jeszcze parę lat temu w sferze marzeń
Dzisiaj szybki strzał z biodra. Raz, że mam od groma przygotowań przed wyjazdem. Dwa to konkretne piwo jest warte tego, żeby je wrzucić w recenzje.
Kormoran ze swoją serią Podróże Kormorana trafił w dziesiątkę. Odważne, jak na dotychczasową ofertę browarów regionalnych, style. Do tego kapitalna szata graficzna i ogólny design butelki. Dla mnie są to zdecydowanie jedne z lepiej prezentujących się piw na sklepowych półkach, a zainwestowanie w tłoczone etykiety grubości hotelowego ręcznika było dobrym ruchem. Już na etapie wyboru w sklepie piwo sugeruje, że jest produktem przemyślanym i dopracowanym.
Kormoran Coffee Stout
Piana: Wybitnie bujna i trwała. Brązowawa, drobno pęcherzykowata. Wolno opada i znaczy szkło.
Barwa: Azaliż jest to stout.
Zapach: Od razu po otwarciu butelki roztacza się aromat świeżej kawy. Dominuje, ale nie jest oczywiście jedynym. Zdecydowanie mamy tu do czynienia z pełnokrwistym stoutem. Lekkie estry, paloność, słody, wanilia i gorzka czekolada. Do tego lekka słodycz.
Smak: Średnie wysycenie i pełnia. Co ciekawe, bo spodziewałbym się trochę większej po takim zestawieniu ekstrakt/alkohol (14,5%/4,8%). Pierwszy akord brzmi słodowością i od razu lekko cierpkimi nutami kawy. W drugim kawowość zaczyna się rozwijać, podbita przez aromaty wanilii, gorzkiej czekolady, okrągłą owsianość. Finisz solidny jak porządne espresso. Dominują aromaty kawy, jej specyficzna cierpkość, wzbogacona jednak jest o słodszą podbudowę.
Wyborne piwo, niesamowicie pijalne, znika w zastraszającym tempie. Światowa liga bez dwóch zdań. Ostatnio pity przeze mnie kawowy Mikkeller zdecydowanie wymięka przy tym egzemplarzu, więc jest się z czego cieszyć. Fakt, że udało się nie skusić na wyższy poziom alkoholu również cieszy.
Przy okazji warto przypomnieć poprzednie piwa z Kormorana.
PS. Dzisiaj wieczorem/jutro koło południa pójdzie krótki vlog związany z wyjazdem. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście to warto zasubskrybować zarówno kanał na YouTube jak i mój profil na Instagramie :)