Przepiękna klasyka w której maczał palce Ron Pattison
Fuller’s zresztą sam z siebie jest bardzo solidnym browarem do którego piw wracam chętnie i często. A jak jeszcze trafi się na pompie w jednym z multitapów to już pełnia szczęścia. Co można zatem zaproponować do Old London Ale?
Piana: Bujna, drobnopęcherzykowata, beżowa. Wolno opada elegancko oblepiając szkło. Zostawia trwałą 3mm warstwę.
Barwa: Ciemny mahoń, przymglone mimo ostrożnego nalania.
Aromat: Tylu czerwonych owoców z zacnego utlenienia z wiekiem i owocowych estrów nie wiem czy kiedykolwiek poza lambikami miałem okazję czuć. Żurawina, wiśnie, agrest, rodzynki. Solidna słodowość biszkoptowo-ciasteczkowo-karmelowa, z delikatnym palonym sznytem. Do tego lekkie czerwone jabłko. Chmiel w stronę owocowo-kwiatową, delikatny, ale jak najbardziej obecny.
Smak: Średnio-wysokie wysycenie, solidna pełnia. I zaczynamy od wysokiej słodowości, podobnie jak w aromacie o biszkoptowo-ciasteczkowo-karmelowym charakterze. Przy czym mówimy tutaj o karmelu z samego cukru, bez mleka czy śmietany. W drugiem akordzie gra pełnia czerwonych owoców (żurawina, wiśnie, agrest, rodzynki). Znowu – elegancki karmel, kontynuacja słodyczy. Czerwone jabłko, gruszka i morela w warstwie estrowej. Finisz z przyjemną, typowo wyspiarską w swym ziołowym charakterze, goryczką. Pięknie wieńczy piwo, sprawia że nie jest jednowymiarowe i zbyt słodkie.
Fantastyczne piwo, absolutna przyjemność. Zdecydowanie chciałbym je spróbować z pompy.
Co zatem do niego można zaproponować?
Sery Bursztyn i Dziugas Mild, oraz suszoną wołowinę na lekko słodko.
Bursztyn ze swoim głównie orzechowo-śmietankowym, delikatnie sianowatym aromatem i lekką pikantnością sprawia, że piwo jest jeszcze bardziej okrągłe. Percepcja goryczki zmniejsza się, zostaje podbita warstwa słodowa.
Z kolei Dziugas jest serem bardziej stajnianym, twardszym, z dużo większą ilością nut orzechowych a nawet lekkim karmelem. Już zaczyna szczypać w ustach, a umami jest bardzo silnie wyczuwalne. Podbija nuty słodów karmelowych w piwie oraz czerwonych owoców. Dosłownie po chwili wychodzi silniejsza ziołowość.
Suszona wołowina – tutaj już zależy od użytych przypraw i marynaty. W tym konkretnym przypadku sporo sosu sojowego (znowu umami), brązowego cukru, pieprzu, chili i słodkiej papryki. Podbija słodycz, karmel i ciemniejsze słody. Dodatkowo piwo wydaje się trochę lżejsze, a goryczka niższa.
Foodpairing prosty, szybki, ale jak przyjemny. Zdecydowanie polecam spróbować :)