ciekawy koncept sieci knajp
Tak się szczęśliwie złożyło, zupełnie przypadkiem ze względu na moją wtedy zerową wiedzę, że zarezerwowałem hotel w dzielnicy mocno biznesowej. Co to oznacza dla normalnego człowieka? Zero klubów, natomiast zatrzęsienie knajp i barów dla lokalesów pod krawatem. I polecam zwiedzać takie miejsca właśnie od strony kulinarno-knajpianej.
Oprócz całego przekroju tradycyjnego japońskiego jadła w Toranomon ulokował się jeden z czterech przybytków pod wspólnym szyldem Craft Beer Market, który to po otwarciu w 2011 roku wywołał małe trzęsienie ziemi na scenie Ji-Biru. Czym? Oczywiście tym czym na całym świecie standardowo się to robi – cenami. Powiedzmy sobie szczerze – piwo w japońskich knajpach nie jest najtańsze. Oczywiście japońskie piwa rzemieślnicze kupimy w sklepach już po 200-300 jenów, natomiast rzecz wygląda cokolwiek inaczej w przypadku spożywania w lokalach, gdzie pinta amerykańska potrafi kosztować ponad 1000 jenów.
W CBM wyszli z prostego założenia – duże piwo (jankeska pinta 473ml) kosztuje 780 jenów, małe (250ml) 480 jenów. I są to rzeczywiście dobre ceny. Oczywiście na tym wybór się nie kończy, pięknie nazwane Kanpai! Standard beer (czyli koncerniaki spod szyldu np. Asahi – tak, multitap ma koncernowe piwa – szok, skandal i niedowierzanie) podawane są w objętościach 380ml oraz imperialnej pincie 568ml. Z kolei barley wine tylko w objętości 100ml. Przynajmniej dobrze, że sensownie to rozpisali.
Dodatkowo w przypadku ulokowaniu się w minimalistycznym acz przyjemnym wnętrzu naliczane jest 300 jenów na głowę, za które dostajemy przekąski na dzień dobry. W „ogródku” opłata ta nie jest naliczana, znajdują się tam zresztą tylko miejsca stojące.
Do samej knajpy trafiliśmy trochę przed 23, ale obsługa nie robiła nam problemu z zamówieniem większej ilości piw (jak obrobię to będzie filmik, ale ciągle coś, zawsze k… coś). Natomiast zabawna była reakcja jednego z autochtonów, który miał już trochę w czubie (Japończycy są bardziej otwarci w kontaktach z gaijinami jak już się napiją). Doturlał się do naszego stolika przedstawiciel nacji lokalnej, popatrzył na ilość zamówionego piwa i autorytarnie stwierdził „strasznie się upijecie!”. Jedyną oczywiście odpowiedzią mógł być nasz szeroki, szczery słowiański uśmiech. Ciężko mu było uwierzyć, że można tyle wypić i nie paść pod stół. Jak się dowiedział, że połówka na dwoje (nie piwa) to dopiero dobry początek, pobladł na swym zatroskanym licu i chwilę jeszcze pogadał z nami zanim odszedł w mrok nocy zszokowany różnicami kulturowymi.
Wracając do piwa – wybór przede wszystkim z rodzimych browarów, natomiast trafiają się importy. Akurat kiedy byliśmy na kranie obecny był BrewDog ze swoim Punk IPA. Zazwyczaj nie zajmują więcej niż 1-4 krany, co po odjęciu Asahi, Sapporo itp. daje nam i tak całkiem fajny przekrój sceny J-craftowej.
Biorąc pod uwagę bezpośrednią bliskość stacji Toranomon oraz JR Shinbashi warto się przespacerować na świetne piwo w bezkonkurencyjnych jak na Japonię cenach. I link na koniec – strona Craft Beer Market.