Home Piwo Pozostań z otwartym umysłem

Pozostań z otwartym umysłem

by Michał

wyzwanie od Lorda


Jakiś czas temu dostałem urocze a uprzejme zapytanie od Lorda Somersby na temat ewentualnego wspólnego poznania walorów nowego trunku z lordowskich włości. Lord oczywiście zainteresował się faktem czy będący przedmiotem rozmowy napój będzie pasował do mojej menażerii. Zaraz moment, wstrzymać prasy. Jak to czy będzie pasował? Dlaczego by miał nie pasować?

somersby valec600


Zestawienie Somersby z moją odzianą w czarne skóry, siedzącą na dwukołowym, 1,5-litrowym i sześciocylindrowym krążowniku szos personą na pierwszy rzut oka wydaje się największym dysonansem jaki można znaleźć po tej stronie galaktyki. Poza tym w składziku praktycznie same AIPA i imperialne Stouty. No jak niby można to zestawić?


Wiecie co? Całe życie lubiłem wyzwania. Dodatkowo przy każdym prowadzonym przeze mnie szkoleniu podkreślam, że piwne miksy są istotnym (i znacznie starszym niż obiegowo się uważa) elementem piwnego krajobrazu.


Więc właśnie – piwne miksy. Panaché, Biermischgetrank, Radler, shandy, beer mix. I wiele, wiele innych nazw na określenie tego samego zjawiska mającego nieść orzeźwienie. Skoro nawet ostatni bastion obrony „piwności piwa” (nasi przyjaciele Czesi) zreflektował się, że w tym jest sens to o czymś niewątpliwie to świadczy.


Może trochę rysu historycznego na początek.


Dawno dawno temu, za górami i lasami (kilkanaście kilometrów na Południe od Monachium drogą E54, następnie rzut beretem na Zachód M11) żył sobie Franz Xaver Kugler. Z tym „dawno dawno” odrobinę przesadziłem, jeden wiek w dziejach świata to nie jest aż tak wiele. Herr Kugler był pracownikiem kolei żelaznej, ale jako rodzony Bawarczyk zapragnął mieć swoją własną piwną karczmę. Okoliczności przyrody sprzyjały, nic tylko budować. Ale Franz miał jeszcze jedną pasję. Pasję wtedy wyjątkowo świeżą – bicykle. Do tego stopnia, że był fundatorem tras rowerowych wyznaczonych w okolicznych lasach. Że kończyły się przy karczmie? Cóż, wysiłek fizyczny wymaga późniejszego dostarczenia płynów.


Płynów, których pewnego dnia prawie zabrakło. Jak głosi legenda, wyjątkowo szczegółowa tym razem. Herr Kugler krząta się w piękną czerwcową sobotę roku 1922 w swojej karczmie, gdy nagle róg obfitości – zjawia się 13 000 cyklistów! Zapasy piwa każda karczma ma, ale na litość nie aż tyle. Karczmarz nie był by natomiast karczmarzem, gdyby nie miał głowy na karku i liczydła na płatach mózgowych. Piwa może i nie wystarczy, ale w spiżarni zalega inny wynalazek z tamtych czasów. Wynalazek, którego nikt z Bawarczyków nie chce pić, ponieważ wszyscy piją piwo. A była to lemoniada.


Co zrobił Franz? W tradycyjnym litrowym kuflu połączył pół na pół regionalnego lagera z lemoniadą cytrynową, nazywając ten miks Radlermass – połączenie „rowerzysty” w lokalnym narzeczu oraz ein Mass, czyli litrowego kufla.


Trunek miał nieść orzeźwienie i uzupełniać płyny po wysiłku fizycznym. A jak jeszcze taki spragniony rowerzysta przy okazji dziabnąłby solonego precla i Wursta to i elektrolity i białko by sobie dostarczył. Same zalety!


Oczywiście to niemiecka wersja historii. Łączenie piwa z innymi trunkami znane było w Albionie już w XIX wieku. Przypadek?


Pozostaje pytanie jedno pytanie – dlaczego? Dlaczego łączyć piwo z czymkolwiek? I to jest kolejna kwestia, którą lubię poruszać na szkoleniach. Bo możemy. Piwo jest wyjątkowo wdzięcznym tematem, możemy śmiało bawić się konwencją czy wręcz łamać różne zasady. W końcu są to bardziej wskazówki niż prawo.


Miksy piwne mają nam nieść orzeźwienie, szczególnie w słoneczne, upalne dni. I łączyć te cechy z aspektami socjalizującymi piwa – spędzanie czasu w zacnym towarzystwie na zabawie. Różnego sortu, co kto lubi. Poza tym zawierają mniej alkoholu niż „standardowe” piwo, co podczas ciepłej pogody jest nie bez znaczenia.

Rakieta_v2600


„Dobra dobra, pogadałeś sobie, ale gdzie tu piwna kultura? No jasne, że historia, że miksy mają swoją rolę, ale spróbuj mądralo teraz sparować to z jedzeniem. Z czym sparujesz, kiełbaską z grilla? Ha!” – zapewne niektórym przyjdzie na myśl. I wiecie co?


To doskonałe pytanie. W końcu staram się propagować piwną kulturę właśnie między innymi przez dobór potraw, odpowiedniego akompaniamentu. I jak tu niby poradzić sobie w przypadku nowego Somersby Blackberry? Sałatkę owocową? Kiełbaskę z grilla?


Wszystko jest kwestią wiedzy i doświadczenia. Lord Somersby dostarczył mi fioletowym pegazem odpowiednią ilość butelek do eksperymentów. Sąsiedzi trochę dziwnie się patrzyli, pegaza nigdy nie widzieli chyba. W każdym razie doszedłem do jednego wniosku – miej otwarty umysł.


Podsmażane polędwiczki wieprzowe w gruboziarnistej soli i płatkach chili, podane z sosem z białej czekolady z chili Chipotle i Mulato oraz sosem z owoców leśnych w towarzystwie kuskusu – nie jestem zawodowym kucharzem, ale wydaje mi się, że jest to zestawienie, które spokojnie mogłoby znaleźć się w lordowskim menu.

somersby parowanie600


Lekka pikantność mięsa wspomagana przez słodko-pikantno-wędzony sos czekoladowy i orzeźwiająco kwaskowaty owocowy idealnie komponują się z aromatami i smakami nowego Somersby. Ba, korzystają ze wszystkich czterech zasad – harmonii, kontrastów, warstw i elementu zaskoczenia. Jak widać się da ;)


Pisząc te słowa dodatkowo zrobiłem sobie piwną incepcję. Raczę się Blackberry zmieszanym pół na pół z tonikiem. Bo czemu by nie.

somersby tonik600

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji