piwne działa ciężkiego kalibru
Porter bałtycki jest idealnie zimowym trunkiem. Oczywiście są zawodnicy, którym w konsumpcji nie przeszkadza lato i wyższe temperatury. Co kto lubi. A RIS? Cóż, aż tak odmienny w odbiorze nie jest. Natomiast pod względem praktyczno-rynkowym, uwarzenie takiego piwa przez Artezanów jest fajną nowością na naszym rynku.
Postanowiłem połączyć oceny porterów Łódzkiego i BrowArmijnego oraz Dziadka Mroza. Już przy premierze pojawiały się porównania obu gatunków, więc zawsze to jakiś eksperyment.
Dziadek Mróz
Na premierę Dziadka Mroza specjalnie przejechałem się do łódzkiej Piwoteki. Mimo solidnego ekstraktu piwo było niesamowicie pijalne i zwodniczo kamuflowało zawartość alkoholu. Kupiłem po sąsiedzku parę butelek (bez etykiet) do dalszych prób. I przyjemności.
Piana: Drobnopęcherzykowata, beżowa, trwała, bujna.
Barwa: Ewidentnie jest to stout.
Zapach: Przede wszystkim gorzka, szlachetna czekolada. W tle palone słody, wanilia i owocowe estry. Bardzo zbalansowany i przyjemny profil.
Smak: Zdecydowanie czuć ciężar gatunkowy. Są pracujące na języku cukry resztkowe, a alkohol jest przebiegle ukryty. Bardzo delikatna paloność, karmelkowata ulepkowatość, wysycenie w sam raz.
Porter Łódzki
Szata graficzna zdecydowanie się zmieniła. Mamy teraz równie paskudną, ale czarną. W stylu dobrobytu lat 90-tych. Idealnie pasuje do meblościanki. A i dodatkowo rozczuliło mnie „original recipe by Browary Łódzkie”. Gdzieś już podobne opcje językowe widziałem.
Co ciekawe po otwarciu nie zostałem zaszczycony syknięciem.
Piana: Beżowa, początkowo bardzo bujna o zróżnicowanej strukturze. Opada do dywanika.
Barwa: Na pograniczu stoutowatej. Przebija na piękny palisander.
Zapach: Landrynkowo-karmelowata ulepkowatość, w zasadzie pachnie trochę jak dosładzany kwas chlebowy. Na dalszym planie aromaty z ciemnego słodu i palone. Wyczuwalny alkohol, ale w tle.
Smak: Mimo braku doznań dźwiękowych okazało się dosyć wysycone. Lekka kwaskowatość wynikająca z ciemnych słodów. W zasadzie to samo co w zapachu tylko bardziej. W smaku dodatkowo wychodzi retronosowo miodowy aromat – czyżby lekkie utlenienie?
BrowArmia Porter Miodowy
Piwo będące skutkiem współpracy z Marcinem Chmielarzem, tym razem w skali mikrobrowarowej. Czy się udało? Czy piwo mogłoby pójść w świat z wielką pompą i zostać premierą? Czy mogłoby być dostępne wszędzie tylko nie w miejscu uwarzenia? Sprawdziliśmy to z partyzanta po spacerze Traktem Królewskim.
Piana: Dosyć niska, ale długo się utrzymuje.
Barwa: Prawie stoutowata, dosłownie brakuje jednego tonu więcej.
Zapach: Zapach w zasadzie również ma sporo wspólnego ze stoutem i porterem angielskim. Zdecydowanie czuć miód gryczany, owocowe estry i ciemne słody. Całkiem przyjemny aromat, zachęcający do konsumpcji.
Smak: Jest fajnie, mamy posmaki wynikające z ciemnych słodów, użytego miodu, jak również kojarzące się bardziej z piwem korzennym.