Home Piwa Jankeskie piwo nie musi być wodniste

Jankeskie piwo nie musi być wodniste

by Michał



albo przechmielone w opór

 

Flying Dog jest jednym z trzech moich ulubionych amerykańskich browarów. Tylko, że jego dostępność w Polsce jest cokolwiek wątpliwa, nie mówiąc już o ilości dukatów jakimi trzeba sypnąć z sakiewki. Nie mniej jednak przy ilości piw rzemieślniczych na modłę „American” warto sprawdzić ich piwa.


Z innej beczki recenzje zaczynają mnie nudzić. Szczególnie, jeżeli są to piwa mocno niszowe i trudne do zdobycia. Nie wątpię, że czytanie o takich wynalazkach może tylko solidnie wkurzyć. Jeszcze zobaczę co z tym fantem zrobię, ale to już po powrocie z Brau Beviale w Norymberdze. Materiału zbierze się tyle, że na trochę starczy.


Raging Bitch – Belgian Style India Pale Ale (8,3% alk., 60 IBU)

Amerykańska wariacja na temat belgijskiej wariacji angielskiego stylu. Zacnie.

Piana: zbudowana z drobnych pęcherzyków, kremowa. Tak jak w innych piwach FD dosyć szybko opada do cienkiej warstwy.

Barwa: Pierwsze skojarzenie to miód spadziowy. Nieklarowne.

Zapach: Sporo estrów owocowych i kwiatowych, suszone morele, lekkie korzenno-przyprawowe fenole. Delikatny i przyjemny zapach amerykańskich odmian chmielu. Da się w tej materii nie przesadzić. Pojawia się także grejpfrut oraz sosna. W tle nuta miodowa, ale butelka była już pod koniec terminu przydatności, więc może być od utlenienia. W każdym razie komponowała się zresztą. Całość zachęca do spożycia.

Smak: Pierwsze co się rzuca w paszczę, to dosyć wysokie wysycenie. Specyficzna, lekko cierpko-goryczkowa słodycz (brzmi to głupio, ale tak jest), jak nic ze słodu typu Crystal. Właściwa goryczka jest solidna, ale krótka i nie męczy.

Przyjemnie sycące piwo. Po przełknięciu ma się ochotę na jeszcze, nie zatyka i nie męczy. Warto spróbować.



Road Dog Porter (6% alk., IBU 31)


Piana: Początkowo wybujała, ale o średnich pęcherzykach. Równie szybko jak w innych opada.

Barwa: W szerokim szkle wydaje się wręcz stoutowata, ale pod światło przebija na piękny palisander/ciemną wiśnię.

Zapach: Ciemne słody, lekki diacetyl, estry. Pachnie prawie jak czeska wersja Guinness’a (nota bene polecam, zupełnie inne piwo niż to oferowane na nasz rynek).

Smak: Lekko kwaskowate od ciemnych słodów, w tle ziarnistość oraz paloność z użytych słodów. Aromat gorzkiej czekolady. Lekkie, sesyjne piwo.

Zdecydowanie warto spróbować. Piwo aksamitne, o wysokim potencjale żłopalności. Wysycenie mniejsze niż w Belgian IPA dobrze rokuje do spożycia więcej niż jednej sztuki. Alkohol sprytnie ukryty.

 

Jak widać amerykańskie wariacje na temat klasycznych gatunków nie muszą być totalnie jednowymiarowe i zatracone w idei sypania tyle chmielu ile tylko się zmieści do kotła.

 

 

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji