Home Piwa Thornbridge Bracia

Thornbridge Bracia

by Michał

innowacja – pasja – wiedza dają piwo bez wad


Nic mądrzejszego nie jestem w stanie wykombinować jako tytuł i lead. Dawno nie zostałem aż tak pozytywnie zdziwiony piwem. Szczególnie, że Bracia kupiłem trochę na zasadzie eksperymentu. Było nie było, półlitrowa butelka kosztowała mnie 40pln co w przypadku tego akurat trunku skutkuje już nerwowym ściskaniem portfela i unikaniem wyciągu z konta.


Co to za zwierz to Bracia? Thronbridge twierdzi, że „bracia” po Celtycku oznacza trunek warzony w Europie podczas epoki żelaza. Co z kolei jest udokumentowane romańskimi inskrypcjami w Haddon Hall w Derbyshire. Jest taka możliwość, podobne słowa pojawiały się w ówczesnej Europie na określenie trunków warzonych ze słodu z różnymi dodatkami oraz na sam słód również.


W przeciwieństwie do przaśnych piw BrewDog’a tutaj butelka przynajmniej godnie się prezentuje. Szata graficzna w zasadzie przypomina bardziej te spotykane na winach niż piwach. Czysta, schludna, czytelna i zawierająca praktycznie wszystkie informacje jakie są potrzebne do szczęścia.


I co z nich wynika? Chociażby surowce, mamy tutaj multum słodów: Maris Otter, Brown, Munich, Dark Crystal, Black, Chocolate, Peated oraz palony jęczmień. Chmiele użyte do Bracia to Target, Pioneer, Hallertau Northern Brewer oraz Sorachi Ace. Plus oczywiście włoski miód kasztanowy. To moje pierwsze spotkanie z miodem z kasztanowców, nawet w sklepach ekologicznych takowego nie widziałem. A jak powszechnie wiadomo można tam znaleźć różne dziwnostki.


Piana: Najlepsza jaka do tej pory trafiła mi się w piwie. Idealna konsystencja, solidna barwa, bujna do tego stopnia, że praktycznie nie chce opaść.

Barwa: Czarne jak noc, nieprzejrzyste.

Zapach: Potęga. Ciemne i karmelowe słody, miód, lekkie wędzenie, słodycz, estry owocowe i kwiatowe, drewno, wędzone śliwki i ziołowy chmiel.

Smak: Wyższe od średniego wysycenie. Pierwszy plan to potężna pełnia, jasne słody i dekstryny. Bardzo szybko przechodzą w aromaty kawy, gorzkiej czekolady, drewna i bardzo delikatny, ale jednak wyczuwalny aromat torfu i wędzenia. Finisz goryczkowy zarówno ze słodów ciemnych i palonych oraz chmielu. W tle również czuć lekko cierpki aromat miodu.

Niesamowite piwo. Aksamitne, mimo potężnej pełni bardzo przyjemne i łatwe w odbiorze. Zdecydowanie jedno z najlepszych piw jakie miałem przyjemność pić. Pozycja obowiązkowa dla miłośników tego szlachetnego trunku. Zacząłem żałować, że kupiłem tylko jedną butelkę, powinienem co najmniej 3.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji