niestety czuć także ten aromat popiołu.

Pierwszą warkę Borsuka wspominam milej. Niestety wrażenie jest psute przez papierosowy aromat. Gdyby nie to byłoby całkiem zacne i pijalne. Na pewno jest jednak lepsze od innych opisywanych piw tego duetu w ostatnim czasie, postawiłbym je na drugim miejscu za Orką. I nie, aromat papierosów nie jest ze słodu wędzonego, więc mądre głowy mogą sobie darować dworowanie.


Black Hope

Zagadka: które to Black Hope, a które to Orka?


Nadal solidna robota. Aczkolwiek w tej beczce były już nuty czarnej porzeczki, których nie było we wcześniej przeze mnie pitych.


Artezan IPA


Przede wszystkim pozdrowienia dla kolegi z którym wymieniałem opinię odnośnie piw, a w szczególności tego konkretnego IPA. Wesoło jest być „znanym z internetów”.


Wg mnie nadal jest to porządna, solidna robota. Ta wersja jest inna od poprzednich, nadal jednak mieści w ramach stylu. Co więcej piłem wyspiarskie IPA, które były cholernie podobne. Styl jakby nie patrzeć jest zupełnie odmienny od AIPA i myślę, że w 9 przypadkach na 10 nie jest w stanie wytrzymać bezpośredniego zestawienia. Ot moda, nie zmienia to faktu, że dla mnie jest piwem wybitnie sesyjnym i pijalnym. Mam w swoim składzie wersję butelkową, będę musiał porównać.


I w ramach serdecznie żartobliwej końcówki: Sęp. Wielki to dzień, bo załapałem się na beczkowego Sępa. Dobrze, że nie kupiłem tylko poprosiliśmy o próbkę. Straszyłem nią potem przychodzącą później ekipę, która nie wiedziała co to jest. Pierwszym pytaniem było czy serio można to wypić i nic się nie stanie.


Sądzę, że beczka jeszcze trochę postoi także zachęcam do wybrania się i sprawdzenia tematu. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju, a jakże piękne.


To by było na tyle odnośnie spróbowanych piw. Jest ciekawie, ale czy już jest dobrze?

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji