dwa prototypy i jedna z ikon
Jakoś tak bodajże od 2-3 miesięcy zaglądając do zaprzyjaźnionej Czarodziejki Gorzałki zerknę z ciekawości na półkę z BrewDogami. Czasem z tego zerknięcia wynika kolejne zajęte miejsce w mojej lodówce. O ile kilka lat temu wyrażałem dość daleko idący sceptycyzm, tak w tym momencie wypada napisać parę słów o aktualnie dostępnych na polskim rynku piwach.
Punk IPA, Jackhammer i Nanny State prezentują rzeczywiście wysoki poziom. Zwłaszcza pierwsze mnie mocno zdziwiło – parę lat temu byłem bardziej zawiedziony niż zachwycony. Teraz? Obrót o 180 stopni. Jak z innymi piwami?
Prototype Milk Stout
Piana: Bujna, o drobnych pęcherzykach, brązowa, trwała. Wolno opada znacząc szkło.
Barwa: Krucza czerń, klarowne.
Aromat: Pierwsza atakuje receptory słodycz. Następnie pojawiają się nuty ciemnych słodów – czekolada, kawa, delikatna wanilia. W tle gra delikatne toffee. Zachęca do spróbowania.
Smak: Średnie wysycenie. Pierwszy akord wybrzmiewa słodyczą, pełnią, lekką syropowatością. W drugim pojawiają się wszystkie ciemne nuty obecne w zapachu. Dodatkowo delikatne kakao. Finisz jest kontynuacją poprzednich akordów, lekko kontrując słodycz delikatną goryczką i nutami palonymi.
Bardzo zbalansowane i przemyślane piwo. Mimo, że jest to sweet stout to pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest zdecydowanie sesyjne. A nie przepadam za nadmiernie słodkimi piwami.
Prototype Black IPA
Piana: Mniej bujna i trwała niż w Milk Stout. Natomiast równie dobrze krążkuje.
Barwa: Bardziej ciemny brąz niż czerń, klarowne. Przebija nawet w środku wysokości szkła na ciemną wiśnię. Ergo dość jasne jak na BIPA.
Aromat: Absolutna dominacja Simcoe. Dopiero po pewnym czasie pojawiają się nuty słodowe i lekkie owocowe estry. Nut ciemnych nie stwierdzono.
Smak: Dość niskie wysycenie. Bardzo pełne jak na swój ekstrakt. Cały profil jest ponownie solówką Simcoe, ale po kolei. Pierwszy akord pełny, od razu pojawia się też chmiel. Następnie kontynuowane są nuty żywiczne, pojawiają się delikatne estry i słodowość. Nadal brak palonych nut. Finisz o przyjemnej nie przesadzonej goryczce, idealnie wieńczącej piwo.
Kapitalne BIPA, wybitnie sesyjne. Można pić pitcherami. Dodatkowo jedno z niewielu piw Single Hop, które mi smakowało.
Hardcore IPA
Piana: Niska, szybko znika do wspomnienia. Nie znaczy szkła.
Barwa: Głęboki bursztyn, klarowne.
Aromat: Na pierwszym planie zdecydowanie nowofalowe chmiele w postaci nut żywicznych i cytrusowych. Po chwili pojawiają się owoce tropikalne – mango, marakuja, bardzo silny ananas. W tle delikatne owocowe estry i nuty słodowe.
Smak: Pełne, wręcz gęste, o niskim wysyceniu. Pierwszy akord umiarkowanie słodki. Drugi cytrusowy, żywiczny, tropikalny. Pojawia się lekkie toffee, jasny słód i brzoskwiniowe estry. Finisz o solidnej goryczce, długiej ale jednak przyjemnej.
Solidne piwo, przyjemnie się pije i nie męczy. Bardzo dobry balans między pełnią i umiarkowaną słodyczą a bogactwem chmielu i konkretną goryczką.