czy może raczej jankeskie gargulce
Stone Brewing, razem z Rogue i Dogfish Head, należy do pierwszych amerykańskich browarów, które miałem okazję spróbować lata temu. Uroki Brau Beviale i stoiska plantatorów chmielu zza Oceanu. Wszystkie trzy wywarły na mnie wielkie wrażenie. Trochę wody w Wiśle upłynęło i piwa z Rogue są już dostępne w naszym pięknym kraju, natomiast Dogfish Head skupił się na rodzimym rynku. Co jednak ze Stone?
Okazuje się, że jest osiągalne w Europie. A przynajmniej w Albionie. Akurat kumpel został wysłany w te rejony na czasową banicję i miał możliwość sprowadzić mi parę butelek. Czy było warto?
Oaked Arrogant Bastard Ale
Piana: Niska, ale za to o całkiem eleganckiej konstrukcji. Lekko przybrudzona. Wolno opada znacząc szkło.
Barwa: Piękny rubin. Wygląda na klarowne, ale po przyjrzeniu się widać, że w toni unoszą się drobinki.
Zapach: Od razu po przelaniu atakują nas nuty typowe dla amerykańskiego chmielu: grejpfrut, sosna i żywica. Po chwili docierają słodkie melanoidyny, karmel i słód. Na samym końcu majaczy nuta drewna.
Smak: Średnia pełnia, średnie wysycenie. Pierwszy akord to słodowość i umiarkowana, ale jednocześnie zaznaczona słodycz. Następnie pojawiają się posmaki żywicy, cytrusów, melanoidyny i karmel. Finisz cierpki, drewniany o solidnej grejpfrutowej goryczce, która wybrzmiewa całkiem długo.
Świetnie rozwijające swój profil podczas degustacji piwo. Mimo, że goryczka jest silna i długa nie męczyła. Sprawiała wręcz, że miałem ochotę na kolejny łyk piwa, aby rozpocząć cały cykl smaków od nowa. Początkowa słodycz i słodowość świetnie kontrastuje z wytrawnym, lekko cierpkim i mocno goryczkowym finiszem. Warto spróbować.
Stone Brewing Smoked Porter
Piana: Stosunkowo bujna, ale o drobno i średnio pęcherzykowatej strukturze. Dosyć szybko opada, ale mocno znaczy szkło.
Barwa: Bardzo ciemna wiśnia/ palisander. Przebija na karmazynowo. Klarowne.
Zapach: Przede wszystkim nuty ciemne, palone i wędzone. Suszone owoce, palony jęczmień, estry owocowe, lekki słód. Jest to zupełnie inny koniec skali niż niemieckie piwa wędzone. Tutaj ta wędzoność jest stonowana, nie przytłacza. Piwo przez to ma możliwość wykazania się w tak miłym parametrze jak sesyjność. Aromat jest bardzo zbalansowany.
Smak: Średnia pełnia, niskie wysycenie. Ciekawe połączenie smaków. Początkowa słodowość wsparta jest od początku wędzonością i palonością. Średnia pełnia i posmaki jasnych słodów przechodzą w aromaty wędzone, estrowe, palone i karmelowe. Finisz wędzono-palono-goryczkowy. I to mocno goryczkowe jak na wędzonego portera. Wychodzą oczywiście tak pożądane cechy amerykańskiego chmielu, głównie cytrusowość. W aromacie zostały przykryte wędzonką i ciemnymi nutami.
Świetne piwo, niesamowicie pijalne. Nuty palone i wędzone na finiszu walczą o lepsze z goryczką, a i sam bukiet należy do bogatych. Czy jest wybitne? Nie. Jest po prostu bardzo dobrym piwem. Gdybym trafił takie na kranie na pewno byłby to mój wybór na wieczór.
Stone IPA
Piana: Śnieżnobiała, bardzo bujna i trwała. Idealna konstrukcja. Wolno opada i znaczy szkło.
Barwa: Głębokie złoto, klarowne z iskrą.
Zapach: Dokładnie to czego człowiek spodziewa się w AIPA. Pełne wiadro cytrusów, owoców tropikalnych i lasu iglastego. Grejpfrut, mandarynka, mango, sosna, żywice, lekka słodowość dla ostatecznego szlifu. Bardzo zacne.
Smak: Wyraźna pełnia, średnie wysycenie. Chmiel jest obecny praktycznie od samego początku, w dodatku jest wręcz oleiste od żywic i olejków. Słodowość jest wyraźna, ale bardzo szybko przechodzi w feerię aromatów chmielowych – cytrusy, owoce tropikalne, żywice. Finisz wybitnie i bardzo silnie goryczkowy. Mimo, że goryczka jest na wysokim poziomie to nie jest zalegająca czy męcząca.
Klasa piwo, wyznacznik AIPA. Jedno z najlepszych jakie piłem. Nic dodać nic ująć.
Reasumując – traficie jakieś piwo ze Stone to bierzcie w ciemno. Jeżeli tylko nie było trzymane przy kaloryferze w skrzynce z cebulą to stawiam orzechy przeciwko dolarom, że będzie co najmniej dobre.