rzemiosło na 100%
Przy okazji jednej z wizyt w Piwonii w oko wpadły mi dwie niepozorne buteleczki. Często takie niepozorne butelki potrafią skrywać wybitnie ciekawą zawartość. Szczególnie jeżeli mówimy o Belgach. RateBeer nie jest idealny, ale jeżeli piwo przekracza 90 punktów to możemy postawić kule przeciwko orzechom, że warto spróbować. I rzeczywiście było warto, ale najpierw trochę wstępu.
Browar de Ranke sam z siebie nie jest szczególnie „historyczny” – założony w 1994 roku pod nazwą Nino Bacelle, przeniesiony i rozbudowany w 2005. Natomiast rodzina wspomnianego Nino Bacelle, głównego założyciela, zajmowała się handlem piwem i produkcją lemoniady. Można zaryzykować stwierdzenie, że jakaś kontynuacja tradycji rodzinnej to jednak jest. Co ważne z perspektywy naszego rynku – Nino zaczął od warzenia kontraktowo w browarze Deca w Woesten, w dodatku w oszałamiającej ilości 9hl na warkę.
W 1996 Bacelle tworzy spółkę z Guido Davosem i w związku z tym inicjatywa zostaje przechrzczona na Browar de Ranke. Aktualna moc przerobowa to 2 tysiące hektolitrów rocznie, z czego 60% produkcji wysyłana jest za granicę.
Warto zajrzeć na stronę browaru, nostalgiczna – wprowadza w klimat lat 90-tych i modemów dial-up. Najlepsza jest zakładka wiadomości. Pokazuje to w pewnym stopniu podejście właścicieli do biznesu. Ciekawy jest również proces produkcyjny i filozofia za nim stojąca. Piwa z browaru de Ranke są:
„Wysoko” fermentowane
W sumie nie ma w tym stwierdzeniu przesady, skoro temperaturowo lecą aż do 30° Celsjusza. Logika jest prosta – im wyższa temperatura, tym więcej związków odpowiedzialnych za aromat. Jeżeli jest się pewnym co dokładnie się robi to można. Plus fermentacja spontaniczna w przypadku niektórych piw.
Dodatkowo piękne zacieranie infuzyjne oraz podgrzewanie bezpośrednio płomieniem.
Niefiltrowane
Im więcej zostaje w piwie, tym lepiej dla piwa.
Niepasteryzowane
Ciekawostka, jeżeli chodzi o piwa zachodnie. Zazwyczaj nie interesują się kwestią pasteryzacji, piwo jest albo dobre albo nie. A czy niepasteryzowane to sprawa drugorzędna. Tutaj uczynili z tej kwestii jeden z punktów statutowych.
Używany jest chmiel w szyszkach
Sami przyznają, że to metoda wyjątkowo upierdliwa i wykluczająca automatyzację procesu. Ale taką mają fantazję i wychodzi im to całkiem zacnie.
Refermentacja w butelce
Piwo jest żywym trunkiem, a jako takie ma zawierać żywe drożdże.
Tradycyjna metoda produkcji Krieka i Cuvee
Beczki, beczki i jeszcze raz beczki. Plus owoce.
Czemu nie, mogą się bawić. Szczególnie, że głównym założeniem tej inicjatywy jest fakt, że nie musi na siebie zarabiać. Jak są pieniądze ze sprzedaży to automatycznie inwestowane są w browar. Każdy ma takie hobby na jakie ma ochotę.
W tym momencie w produkcji są Guldenberg (Triple, pierwsze piwo jakie było warzone), XX Bitter („najbardziej goryczkowe piwo w Belgii”), Pere Noel (świąteczne), Kriek de Ranke, Cuvee de Ranke, Noir de Dottignies, Saison de Dottignies. Dzisiaj będą dwa ostatnie, chociaż w szafce czeka na okres świąteczny Pere Noel.
Saison De Dottignies
Piana: Bujna, średnio i drobnopęcherzykowata. Śnieżnobiała. Dosyć szybko opada, ale elegancko znaczy szkło. Zostawia 0,5cm warstwę.
Barwa: Złota, opalizujące.
Zapach: Wyjątkowo bogaty. Są obecne typowe belgijskie fenole – pieprz, przyprawy. Zostały skontrowane delikatnymi cytrusami, żółtymi owocami (mirabelki, brzoskwinie) oraz ziarnistością i słodem. Zdecydowanie pachnie Belgią. I słonecznym dniem.
Smak: Średnio nasycone. Pierwszy akord to zbalansowana słodowość i słodycz, następnie wchodzą fenole, pieprz, przyprawy. Kończy się wyraźnie zarysowaną i dosyć silną goryczką. W żadnej mierze nie jest męcząca, idealnie odświeża paletę.
Kapitalne piwo, idealne na ciepły letni wieczór. Jeżeli jeszcze trafię to jestem pewien, że kupię parę butelek.
Noir De Dottignies
Piana: Piękna, bujna, drobnopęcherzykowata, beżowa. Trwała, oblepia szkło.
Barwa: Piękna ciemna wiśnia, lekko opalizujące. Wygląda szlachetnie.
Zapach: Czerwone owoce, wino, lekki kwas octowy, akcenty chlebowe, zapach podobny do flanders red ale. Wszystko na swoim miejscu. Znowu czuć Belgię. Lekko kwiatowe.
Smak: Niezwykły, przebogaty smak. Posmaki drewniane, beczki, czerwonych owoców, porzeczki, winogrona, rodzynki, posmaki winne. Słody, w szczególności karmelowe. Lekkie nuty palone. I to wszystko skomponowane w idealnej harmonii, płynącej po języku. Od razu wchodzi słód i solidna pełnia. Przechodzą w owoce, drewno, beczkę, biszkopt, karmel, by finiszować szlachetnie wytrawnymi posmakami wina, z lekko palonymi akcentami oraz bardzo delikatną goryczką. Lekko rozgrzewające.
Kapitalne piwo, jedno z najlepszych jakie piłem. Jeżeli traficie w sklepie – bierzcie w ciemno. Jeżeli chcecie spróbować jak smakuje Belgia – portfel sam wskakuje w rękę.
Jeżeli lubisz belgijskie piwa – warto zajrzeć w ten tekst z zeszłego tygodnia. Może masz jakieś typy, które jeszcze nie pojawiły się na Piwnym Garażu?