Home Piwa G’day mate

G’day mate

by Michał

No Worries!


Dobrze mieć pewne przywileje związane ze swoją internetową działalnością. Ot na ten przykład dostęp do mocno limitowanych butelkowych Artezanów. Dzięki temu mogę szerzej opisać dzisiejsze dwa piwa niż na zasadzie „zacne/słabe”, a innego rodzaju recenzja w warunkach premierowych nie ma sensu. Poza premierami zresztą mi się nie chce i wolę na spokojnie w domu rozwodzić się nad zawartością butelki ;)


Akurat tak szczęśliwie się złożyło, że odebrałem z Kufli i Kapsli ostatnie nowości podwarszawskiego Artezana wraz z butelkami na szmugiel do Japonii.

IMG_20140330_153946

Nota bene Pracownia też tam była. Jak wspominałem na fanpejdżu zamierzam zabrać ze sobą piwa AleBrowaru, Artezana, Pinty i Pracowni Piwa. Ale wracając do meritum.


Artezan IPA Tour No Worries

No Worries

Piana: Początkowo średnio bujna, drobno pęcherzykowata, śnieżnobiała. Stosunkowo szybko opada do cienkiej warstewki, ale elegancko znaczy szkło.

Barwa: Brzoskwiniowa, mocno zmętnione. Dokładnie jak w przypadku wersji lanej.

Zapach: Przede wszystkim dobrobyt i bogactwo dwóch owoców tropikalnych: mango i marakui. Do tego solidna podbudowa słodowa. Aromat jest bardzo czysty, skupiony praktycznie tylko na tych dwóch aspektach.

Smak: Niskie wysycenie, przyjemna pełnia. Pierwszy akord brzmi solidną słodowością i podwyższoną pełnią.W drugim zaczynają grać aromaty z chmielu, wyraźnie zaznaczona są mango i marakuja. Finisz bardzo aksamitny, delikatny, ale o przyjemnej i krótkiej goryczce.


Cholernie pijalne piwo, a przez to zwodnicze. Absolutnie nie czuć deklarowanej zawartości alkoholu.



Artezan Czarny Pacific

Czarny Pacific

Piana: Bujna, trwała, drobno pęcherzykowata, brązowa. Ładnie oblepia szkło.

Barwa: Zaiste czarne. Przebija pod światło na ciemną wiśnię/palisander. Wydaje się wręcz podejrzanie klarowne.

Zapach: Wersja lana cechowała się znacznie wyraźniejszym aromatem chmielowym. W butelce grają przede wszystkim ciemne słody, aczkolwiek w tle przewija się znana z Pacifica nuta.

Smak: Średnie wysycenie, niska pełnia. Pierwszy akord składa się z niskiej pełni i lekkiej słodowości. W drugim zaczynają grać nuty palone i trochę estrów owocowych. Finisz goryczkowy, zarówno z chmielu jak i z ciemnych słodów. Jest ostrzejszy niż w przypadku „zwykłego” Pacifica.


Piwo mocno spolaryzowało społeczność piwną w dniu premiery. Mnie smakowało i nadal smakuje. Co prawda wersja „recenzencka” ma znacznie mniejszy aromat chmielowy, ale nadal jest to porządne piwo do picia podczas dłuższego wieczoru. Zasadniczo jest to Pacific podbity o nuty palone.

Może Ci się również spodobać

Cześć! Moja strona używa ciasteczek w celu bezproblemowego jej działania. Podejrzewam, że nie jest to dla Ciebie problemem, natomiast w każdej chwili możesz je wyłączyć z poziomu przeglądarki. Akceptuję Więcej informacji