Home Motoryzacja Pragmatyczne diabły na dwóch kołach

Pragmatyczne diabły na dwóch kołach

by Michał


chcesz kupić szczęście, kup motocykl

 

Wszyscy doskonale wiemy jakie funkcjonuje podejście do motocykli i motocyklistów w zbiorowej świadomości. Motocykl jest niebezpieczny, bo 50 lat temu stryjek wujka dziadka sąsiada miał wypadek i się zabił. Na śmierć! To, że delikwent był na podwójnym gazie, a o jakichkolwiek ochraniaczach wtedy jeszcze nikt nawet nie marzył już nie jest wyszczególniane w opowieści rodzinnej, jako mało istotny fakt. Ale to się zmienia i co ciekawe historia zatacza koło.


Mało kto nie spojrzy z nostalgią na przedwojenne motocykle marki Sokół. W dzisiejszych czasach z kolei czysty pragmatyzm, żądza poczucia wolności Easy Ridera, zmieszane z naszą polską, ułańską fantazją sprawiają, że z roku na rok rejestrowanych jest coraz więcej motocykli. Jadąc rano do pracy i obserwując kilometrowe korki ciągnące się od Piaseczna w stronę Centrum nie jestem tym faktem w ogóle zdziwiony. Oszczędność czasu, a także pieniędzy na paliwo i opłaty za parkowanie jest po prostu ogromna.


Zrobiłem prawo jazdy kategorii A po 8 latach posiadania prawka na katamaran. Czy to źle czy dobrze? Ciężko stwierdzić. Na pewno ten czas pozwolił mi na sprawdzenie jak wyglądają polskie realia na drogach. Teraz mam za sobą kilkanaście tysięcy kilometrów na dwóch kołach i myślę, że już mogę cokolwiek powiedzieć odnośnie tego jak widzą nas inni kierowcy.


Ludzie w większości lubią motocykle. Może jest to jakiś głęboko zakorzeniony w naszej podświadomości atawizm. Mało kto się za motocyklem nie obejrzy. Oczywiście nie ma społecznego przyzwolenia dla idiotów używających wyścigowych, niehomologowanych na warunki drogowe tłumików, którzy będą pałowali silnik o 2 w nocy. Jazda między samochodami na jednym kole także nie jest mile widziana. W miejscu w którym nikomu to nie będzie przeszkadzało, jasne. W normalnym ruchu drogowym, nie.


Kiedy tylko pogoda na to pozwala (czyli w zasadzie zawsze, jeżeli tylko jest powyżej 5 stopni Celsjusza i nie ma burzy) oraz nie muszę przewozić ze sobą kilku pudeł wsiadam na motocykl. Zdecydowanie łatwiej jest się skupić na drodze niż w samochodzie. Ba, nawet nie ma innej opcji. Znacznie mniejszy obszar styku opon z asfaltem oraz dwa koła nie wybaczają błędów. Natomiast jestem zdziwiony z jaką sympatią ludzie podchodzą do ciężkich maszyn. Jeżdżę czarnym, ciężkim cruiserem ze sporą ilością chromu i skóry i zwykła ludzka życzliwość z jaką nie sądzę bym się spotkał jeżdżąc samochodem jest niesamowita. Począwszy od krótkich rozmów oczekując na zmianę świateł, a skończywszy na przypadkowych rozmowach o motoryzacji z ludźmi w wieku od przedszkola do późnej starości.


Jest to niesamowicie przyjemne doświadczenie, że silnik zamontowany pomiędzy dwoma kołami zezwala na nawiązanie kontaktów z zupełnie nieznanymi ludźmi, nie ważne czy będzie się na Pomorzu czy w Rudzie Śląskiej. A to i tak jest nic w porównaniu do tego jaki entuzjazm wzbudzają Motocyklistki. Moja prywatna narzeczona do kasku przyczepiła sobie pluszowe tygrysie uszka. Powiem szczerze, że sesja zdjęciowa na stacji benzynowej z amerykańskimi turystami nie była najdziwniejszą akcją z tym związaną.


Niesamowite jest też poczucie wspólnoty motocyklistów, przejawiające się chociażby pozdrawianiem siebie w drodze. Na 99,9% jeżeli będzie się w potrzebie na trasie, uzyska się pomoc od jakiegoś motocyklisty. A jeżeli sam nie będzie w stanie pomóc, to będzie znał kogoś kto będzie.


Jeżeli ktoś zastanawia się czy warto zaryzykować, pójść na kurs, a potem kupić swoją pierwszą maszynę? Mój kumpel właśnie jest w trakcie kursu. Nie mogę się doczekać aż będziemy mogli razem śmignąć gdzieś w maszynami. Więc odpowiedź brzmi: jak najbardziej, prawdziwy boom na motocykle dopiero się rozpoczyna. Warto być w awangardzie.



Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji